"Trump odwołuje wizytę w Polsce. Oficjalnie z powodu huraganu. Nieoficjalnie zaś wystarczyło poczytać amerykańskie media i ich oceny „demokratycznych” rządów PiS, by lepiej zrozumieć tę decyzje" - napisał na Twitterze Marcin Kierwiński, poseł PO, prawa ręka Grzegorza Schetyny.
Politycy PiS przekonują, że przełożenie wizyty amerykańskiej głowy państwa nie miało nic wspólnego z wewnętrznymi sprawami Polski, jednak opinie przedstawicieli opozycji są zgodne. - Myślę, że to duże zaskoczenie dla wszystkich. Szkoda że Trumpa nie będzie w Warszawie bo to rocznica istotna dla Polski, Europy, świata. Chociaż przypuszczam, że pewne znaczenie w tych kalkulacjach mogło mieć to co działo się w Ministerstwie Sprawiedliwości, co nie mieści się w standardach państwa demokratycznego. Ta afera jest czymś, co stawia polską władzę w złym świetle - zauważył Paweł Rabiej z Nowoczesnej w programie #RZECZoPOLITYCE.
- W USA szacunek dla sędziów i wymiaru sprawiedliwości jest duży - dodał po odwołaniu wizyty Trumpa wiceprezydent Warszawy.
Z kolei Adrian Zandberg, lider Partii Razem napisał na Twitterze: "PiS od wielu tygodni nadymał balonik "wizyta Trumpa". Opowieściom o bliskiej przyjaźni z prezydentem USA nie było końca. No i balonik pękł. Wizyta odwołana, pole golfowe na Florydzie okazało się dla Trumpa ważniejsze. A PiS został z całą tą propagandą jak Himilsbach z angielskim".