„Rz" już w listopadzie pisała, że Mazowszu grozi przekroczenie ustawowego progu zadłużenia przewidzianego dla samorządów. W połowie grudnia Regionalna Izba Obrachunkowa zakwestionowała jedną z uchwał, która umożliwiła samorządowym władzom wojewódzkim zaciągnięcie pożyczki w wysokości 50 mln złotych w końcówce tego roku. Nakazała też wdrożenie procedury naprawczej do końca roku. Dziś właśnie sejmik musi przedstawić jak zamierza uporać się z tym problemem. Jeżeli nie zdoła tego uczynić, to RIO może ogłosić, że tegoroczne zadłużenie Mazowsze wyniesie 61,65 proc. a możliwe jest nawet, że osiągnie poziom 65 proc. przy niekorzystnym kursie złotego do euro, bo w tej walucie Sejmik ma zaciągniąte kredyty.
Dla Adama Struzika z PSL, marszałka województwa to już jest stan alarmowy, bo umożliwia premierowi wprowadzenie zarządu komisarycznego. A ponieważ Waldemar Pawlak, który zawsze stał po stronie Struzika stracił wypływy w partii i rządzie marszałek może znaleźć się w poważnych tarapatach. Opozycja nie kryje, że bądzie domagała się jutro od Struzika podania się do dymisji z tego powodu.
Skarbnik województwa Marek Miesztalski jest jednak dobrej myśli.
- Udało nam się znaleźć jesczez pieniądze w budżecie np. do końca roku musieliśmy trzymać pewne kwoty na gwarancje i poręczenia, a ponieważ ich nie wykorzystaliśmy możemy te pieniądze wydać – mówi w rozmowie z „Rz" Miesztalski. - Dlatego mam nadzieję, że mimo wszystko nie przekroczymy 60 proc. zadłużenia, ale pewność będę miał dopiero pod koniec lutego, kiedy dostaniemy informacje z Izby Skarbowej o dochodach z PIT.
- Zobaczymy co na to powie RIO – ripostuje Pietruczuk. - Tak czy inaczej to jest rolowanie długów, które nie rozwiązuje problemów wojewźdztwa z zadłużeniem.