Wielu komentatorów dostrzega w książce Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka oraz filmie „Trzech kumpli” Ewy Stankiewicz i Anny Ferens szansę na przełom w społecznej świadomości Polaków. Media zdają się prorokować wielką jakościową zmianę. Zdaniem jednych będą to zmiany na gorsze, bo Polacy załamani plamami na życiorysie Wałęsy na pewno przekreślą wszystkie („swoje”?) osiągnięcia, w tym demokrację, niepodległość i wolny rynek, i wrócą do PRL, wstępując po drodze do ZBiR (Związku Białorusi i Rosji). Pisanie rzeczy nie do końca zgodnych z posągowym wizerunkiem przywódcy „Solidarności” musi, ich zdaniem, doprowadzić do klęski III RP. A wszystko z powodu jednej książki, napisanej przez (...) historyków. W wolne miejsce proszę wstawić ulubiony epitet ze słownika Kalisza lub Niesiołowskiego.
Zdaniem drugich zmiany, jeśli w ogóle nastąpią, będą ewolucyjne, ale na pewno pozytywne. Społeczeństwo, które dotąd pasywnie funkcjonowało w świecie „kilku autorytetów” o bohaterskiej przeszłości, zacznie myśleć bardziej samodzielnie. Podejmie próbę szukania prawdziwych odpowiedzi na trudne pytania i z czasem będzie wiedziało więcej o sobie i swoich przywódcach. Nawet jeśli ta nowa wiedza będzie trudna do przyjęcia, ostatecznie okaże się twórcza. Jakkolwiek łatwiej być dzieckiem wierzącym w nieskazitelnych bohaterów, to w dojrzałym życiu taka wiara już nie wystarcza. Trzeba rozumieć mechanizmy życia społecznego, wiedzieć możliwie dużo o osobach i środowiskach sprawujących władzę czy mających wpływ na „rząd dusz”, by trafnie oceniać i mądrze wybierać.
Autorami książki i filmu są młodzi ludzie, którzy na serio potraktowali zdobycze III RP, uwierzyli, że cenzura naprawdę została zlikwidowana, a służba publiczna, dążenie do prawdy, budzenie sumień ma wartość samoistną, niekoniecznie przekładającą się na sukces i pieniądze. Paradoksalnie to właśnie oni są najlepszym dowodem sukcesu III RP, państwa demokratycznego, w którym wolni ludzie poważnie traktują swoje prawa obywatela, badacza i artysty. Jeśli nie pytają możnych tego świata, czy wolno im zadawać niewygodne pytania, to dowód, że III RP naprawdę różni się zasadniczo od PRL.
Dzisiaj odpowiedź na pytanie, czy ci młodzi naprawdę zmienią świat na lepsze, nie jest prosta. Bowiem o tym, kto skorzysta na emisji filmu i publikacji książki, będziemy wiedzieć dopiero za kilka miesięcy. Kluczem do tej przyszłości jest los IPN. Dzisiaj na pytanie, czy ustawa o IPN zostanie zmieniona, prawie wszyscy gromko odpowiadają – ależ na pewno nie! A ja, sceptyk i optymista realny, zastanawiam się, na ile możliwa jest realizacja szczególnego planu, którego sygnały są już obecne w debacie publicznej.
Większość polityków PO w trosce o swój elektorat powstrzymuje się od zapowiadania nowelizacji ustawy o IPN. Tacy zwolennicy swobód obywatelskich, jak Jarosław Gowin, Andrzej Czuma czy Antoni Mężydło, zapewne nadal będą bronić tej instytucji. Ale czy politycy PSL nie przygotują projektu stosownej nowelizacji, nie jestem już taka pewna. Dla PSL nie będzie to kosztowne, elektorat ludowców nie jest do IPN szczególnie przywiązany.