Proszę mnie nie poganiać

- Jesteśmy działaczami ruchu obywatelskiego i oczywiście uprawiamy politykę. Być może kiedyś staniemy się partią polityczną, a jeżeli nie, to też nie będzie można się na nas gniewać - mówi prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz o projekcie Polska XXI

Aktualizacja: 18.10.2008 11:38 Publikacja: 18.10.2008 00:45

Rafał Dutkiewicz

Rafał Dutkiewicz

Foto: Rzeczpospolita, BS Bartek Sadowski

[b]Rz: Założył pan ruch obywatelski Polska XXI. Ale czytam deklarację ruchu, zaglądam na portal i… „nuda, panie”. Nic się nie dzieje. Nie ma w tym ani życia, ani siły.[/b]

Ale to, co pani czyta na portalu albo w deklaracji, to nie jest nasza odezwa wyborcza ani apel do wyborców, tylko nasz sposób myślenia o tym, jak widzimy pewne rzeczy w kraju.

[b]Tyle że w samej inicjatywie ruchu obywatelskiego Polska XXI nie ma pomysłu świeżego i nie ma nic ciekawego. Wszystko już było.[/b]

Pani mówi, że nie ma w tym nic nowego, a ja na to: są bardzo ciekawi ludzie, którzy stawiają sprawę jasno, choć pani pewnie powie, że mało odkrywczo. Ale to, że my chcemy polityki, która nie jest oderwana od rzeczywistości, może, jak sądzę, kogoś w Polsce zainteresować. Bo ta dzisiejsza jest oderwana całkowicie! Wszyscy to widzimy i czujemy. Taka sytuacja jest niezwykle irytująca. Wkrótce minie 20 lat od upadku komunizmu i odzyskania przez Polskę niepodległości, jesteśmy w XXI wieku, każdy gołym okiem widzi, jak dynamicznie się zmienia świat. Tymczasem doświadczamy polityki, która jest uprawiana albo w sposób archaiczny, albo minimalistyczny. W ciągu 20 lat niepodległej Polski nie zauważyłem żadnego projektu na miarę przedwojennej Gdyni bądź COP. I jak przyjrzymy się Polsce dziś, to zobaczymy, że w dostępie do szerokopasmowego Internetu jesteśmy lepsi od Bułgarii, ale na tym koniec.

[b]Nawiązuje pan do Jana Pietrzaka, który w czasach Peerelu kpił, że „Albania za nami”.[/b]

Nie jesteśmy prymusem w Europie ani w budowie autostrad, ani w budowie czegokolwiek. Rozwój gospodarczy, z którego ponoć mamy być tacy dumni, w ostatnich kilku latach jest najniższy spośród nowych państw członkowskich Unii. Nie potrafimy sobie poradzić nie tylko z problemem służby zdrowia, ale też z problemem lekarzy, których mamy coraz mniej, bo wyjeżdżają z kraju, a ci co pozostają, pracują w systemie demoralizującym ich samych. Nie potrafimy wyzwolić inicjatywy gospodarczej, jesteśmy jednym z najbardziej skrępowanych gospodarczo państw w Europie. Ale to jest jedna strona medalu.

Druga jest taka, że co dziesiąty człowiek studiujący w UE jest Polakiem. Czyli doświadczamy trudnego błogosławieństwa wyżu demograficznego, który chce się uczyć. To jest niezwykłe zjawisko, ale to wszystko się razem nijak nie skleja. Na to nakłada się jeszcze rzecz następująca. Otóż po 1989 roku mieliśmy system partyjny, który wprowadził duże rozdrobnienie i w efekcie dawał niestabilne rządy. Zabrano się więc do reperacji tego systemu, ale przedobrzono. Rządy są w tej chwili stabilniejsze, niemniej mamy zacementowany system partyjny, który w ogóle pomija rzeczywistość, żyje sam dla siebie. Na dodatek partie się sprywatyzowały na publicznej dotacji z budżetu. A tak nie może być, trzeba zacząć przywracać właściwe proporcje.

[b]Chce pan kontestować PiS i PO?[/b]

Ich sposób budowania Polski.

[b]Jest pan zatem politykiem, który… ano właśnie, czy ja w ogóle mam pana nazywać politykiem? Przecież pan się od tego odżegnuje, nazywając Polskę XXI ruchem, a nie zaczątkiem partii.[/b]

Jesteśmy działaczami ruchu obywatelskiego i oczywiście uprawiamy politykę. Być może kiedyś staniemy się partią polityczną, a jeżeli nie, to też nie będzie można się na nas gniewać. Polska jest krajem demokratycznym i wolno robić takie rzeczy.

