W ubiegłym tygodniu do PSL dołączyło sześciu nowych posłów, wcześniej związanych z Twoim Ruchem Janusza Palikota (ostatnio byli zrzeszeni w kole Bezpieczeństwo i Gospodarka). Wśród nich znaleźli się: Artur Dębski, Artur Górczyński, Tomasz Makowski, Michał Pacholski, Paweł Sajak i Henryk Kmiecik.
Jak dowiedziała się "Rzeczpospolita", na dzień przed ogłoszeniem tej decyzji, sześciu nowych ludowców złożyło podpisy pod projektem ustawy, która powstała w reakcji na podejrzenia o sfałszowanie wyborów samorządowych. Projekt posła Kongresu Nowej Prawicy Przemysława Wiplera zakłada m.in. kamery w lokalach wyborczych i przezroczyste urny. Ale najbardziej rewolucyjną zmianą byłyby naklejki z hologramami, które naklejałby na kartę wyborca zamiast stawiać krzyżyk. Celowe unieważnianie głosów byłoby przy takim zabezpieczeniu niewykonalne. - Skupiłem się na łatwych do poprawienia aspektach technicznych i to odróżnia mój projekt od odrzuconych przez Sejm propozycji PiS, który chciał wprowadzenia polityków do Państwowej Komisji Wyborczej - wyjaśnia nam Wipler, który ma zamiar przekonywać do swojego pomysłu szefów wszystkich klubów.
Jednak nawet tak okrojone zmiany, mogą spotkać się z niechęcią w PSL. – Przezroczyste urny nie są zgodne z tajnością wyborów – twierdzi w rozmowie z "Rzeczpospolitą" lider ludowców Janusz Piechociński, ale zastrzega, że swoje deklaracje byli posłowie Twojego Ruchu składali jeszcze przed przystąpieniem do PSL. - Byli w gorączce poprzednich stanów emocjonalnych. Teraz będą zachowywać się jak prawdziwi centryści - tłumaczy.
Obecna sytuacja nie podoba się też byłemu marszałkowi Sejmu, a obecnie posłowi PSL Józefowi Zychowi. - Jeżeli klub przyjmuje posłów, to powinien na początku otrzymać od nich deklarację, że nie będą przeciw niemu działać - mówi i dodaje, że nie wie, czy Dębski i jego koledzy poinformowali o podpisaniu tego projektu. Jego zdaniem jednak, prawdziwy problem byłby, gdyby zagłosowali wbrew stanowisku klubu
Sam Dębski bagatelizuje swój podpis pod projektem. - Nie będę specjalnie walczył o ten projekt - mówi i sugeruje, że podpis był aktem solidarności wobec osamotnionego w Sejmie Wiplera. Przyznaje, że tej sprawy z nowym klubem nie konsultował. - Gdy pojawi się wola byśmy wycofali podpisy, to będziemy o tym rozmawiać - stwierdza.