Sąd odrzucił wniosek organizacji pozarządowych, które uznały, że majowy dekret Putina stoi w sprzeczności z prawem mediów i obywateli do informacji.

Dekret przewiduje, że wszelkie dane o stratach poniesionych przez rosyjską armię podczas operacji specjalnych w czasie pokoju są informacją tajną. Nie tylko więc MON nie musi już informować o stratach ponoszonych przez rosyjską armię na Ukrainie (dotąd podawanych oficjalnie jako straty podczas manewrów na południu Rosji), ale władze będą też ścigać dziennikarzy, którzy takie informacje podadzą, za zdradę tajemnicy państwowej.

Sąd w całości uznał argumenty prezydenckiej prawniczki, która wyjaśniła podczas rozprawy, że tajemnicą państwową są od teraz nie tylko ofiary śmiertelne wśród żołnierzy, ale także informacje o ranionych i zaginionych podczas takich operacji specjalnych. Tajemnicą są również objęte informacje nie tylko o ofiarach w wojsku, ale wszelkich strukturach siłowych. Tajemnicą są również informacje o ofiarach wśród cywilów współpracujących z organami państwa podczas takich operacji (czyli np. o emerytowanych żołnierzach zaciągających się do służby dla rosyjskich służb specjalnych w Donbasie).