Donald Tusk osobiście zaangażował się w promowanie reformy polegającej na posłaniu sześciolatków do szkół. Przybył na konferencję prasową razem z szefową MEN Krystyną Szumilas i psycholog Dorotą Zawadzką, znaną z programu „Superniania", w którym uczyła rodziców, jak poskromić ich niegrzeczne dzieci.
Zawadzka u boku premiera ostrzegała, że ograniczanie maluchom prawa do nauki może później skutkować rozmaitymi problemami. – Rozumiem lęk rodziców, ale przypominam, że lęk to słaby doradca – zaznaczyła Zawadzka.
Wśród rodziców małych dzieci opór przeciwko tej reformie jest ogromny. Ich przedstawiciele właśnie złożyli w Sejmie niemal 1 mln podpisów pod wnioskiem o referendum w tej sprawie.
Czy występ superniani u boku premiera zmieni ich poglądy? – To wątpliwe – uważa dr Wojciech Jabłoński, politolog z UW. – W sytuacjach kryzysowych, a z taką właśnie mamy do czynienia, rząd nie powinien podpierać się celebrytami, bo to nie rozwiązuje problemów, tylko je przykrywa. A problemy nierozwiązane wracają ze zdwojoną siłą.
Joanna Gepfert, specjalistka od wizerunku, dodaje, że zapraszanie celebrytów do debaty nad ważnym problemem jest dobrym pomysłem, stosowanym m.in. w USA. – Pod warunkiem jednak, że do takiej debaty zapraszane są wszystkie zainteresowane strony, bo jeżeli celebryta jest jedynym reprezentantem opinii publicznej, to wtedy mamy do czynienia z PR-em, a nie dyskusją – podkreśla Gepfert.