Rz: Jak to jest, że przed kolejnymi posiedzeniami Rady Naczelnej mnożą się spekulacje o możliwym odwołaniu Janusza Piechocińskiego z funkcji prezesa PSL, a potem nic się nie dzieje?
Zbigniew Włodkowski, poseł PSL, były wiceminister edukacji:
Te oczekiwania są rozbudzone przez media, a nie przez partię. Ani w klubie, ani wśród członków Stronnictwa nie było przeświadczenia, że sobotnia Rada ma decydować o personaliach. Główne emocje budził nowy podział środków unijnych na dopłaty bezpośrednie dla rolników zaproponowany przez ministra rolnictwa Marka Sawickiego. I w tej sprawie Piechociński pokazał swoją siłę, bo Rada podzieliła się na dwie frakcje – jedna, której przewodził Waldek Pawlak, optowała za tym, by dopłaty były równe dla wszystkich z niewielkimi dodatkami dla producentów rolnych, a druga, wspierana przez Piechocińskiego, by producenci dostawali dużo wyższe dopłaty. Głosowanie pokazało, że dwie trzecie sali jest za rozwiązaniem, które wskazali Piechociński i Sawicki.
To było poparcie dla Piechocińskiego czy samego Sawickiego? W waszej partii można usłyszeć, że minister rolnictwa sam ma chrapkę na stanowisko prezesa PSL.
Być może Marek zdecyduje się kiedyś kandydować na prezesa partii, ale on nie należy do rewolucjonistów. Raczej jest zwolennikiem ewolucyjnego osiągania celów. Dlatego nie sądzę, by chciał dokonać przewrotu. Poza tym wspiera Piechocińskiego od momentu jego wyboru na szefa partii i sądzę, że tak będzie do końca czteroletniej kadencji.