Nieprawi spadkobiercy

Kwestia odszkodowań dla Żydów ze strony Niemiec została poruszona już w 1945 r.

Publikacja: 19.07.2008 03:42

We wrześniu tego roku prof. Chaim Weizmann przekazał czwórce zwycięskich mocarstw (USA, ZSRR, Wielka Brytania i Francja) memorandum w imieniu Agencji Żydowskiej Sochnut, które zawierało żądanie od Niemiec rekompensaty w wysokości dwóch miliardów funtów szterlingów. Weizman zażądał dołączenia tego postulatu do ogólnego kontekstu pertraktacji o wojennych odszkodowaniach. Rozmowy te wówczas zawieszono.

Na początku 1951 r. kolejne żądanie rekompensaty w kwocie półtora miliarda dolarów, tym razem już w imieniu Państwa Izrael, wystosował minister spraw zagranicznych Mosze Szaret. Głównym argumentem było to, że w Izraelu zamieszkało pół miliona osób, które przeżyły Zagładę. To memorandum również złożono na ręce czterech mocarstw, które z kolei skierowały je do rządu Niemiec Zachodnich. 27 września 1951 r. kanclerz Republiki Federalnej Niemiec Konrad Adenauer ogłosił swoją gotowość do rozmów.

7 stycznia 1952 r. Dawid Ben Gurion, wówczas premier Izraela, przedstawił sprawę do rozpatrzenia w Knesecie. 61 członków koalicji rządowej poparło tę inicjatywę, ale 50 posłów stanowczo było przeciw, a wśród nich byli politycy lewicy (Mapam), centryści (tzw. ogólni syjoniści) i prawica (ruch Herut). Przywódca Herutu Menachem Begin groził wezwaniem do rozruchów, jeżeli Kneset zgodzi się na rozmowy z Niemcami. Podczas demonstracji przed siedzibą Knesetu jej uczestnicy zaczęli obrzucać kamieniami budynek. Okna izby przedstawicieli narodu pękły. Demonstrantów rozproszono pałkami i gazem łzawiącym, a Begina Kneset zawiesił na trzy miesiące w prawach posła.

Rozmowy z Niemcami trwały prawie sześć miesięcy, do września 1952 r. W końcu uzgodniono, że wypłata wyniesie miliard dolarów, a resztę zapłacą Niemcy Wschodnie. Niemiecka Republika Demokratyczna nigdy nie uznała jednak swojej odpowiedzialności i nigdy nie wypłaciła ani grosza narodowi żydowskiemu. W chwili podpisywania umowy Izrael zastrzegł, że nie oznacza ona z jego strony uznania Niemiec Zachodnich.

Według umowy Niemcy zobowiązały się wypłacić Izraelowi trzy miliardy marek w ciągu 12 lub 14 lat, a kwota 450 mln marek będzie skierowana na rozwój rolnictwa, transportu, przemysłu i energetyki. Założono towarzystwo wypłat z siedzibą w Kolonii. Do 1965 r. cała suma została przekazana.

Nie ma wątpliwości, że było to swego rodzaju psychologicznym i politycznym wstępem do nawiązania stosunków dyplomatycznych w tymże roku. Sprawa uznania Niemiec Zachodnich wywołała burzę w społeczeństwie. Duszami Żydów targały sprzeczności, zarówno w Izraelu, jak i w diasporze.Głębokość konfliktu świadczy o moralnej niepewności pogodzenia się z Niemcami tego i następnego pokolenia.

Bez żadnej wątpliwości kierownictwo niemieckie, a w szczególności kanclerz Adenauer, miało motywację i polityczną, i moralną. Niemcy chciały przyłączyć się do wspólnoty narodów demokratycznych i wyjść, o ile to było możliwe, z długiego cienia zbrodni. W taki sposób Adenauer chciał sfinalizować długi proces oczyszczenia Niemiec.

Jednak niemożliwe nie brać w rachubę motywu moralnego. Adenauer i część jego rodaków nałożyli na siebie historyczną odpowiedzialność za czyny zbrodniarzy Niemiec hitlerowskich. Nie ciężar winy, ale trwałą odpowiedzialność. Właśnie na takim tle politycznym i moralnym trzeba oceniać Niemcy tamtych czasów.

