„Pędzą chmury, smoki unoszą głowę” – mówi jedno ze starych przysłów chińskich, co znaczy, że czasy wielkich zawirowań stwarzają nowe okazje, rodzą nowych bohaterów. Narastający od dobrych dwóch dekad chaos każdy łatwo zauważy. Na naszych oczach wali się pokojowy porządek międzynarodowy, wypracowany po 1989 roku, i wkraczamy w epokę świata bez reguł. Napadamy na sąsiadów, grozimy karą za brak podporządkowania, pacyfikujemy miasta, na granicach brutalnie traktujemy migrantów nawet wtedy, gdy nie ma ku temu rzeczywistej potrzeby. Zasada proporcjonalnego użycia siły poszła w zapomnienie. Hamulce moralne nie są w modzie, bo kojarzą się z religią. O dobrym wychowaniu mało kto jeszcze pamięta.
Zamiast korzystać z długich doświadczeń, kiedy krok po kroku przez tysiąclecia i wieki uczyliśmy się współżycia i współdziałania, wolimy się obrzucać błotem, wyzywać, a nawet z radością upokarzać, zapominając o druzgocącej sile wielokrotnie powtarzanych słów, chociaż już Talmud wiedział, że powracająca kłótnia zrujnuje każdy dom, bo osadza się coraz trwalej. Wszechobecne inwektywy pod adresem naszych adwersarzy, a tym bardziej wulgaryzmy, stały się nową normą. Przekleństwa towarzyszą nam od zarania – o ileż dzisiaj zubożone – ale nawet korytnik na zapadłej wsi, który klął co trzecie słowo, wiedział, że nie jest to język użytku publicznego. W ten sposób, pisał piewca rumuńskiej przyrody Mihail Sadoveanu, sztuka zespalała się z pierwotnym plugastwem niczym kwiaty na błotach.
Czytaj więcej
Walka o uczelnie to jeden z elementów większego planu Donalda Trumpa, obejmującego również walkę...
Podobnie jest z panowaniem nad emocjami. Gdyby przyjąć wypracowane w starożytności i obowiązujące do niedawna zasady, trzeba by wielu nas, współczesnych, uznać za szaleńców. I wcale nie chodzi o powrót do czasów, kiedy ujawnianie emocji było nieformalnie zakazane, lecz o jego formę i miejsce.
Uśmiech i miłe słowa, choć sztylet w pogotowiu
Mieszkańcy Państwa Środka i całego wschodnioazjatyckiego świata konfucjańskiego dobrze o tym wiedzą, zapewnia Piotr Plebaniak w swej najnowszej książce o Chinach („Chiny. Pulsujący matecznik cywilizacji”, Wydawnictwo Chiron 2024, z posłowiem prof. Krzysztofa Miszczaka), bo niegrzeczność, a tym bardziej ujawnianie złości, stanowi tam nadal naruszenie normy społecznej. „Ukłony, uśmiechy i miłe słowa… służą deeskalacji konfliktu” i nie ma znaczenia, że sztylet często pozostaje ukryty w gotowości. Trening w zakresie uprzejmości sprawia, że „świat staje się odczuwalnie przyjemniejszy”, rośnie zaufanie, spada koszt społecznych interakcji.