W PSL rośnie nerwowość i niechęć wobec koalicjanta. Ludowcy uważają, że PO ciągle zajmuje się wewnętrznymi sprawami, a kluczowe decyzje, nad którymi posłowie m.in. będą głosowali w piątek, nie są przedmiotem uzgodnień koalicyjnych. – Uważam, że przed piątkiem 8 listopada powinno dojść do spotkania koalicyjnego na najwyższym szczeblu, a więc Donalda Tuska z Januszem Piechocińskim, bo ten tydzień jest kluczowy dla koalicji – mówi w rozmowie z „Rz" poseł Marek Sawicki, były minister rolnictwa. Według niego, jeżeli ważne głosowania nie pójdą po myśli rządu, to wszystko może się zdarzyć, nawet wcześniejsze wybory.
– Dlatego jeszcze przed tymi głosowaniami powinno dojść do uzgodnień na temat rekonstrukcji rządu zapowiedzianej przez premiera, a także wspólnego planu działania na najbliższe dwa lata oraz na kolejną kadencję, zawierającego sprawy na których zależy PO i PSL – mówi poseł Stronnictwa. – Nie możemy się zgodzić na to, żebyśmy znowu z exposé premiera dowiedzieli się, na czym będzie polegało nowe otwarcie wspólnego rządu.
Ludowcy grożą, że bez spotkania mogą nie poprzeć Platformy podczas głosowań w piątek
O jakie decyzje chodzi? Lista spraw obejmuje referendum edukacyjne, pieniądze dla samorządów na drogi lokalne, Wspólną Politykę Rolną, a nawet nowe zasady finansowania partii politycznych. Sawicki uważa, że jeżeli nie dojdzie do uzgodnień w sprawie podwyższenia dotacji z budżetu na drogi lokalne czy ogłoszenia decyzji, ile pieniędzy z budżetu państwa rząd może dołożyć do funduszy unijnych na Wspólną Politykę Rolną, to PSL-owcy wcale nie muszą czuć się zobowiązani do głosowania przeciwko referendum edukacyjnym.
– Jeżeli PO w roku wyborów samorządowych przeznacza zaledwie 250 mln zł na drogi lokalne zamiast miliarda złotych, jak było wcześniej uzgodnione, to dlaczego my mamy bronić gimnazjów, skoro głosowaliśmy przeciwko ich wprowadzeniu, a efekty ich pracy są co najmniej dyskusyjne? – pyta Sawicki.