200 tys. zł – tyle ma wynieść budowa w przyszłym roku maleńkiego punktu podawczego Senatu. Stanie on obok okazałego sejmowego biura korespondencji wartego dziesiątki milionów. To efekt problemów Senatu, które rozpoczęły się w sierpniu 2016 roku. Wtedy marszałek Sejmu Marek Kuchciński wprowadził zmiany w zarządzeniu regulującym poruszanie się po kompleksie parlamentu. Dotąd teren Sejmu i Senatu był otwarty, co oznacza, że między budynkami mógł spacerować każdy. Marszałek zdecydował, że wstęp będzie możliwy po pokazaniu uprawniających do tego dokumentów.
Kurier nie przejdzie
Teoretycznie zmiana zarządzenia wymagała też podpisu marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego. Jaki miał wpływ na regulację? Nie wiadomo. Szybko okazało się, że nowe zasady mocno komplikują prace jego izby. Dotąd punkt podawczy Senatu znajdował się w budynku głównym. Straż marszałkowska, stosując się do nowych zarządzeń, przestała wpuszczać do niego kurierów.
– Mieliśmy takie sytuacje, że oferty, które powinny wpłynąć w związku z organizowanymi przez nas przetargami, nie wpływały w określonym czasie – mówił w październiku szef Kancelarii Senatu Jakub Kowalski, tłumacząc posłom z komisji regulaminowej konieczność budowy biura podawczego. Mówił, że będzie ono przypominać sejmowe budki strażnicze, czyli będzie wykonane z ciemnego szkła.
Podał też lokalizację: tylna część kompleksu, na skraju parku. Stoi już tam zbudowany w 2008 roku wydział podawczy Sejmu. Chwalony przez ekspertów od architektury budynek zaprojektował Bolesław Stelmach, kosztował on 34,5 mln zł. Korespondencja wpływa bez problemu, bo stoi tuż przy ogrodzeniu. Teraz siedzi w nim też pracownik Senatu. Jednak to rozwiązanie tylko tymczasowe. Powód? Jakub Kowalski mówił, że nie udało się uzyskać porozumienia z Kancelarią Sejmu i posadzić tam na stałe pracownika Senatu „ze względu na przepisy BHP".
Podobną argumentację przedstawia nam Centrum Informacyjne Sejmu (CIS). Powołuje się na rozporządzenie ministra pracy, z którego wynika, że na każdego pracownika powinno przypadać co najmniej 2 mkw. podłogi. „Warunki architektoniczne budynku N ograniczają liczbę stanowisk pracy w recepcji do dwóch" – informuje CIS, dodając, że tylu właśnie pracowników potrzebuje Sejm. Przypomina, że Senat nie dołożył ani złotówki do budowy biura podawczego.