Głosowanie internetowe polegać będzie na zalogowaniu się na internetową stronę wyborczą, a następnie wpisaniu kodu wybranego kandydata.
Obaw wobec internetowego głosowania nie kryje Jarosław Gowin. Formalnie zgłosił je wyborczej komisji PO poseł Jacek Żalek, który jest mężem zaufania Gowina. Jego zdaniem wybory przez Internet nie zapewniają tajności głosowania. Ale nie tylko zwolennicy Gowina mają wątpliwości. Według informacji „Rz" wprowadzenie głosowania elektronicznego było jednym z powodów rezygnacji Grzegorza Schetyny ze startu w wyborach na szefa Platformy.
To lekcja wyciągnięta z prawyborów prezydenckich wewnątrz PO w 2010 r. Wówczas członkowie partii wybierali między Bronisławem Komorowskim a Radosławem Sikorskim, podając swój numer PESEL, co teoretycznie dawało władzom partii możliwość sprawdzenia, kto na kogo głosował. – Tym razem stworzyliśmy system głosowania, który wprowadza pełną anonimowość – zapewnia poseł Cezary Tomczyk.
Ze względów bezpieczeństwa partia drukowała materiały wyborcze w czterech różnych drukarniach – w jednej kartę do głosowania, w drugiej – naklejany na nią hologram, w trzeciej – koperty, w czwartej – etykiety z adresami członków partii. Wykonane zostały nawet próbne testy – członkowie komisji wraz z ekspertami TNS wydrukowali 200 kart i przetestowali głosowanie przez Internet. – Wszystkie testy wypadły bez zarzutu – mówi poseł Cezary Tomczyk.
Walka o frekwencję
Ponieważ wybory szefa PO to pierwsze na taką skalę głosowanie partyjne w Polsce, Platforma robi wszystko, aby uniknąć wpadek, a co za tym idzie – kompromitacji. Partia obawia się niskiej frekwencji, tak jak to było w prawyborach prezydenckich, gdy zagłosowało niespełna 48 proc. członków PO. Dlatego tym razem przed głosowaniem zweryfikowano listę działaczy, usuwając tych, którzy nie płacą składek i nie przychodzą na partyjne narady.
Instrukcja dla komisji wyborczej, do której dotarliśmy, to kilkadziesiąt stron opisu zasad reagowania w rozmaitych sytuacjach kryzysowych – od nieodbierania poleconych przesyłek wyborczych przez członków partii (będą zawiadamiani telefonicznie) przez trudności głosujących w zalogowaniu się do serwisu wyborczego (dostaną nowe kody) po nadsyłanie głosów po czasie (nie będą nawet otwierane).