Gracz zakłada firmę przewozową i musi się utrzymać na rynku, rozwijać park maszynowy, sprzedawać reklamy. Jednak samemu zarządzaniu przedsiębiorstwem poświęca niewiele czasu. Częściej siada za kółkiem, jadąc przez korki i stając na kolejnych przystankach.
Wirtualne miasto stworzone na potrzeby gry składa się z 12 dzielnic, ale nie tylko. Przygotowano też przedmieścia z niewielkimi budynkami, dzielnicę przemysłową, typową sypialnię miejską, wreszcie turystyczne stare miasto. Łączy je plątanina ulic, z działającą sygnalizacją świetlną, po których krążą samochody. Są też przystanki.
Teoretycznie wystarczy wybrać trasę i jeździć, zatrzymując się w odpowiednich miejscach, aby zarobić na chleb. Nuda? Trochę tak, bo w grze jesteśmy karani za przekraczanie prędkości czy każde gwałtowne hamowanie. Innymi słowy, trzeba być grzecznym, by zadowolić pasażerów.
Ale czy rzeczywiście to taka nuda? Wbrew pozorom „Bus Simulator 18" potrafi wciągnąć. W grze dzieje się sporo. Czasami jakieś fragmenty drogi są w remoncie i trzeba się zdecydować na objazd, a innym razem pojawiają się niepełnosprawni, którzy wymagają specjalnego traktowania. Niekiedy trzeba też komuś sprzedać bilet, co stanowi miłą odskocznię od gapienia się w przednią szybę.
„Bus Simulator 18" zdecydowanie udowadnia, że praca kierowcy autobusu jest przyjemna, ale bywa też ciężka.