Kandydat na technicznego premiera Piotr Gliński ma pecha, stale coś odciąga uwagę od jego misji: jak nie abdykacja Benedykta XVI, to rekonstrukcja rządu.
Donald Tusk niespodziewanie zapowiedział ją na najbliższą środę, choć nie dalej jak w grudniu mówił, że dobrym momentem na ocenę ministrów będzie połowa kadencji, a więc jesień tego roku. Tymczasem okazało się, że jeszcze lepszym terminem jest przyszły tydzień.
Zmiany małe czy duże
Pretekstem do rekonstrukcji rządu jest konieczność zapełnienia wakatu po ministrze Tomaszu Arabskim, szefie Kancelarii Premiera, który ma zostać ambasadorem w Madrycie. Nastąpi to jednak najwcześniej za kilka miesięcy. Na dodatek szef rządu najwyraźniej nie zamierza na tym poprzestać, bo zapowiedział zmiany również wśród konstytucyjnych ministrów, czyli szefów resortów.
Kogo mogą dotyczyć? Wicepremier Janusz Piechociński z Polskiego Stronnictwa Ludowego zapowiadał w piątek w mediach niespodzianki. Ale według Stanisława Żelichowskiego z PSL zmiany będą niewielkie i obejmą najwyżej jednego, dwóch ministrów konstytucyjnych.
– Bo gdyby miały być szerokie, to potrzebne by były szerokie konsultacje z koalicjantem, a ich nie było – zaznacza Żelichowski. Podobnie uważa Rafał Grupiński, szef Klubu PO, który w rozmowie z „Rz" zaznacza, że duża rekonstrukcja byłaby konsultowana z prezydium klubu.