Reklama
Rozwiń
Reklama

Jan Maciejewski: Wspólnota uniku

A co, jeżeli się przyzwyczaimy? Twarz drugiego człowieka już na stałe kojarzyć nam się będzie ze śmiertelnym niebezpieczeństwem. Największym dowodem miłości pozostanie trzymanie się z daleka od ukochanej osoby, a odpowiedzialności i troski o bliźnich – pozostawienie ich samym sobie, nieodwiedzanie umierających bliskich w szpitalach i hospicjach. Za modelowy wzór wspólnoty przyjmiemy – już na dobre i oficjalnie – paradygmat japońskiej samotności. Poważni i rozsądni ludzie coraz częściej wzdychają z zazdrością, patrząc na Wschód. Przecież gdybyśmy mieli takie społeczeństwo, jak oni, raz-dwa rozprawilibyśmy się z wirusem. Wynaleźli na niego szczepionkę już wiele lat temu; choć dla niepoznaki też nazwali ją wirusem.

Publikacja: 23.10.2020 18:00

Jan Maciejewski: Wspólnota uniku

Foto: AdobeStock

Jednostka chorobowa o nazwie „hikikomori", co po polsku znaczy „oddzielenie". Powszechnie znana jako wirus samotności i wyobcowania. Na początku polegała tylko na unikaniu szkoły, ale z czasem mutowała. Ten, kto cierpi (tylko czy to odpowiednie słowo?) na hikikomori, izoluje się od społeczeństwa na każdy z możliwych sposobów. Nie zaprzyjaźnia się ani nie zakochuje. Rozwija tylko takie hobby, które nie wymagają od niego wychodzenia z domu. Rzecz jasna, nie spaceruje, nie chodzi do szkoły, na uczelnie ani do pracy. Jeżeli już musi nawiązać jakąś interakcję ze światem, robi to za pośrednictwem internetu lub telefonu. Boi się już nie tylko tego, co jest za progiem jego domu, ale nawet pokoju. W miarę możliwości korzysta z toalety nocą albo wtedy, kiedy jest największa szansa, że nie natknie się przypadkiem na kogoś z domowników. Setkami tysięcy wycofują się ze świata na 20, czasem 30 lat. Dopóki tylko rodzice będą w stanie ich utrzymywać. Czasami na zawsze. Część psychologów traktuje hikikomori jako jeden z objawów uzależnienia od internetu. Ale to chyba mylenie skutku z przyczyną. Na początku był strach. Sieć stała się tylko jednym ze sposobów sprawienia sobie ulgi.

Promocja Świąteczna!

Wybierz roczną subskrypcję RP.PL i ciesz się dostępem do The New York Times!

Pierwszy rok 179 zł, potem 390 zł pobierane automatycznie co roku.

Zyskujesz:

- Roczny dostęp do The New York Times, w tym do: News, Games, Cooking, Audio, Wirecutter i The Athletic.

- RP.PL — rzetelne i obiektywne źródło najważniejszych informacji z Polski i świata z dodatkową weekendową porcją błyskotliwych tekstów magazynu PLUS MINUS.

Reklama
Plus Minus
„Stara-Nowa Pastorałka”: Chrześcijanie mieli poczucie humoru
Plus Minus
„A.I.L.A.”: Strach na miarę człowieka
Plus Minus
„Nowoczesne związki”: To skomplikowane
Plus Minus
„Olbrzymka z wyspy”: Piłat wieczny tułacz
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Michał Zadara: Prawdziwa historia
Materiał Promocyjny
W kierunku zrównoważonej przyszłości – konkretne działania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama