– Politycy publicznie deklarują, że są za jawnością finansów partii, więc powiedzieliśmy „sprawdzam". I zostaliśmy nieprzyjemnie zaskoczeni. Partie odmówiły nam udostępnienia swoich faktur i umów za opłacone usługi – mówi „Rz" Szymon Osowski z organizacji pozarządowej Sieć Obywatelska Watchdog. Zawiadomiła więc prokuraturę o naruszeniu ustawy o dostępie do informacji publicznej i wniosła skargi do sądu.
Nie pokażemy faktur
Organizacja tłumaczy, że pytanie o finanse partii pojawiło się, gdy wiosną wybuchła sprawa zegarków ówczesnego ministra transportu Sławomira Nowaka – w piątek podał się do dymisji, bo śledczy chcą mu stawiać zarzuty za brak wpisu o zegarku do oświadczenia majątkowego. Wątpliwości wzbudziła też informacja o opłaceniu ze środków partyjnych przez prezesa PiS honorariów adwokatów w śledztwie smoleńskim (prokuratura uznała, że w tym przypadku nie złamano prawa, bo pieniądze pochodziły ze składek członków partii – red.).
– Zaczęła się publiczna debata na temat finansów partii, postanowiliśmy więc zapytać o wydatki u źródeł. Chcieliśmy uświadomić obywatelom, że nie trzeba czytać sprawozdań finansowych PKW, by poznać takie dane. Do udostępnienia ich zobowiązuje partie ustawa o dostępie do informacji publicznej – mówi Krzysztof Izdebski z Sieci Obywatelskiej Watchdog.
By zachować obiektywizm, organizacja zwróciła się do pięciu partii: PO, PiS, SLD, PSL i Ruchu Palikota (dziś Twój Ruch) o wgląd we wszystkie faktury opłacone przez nie w styczniu i lutym tego roku. Chciała też poznać umowy na prowadzenie zleconych przez partie badań opinii publicznej i ich wyniki (za okres styczeń–maj 2013 r.).
Od prawicy do lewicy wszyscy, jak jeden mąż, odmówili.