W jednej z kamienic Budapesztu, niedaleko dworca kolejowego Nyugati, mieści się siedziba fundacji „Nie lękajcie się“. Jej sekretarz dr Peter Magyar mówi, że zainspirowała go działalność polskiego KOR, który w 1976 r. pomagał represjonowanym robotnikom. Nie ukrywa też, że nazwa instytucji nawiązuje do głośnego zawołania Jana Pawła II inaugurującego jego pontyfikat. – Wierzymy, że na Węgrzech 17 lat po zmianie ustroju nikt nie powinien się bać, nawet jeżeli nie zgadza się z ideologią rządu – mówi Magyar.
Fundacja, która powstała w kwietniu ub. r., postanowiła nieść pomoc ofiarom brutalnych akcji policyjnych z jesieni 2006 r. Doszło do nich podczas antyrządowych demonstracji wywołanych ujawnieniem publicznych kłamstw premiera Ferenca Gyurcsanya. Na zamkniętym posiedzeniu Partii Socjalistycznej szef rządu przyznał, że lewica celowo mówiła nieprawdę o rzeczywistym stanie państwa, by wygrać wybory. „Kłamaliśmy przez ostatnie półtora roku. (…) Nie mieliśmy wyboru, bo spieprzyliśmy gospodarkę, i to nie tylko trochę, ale bardzo. (…) Nie znajdziecie ani jednego znaczącego posunięcia, z którego moglibyśmy być dumni“ – mówił Gyurcsany, który w swej wypowiedzi aż trzy razy nazwał Węgry „tym kurewskim krajem“.
Ujawnienie taśm z nagraniami premiera spowodowało wybuch społecznego niezadowolenia. Podczas demonstracji, na skutek użycia przez policję kauczukowych kul, cztery osoby straciły wzrok, a kilkunastu ludzi zostało ciężko okaleczonych. Wielu do dziś nie odzyskało zdrowia. Niektórzy stracili przez to pracę i środki na utrzymanie.
Jedną z ofiar, którym pomaga fundacja, jest 37-letni Attila Csorba, od urodzenia widzący tylko na jedno oko. 23 października 2006 r., kiedy wracał z wiecu Fideszu, został z odległości 15 metrów trafiony kauczukową kulą wystrzeloną przez policjanta. Mimo kilku operacji stracił wzrok.
Inna jest historia Laszlo Kisa, 37-letniego pastora protestanckiego i nauczyciela z Bekescsaby. 23 października chciał się przedostać z placu Blaha Lujza w kierunku Budy, gdy ranił go w głowę pocisk kauczukowy. Kis przez trzy dni leżał w szpitalu w śpiączce. Przeżył, lecz kula uszkodziła mu centrum mowy w mózgu. W efekcie stracił pracę jako nauczyciel w szkole, a jako pastor nie jest w stanie głosić kazań.