Zakazane diety urzędników

Związki międzygminne obok spółek komunalnych były dotychczas świetnym sposobem, by dorobić do pensji.

Aktualizacja: 04.12.2012 23:35 Publikacja: 04.12.2012 23:30

Zakazane diety urzędników

Foto: Fotorzepa, Mateusz Dąbrowski md Mateusz Dąbrowski

Od kilku do kilkudziesięciu tysięcy rocznie diet – tyle zarabiają w Polsce samorządowcy za reprezentowanie gminy w związkach międzygminnych, których jest dziś według danych Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji aż 217.

Uchwały do sądu

Według wyroków, które zapadły w ostatnich tygodniach i miesiącach w sądach administracyjnych, m.in. w Gliwicach, Lublinie, Wrocławiu i Szczecinie, pobieranie diet przez przedstawicieli gmin jest bezprawne. Niektóre z wyroków – jak np. ten z Lublina – stały się prawomocne.

Wojewoda śląski zaskarżył do sądu już trzy uchwały – Międzygminnego Związku Wodociągów i Kanalizacji w Wodzisławiu Śląskim, Samorządowego Chorzowsko-Świętochłowickiego Związku Wodociągów i Kanalizacji w Chorzowie oraz KZK GOP – największego w Polsce związku zajmującego się organizacją komunikacji w regionie. I wszystkie wygrał.

– Przygotowujemy kolejne skargi do sądów w sprawie diet pobieranych w związkach w Bielsku-Białej, Częstochowie i Jastrzębiu-Zdroju. Sprawdzamy statuty wszystkich związków na Śląsku. Diety należą się radnym, nie prezydentom. Sądy jednoznacznie to stwierdzały w orzeczeniach mimo niejednoznacznych przepisów w tej kwestii – mówi „Rz" Iwona Andruszkiewicz, zastępca dyrektora wydziału nadzoru prawnego w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim w Katowicach.

Działaniom m.in. wojewody śląskiego przyglądają się prawnicy urzędów wojewódzkich, m.in. w Krakowie i Warszawie. – Do tej pory nie podejmowaliśmy podobnych kroków, natomiast oczywiście obserwujemy sytuację, czy ta linia orzecznictwa stanie się powszechnie stosowaną – przyznaje Monika Frenkiel, rzeczniczka wojewody małopolskiego.

W podobnym tonie wypowiada się Roman Nowak, rzecznik wojewody pomorskiego. Nowak nie ukrywa, że podjęcie podobnych kroków będzie wynikiem analizy argumentów prawnych zawartych w orzeczeniach WSA w Gliwicach. – Oraz analizy, czy uchwały tego typu rzeczywiście zostały podjęte z naruszeniem przepisów prawa – dodaje Nowak.

Jedni biorą, inni już nie

Dlaczego związki międzygminne przyznają sobie diety? Powołują się na art. 25 ustawy o samorządzie gminnym. Zdaniem sądów niesłusznie, bo przepis dotyczy radnych.

Za pracę w związkach międzygminnych członkowie zarządu zgromadzenia KZK GOP (składki płacą gminy-członkowie związku, których jest 25) otrzymują po 2,4 tys. zł miesięcznie (członkowie zgromadzenia po ok. 400 zł za posiedzenie, to jest ok. 6 tys. zł rocznie za kilka posiedzeń w roku).

W ubiegłym roku Piotr Uszok, prezydent Katowic, Zygmunt Frankiewicz, prezydent Gliwic, czy Zbigniew Podraza, prezydent Dąbrowy Górniczej, którzy stanowią zarząd, otrzymali po blisko 32 tys. zł diet za pracę w KZK GOP. – Zasady wypłacania diety członkom zgromadzenia nie zmieniły się od 20 lat. Nie zmieniło się ani prawo, ani uchwała. Tylko ocena prawna nadzoru, czyli wojewody – mówi Anna Koteras, rzeczniczka KZK GOP.