Tu, w Izraelu, istniało kilka podejść do sprawy wypłat z Niemiec. Zasadniczym podejściem, które w końcu zwyciężyło, było stanowisko premiera Bena Guriona. Ben Gurion uważał, że nie wolno z punktu widzenia moralności zostawić w rękach Niemców mienia i posiadłości żydowskich, które siłą odebrano ofiarom.

Wiedział, że dla nich nie istnieje wynagrodzenie i że nie ma kwoty, która by kompensowała zamordowanie choćby jednego dziecka. A podczas Zagłady zginęło przecież półtora miliona dzieci. Jednak Ben Gurion był zdecydowany wyciągnąć od Niemców chociażby małą część żydowskich pieniędzy, które później były główną dźwignią rozbudowania infrastruktury i gospodarki nowego Izraela. Lewica i prawica zajmowały inną postawę. Rygorystyczną, definitywną, która żywiła się uczuciami gniewu i obrazy.Pragmatyczne podejście Ben Guriona również brało się z odczucia niesprawiedliwości. Ale on widział ją raczej: w fakcie pozostawiania zrabowanych majątków ofiar w rękach morderców i ich spadkobierców.

Podczas debat w Knesecie w sprawie umowy dotyczącej wypłat z Niemiec byłem młodym człowiekiem. Przyjechałem do Izraela ledwie pięć lat wcześniej. Uczyłem się w rolniczej szkole Hadassim i ze wzruszeniem śledziłem obrady w gazetach i radiu. Moje uczucia osoby, która przeżyła Zagładę, kazały sprzeciwiać się umowie. Wówczas myślałem, że w ogóle nie wolno nawiązywać jakichkolwiek kontaktów z pokoleniem morderców. Ale później, w wieku starszym, zrozumiałem, jak i większość ocalałych z Zagłady, jak bardzo Ben Gurion miał rację. Będąc przewodniczącym Knesetu 13 kadencji, uczestniczyłem we wszystkich działaniach, których celem było przywrócenie ocalałym ich zrabowanych majątków.

Cała Europa jest zastygłym jeziorem żydowskiej krwi. Będziemy pamiętać i przypominać czyny faszyzmu i zrobimy wszystko, żeby wyrwać z rąk nieprawych spadkobierców skradzione mienie żydowskie.

We wrześniu tego roku prof. Chaim Weizmann przekazał czwórce zwycięskich mocarstw (USA, ZSRR, Wielka Brytania i Francja) memorandum w imieniu Agencji Żydowskiej Sochnut, które zawierało żądanie od Niemiec rekompensaty w wysokości dwóch miliardów funtów szterlingów. Weizman zażądał dołączenia tego postulatu do ogólnego kontekstu pertraktacji o wojennych odszkodowaniach. Rozmowy te wówczas zawieszono.

Na początku 1951 r. kolejne żądanie rekompensaty w kwocie półtora miliarda dolarów, tym razem już w imieniu Państwa Izrael, wystosował minister spraw zagranicznych Mosze Szaret. Głównym argumentem było to, że w Izraelu zamieszkało pół miliona osób, które przeżyły Zagładę. To memorandum również złożono na ręce czterech mocarstw, które z kolei skierowały je do rządu Niemiec Zachodnich. 27 września 1951 r. kanclerz Republiki Federalnej Niemiec Konrad Adenauer ogłosił swoją gotowość do rozmów.

Pozostało 83% artykułu
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Vincent V. Severski: Notatki na marginesie Eco
Plus Minus
Dlaczego reprezentacja Portugalii jest zakładnikiem Cristiano Ronaldo
Plus Minus
„Oszustwo”: Tak, żeby wszystkim się podobało
Plus Minus
Jan Bończa-Szabłowski: Fotel dla pani Eli
Plus Minus
„Projekt A.R.T. Na ratunek arcydziełom”: Sztuka pomagania
Plus Minus
Jan Maciejewski: Strategiczne przepływy