13 tys. zł to roczna dieta członka zarządu Międzygminnego Związku Wodociągów i Kanalizacji w Wodzisławiu Śląskim (zakwestionowanego przez wojewodę i sąd). Pobiera ją m.in. Kornelia Newy, burmistrz Rydułtów, a ponad 21 tys. zł Mieczysław Kieca – przewodniczący zgromadzenia związku (na co dzień prezydent Wodzisławia).

Także Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji na bieżąco analizuje wydawane przez wojewodów rozstrzygnięcia nadzorcze odnośnie do spraw związanych ze związkami międzygminnymi, a także zapadłe w tym zakresie orzecznictwo sądowe.  – Są to sprawy jednostkowe dotyczące indywidualnych rozstrzygnięć – podkreśla Artur Koziołek, rzecznik MAC. Resort przyznaje, że ewentualne działania ministra w sprawie diet mogłyby zostać wdrożone w przypadku podjęcia uchwały składu siedmiu sędziów NSA, która posiada moc wiążącą dla sądów administracyjnych i organów władzy publicznej.

Z analizy „Rz" wynika, że pobieranie diet za pracę w związkach międzygminnych nie jest wcale regułą. – W naszym związku diety otrzymują tylko trzy osoby na 22 członków, a więc tylko ci, którzy nie są pracownikami etatowymi w gminach, które reprezentują. To reprezentanci Gdańska i Sopotu, którzy otrzymują za posiedzenie ok. 300 zł. Tak uznali nasi prawnicy, którzy konstruowali statut. Jak widać, zgodnie z linią orzecznictwa – cieszy się Hubert Kołodziejski, przewodniczący Metropolitalnego Związku Komunikacji Zatoki Gdańskiej.

Bez dodatkowego wynagradzania pracują też samorządowcy zrzeszeni w Mazurskim Związku Międzygminnym – Gospodarka Odpadami w Giżycku, Związek Gmin Fortecznych Twierdzy Przemyśl w Przemyślu, Górnośląskim Związku Metropolitalnym czy Związku Gmin Zalewu Zegrzyńskiego w Legionowie.

– Działamy non profit, członkowie dojeżdżają prywatnymi samochodami, kosztem własnego czasu. Uważamy, że tak powinno być – stwierdza Halina Kolibabska z biura związku w Legionowie.

Diety nie wypłaca już Międzygminny Związek Strefa Usług Komunalnych w Kraśniku, w którym członek zarządu miesięcznie otrzymywał 1,5 tys. zł diety. – Zdecydowaliśmy się podjąć uchwałę, by obniżyć diety, wtedy zainteresował się nami wojewoda lubelski i uznał, że w ogóle diety są bezprawne. Wyrok jest już prawomocny, bo się nie odwoływaliśmy – opowiada Mirosław Chapski, wójt Kraśnika. Chapski, który rocznie dorabiał na dietach 9 tys. zł, przyznaje, że całkowicie podziela opinię sądu i wojewody. – Wójtowie zarabiają dużo. Nie wypada się bogacić kosztem gminy – mówi.

– Czekamy na pisemne uzasadnienie wyroku, a potem zdecydujemy, czy zaskarżymy wyrok – stwierdza prezydent Zbigniew Podraza. KZK GOP po raz pierwszy od 20 lat w listopadzie nie wypłacił diet swoim członkom.

Złożenie skargi kasacyjnej zapowiedzieli też członkowie związków w Wodzisławiu.

Od kilku do kilkudziesięciu tysięcy rocznie diet – tyle zarabiają w Polsce samorządowcy za reprezentowanie gminy w związkach międzygminnych, których jest dziś według danych Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji aż 217.

Uchwały do sądu

Pozostało 96% artykułu
Polityka
Donald Tusk podsumował pierwszy rok rządu. „Wiemy, jakie są priorytety”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Sondaż: Jak wielu Polaków jest rozczarowanych Donaldem Tuskiem?
Polityka
Piotr Serafin dla „Rzeczpospolitej”: Unijny budżet to polityka zapisana w cyfrach
Polityka
Były szef RARS ma jednak szansę na list żelazny. Sąd podważa sprzeciw prokuratora
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Polityka
Hołownia w Helsinkach, czyli cała naprzód na północ