[b]Pewnie, że wolno, tyle że wydaje mi się, że to zabieg marketingowy. Słowa partia i partyjność budzą negatywne skojarzenia. I to dlatego mówicie panowie szumnie o ruchu obywatelskim.[/b]

Stawia mnie pani w sytuacji, w której muszę zapewniać, że jestem uczciwy. Myślę, że to, czy są tacy, którzy mają ochotę uwierzyć w moją, w naszą uczciwość, ocenić trafność naszych wyborów, za jakiś czas pokaże werdykt publiczny.

[b]Dlaczego wybrał pan formułę ruchu obywatelskiego?[/b]

Pamiętam, jak w 1989 i 1990 roku, gdy wyszliśmy z opozycji, byliśmy przekonani, że istotą dobrze zorganizowanego państwa są stowarzyszenia. Że trzeba budować tkankę społeczną tak, by elity były blisko obywateli. Jeśli diagnoza, że system partyjny odkleił się od rzeczywistości, jest prawdziwa, a upieram się, że tak, to chcę kontestować ten rozziew między partyjnymi elitami a zwykłymi ludźmi. Wydaje mi się więc, że nie powinienem wchodzić na poziom funkcjonowania partii politycznej, bo choć taki krok pewnie będzie zrozumiały dla dziennikarzy, to powiem szczerze: bardziej zależy mi na tym, aby być zrozumiałym dla tzw. zwykłych Polaków.

[b]Pan akurat chyba nie miał zbyt wielu powodów do utyskiwania na prasę?[/b]

Rzeczywiście, to prawda, choć w „Rzeczpospolitej”, którą bardzo szanuję, czytam ostatnio zarzut w stosunku do mnie, że nie jestem politykiem agresywnym...

[b]To Władysław Frasyniuk powiedział, bo jego zdaniem nie jest pan zdolny do wyrzucenia Grzegorza Schetyny z gabinetu. Wyrzucił pan Schetynę czy nie?[/b]

Nie będę komentował tych wydarzeń, bo o pewnych rzeczach się nie rozmawia. Strasznie nie lubię mówić o osobach, bo mi się to wydaje dotkliwie niegrzeczne. Wolę mówić o zjawiskach, o problemach.

[b]Ma pan dobre relacje ze Schetyną?[/b]

Myślę, że przyzwoite.

[b]Mam wrażenie, że pan już dosyć mocno oberwał jako prezydent Wrocławia od wicepremiera i ministra spraw wewnętrznych. Myślę tu o słabym zaangażowaniu rządu w bardzo ważną dla Wrocławia inicjatywę. Publicyści i politycy opozycji często mówili, że to dlatego, że pan się angażuje w politykę na kontrze do PO. Wrocław nie ma EXPO, nie zdobył lokalizacji dla Instytutu Technologicznego.[/b]

Wydaje mi się, że te sprawy wiążą się dużo silniej z dwoma innymi fenomenami niż moje relacje z politykami Platformy. Pierwszy dotyczy uprawiania polityki minimalistycznej. Gabinet Tuska nie jest rządem aktywnym, tylko raczej chce świętego spokoju. Ale też mamy do czynienia z państwem, które jest dramatycznie instytucjonalnie słabe. I to jest diagnoza obejmująca dłuższy czas niż tylko okres rządów Platformy. Głosowanie w sprawie siedziby Europejskiego Instytutu Technologicznego pokazało nasze miejsce w Europie, a dzieje się tak właśnie dlatego, że jesteśmy tak instytucjonalnie słabi. Jeżeli jednak miałoby być tak, że PO, chcąc ukarać Rafała Dutkiewicza, utrąca wrocławskie projekty, to chciałbym wierzyć, że nie jest to systemowe działanie, tylko raczej głupota poszczególnych elementów systemu władzy. Ale nawet gdybyśmy mieli do czynienia wyłącznie z głupotą, to jest to haniebne. Jeżeli polityka upadła tak nisko, to trzeba podnieść głowę i nawet ryzykując porażkę, należy się temu sprzeciwiać.

[b]Pytam o konkretne działania, a zdaje się, że pan marzy o sieci klubów dyskusyjnych. Nie dowiem się od pana, czy faktycznie wyrzucił pan Schetynę z gabinetu albo czy pana zdaniem nie uzyskał pan silnego wsparcia rządu dla aspiracji Wrocławia z powodu rywalizacji polityków PO z panem.[/b]

Bez wątpienia jest sprawą konkretną to, czy rząd udzielił wystarczającego wsparcia czy nie. Ja twierdzę, że rząd go nie udzielił. Pani sugeruje, że zrobił to na złość, ja uważam, że nie potrafił udzielić wsparcia. W gruncie rzeczy moja diagnoza jest smutniejsza. Gdyby robił to na złość, to jest to możliwe do ocenienia w kategoriach moralnych, dlatego użyłem słowa „haniebny”. A jeżeli nie potrafił, to oznacza, że jest nieudolny. Co więcej, że państwo trzeba zbudować od nowa. Naprawdę sądzę, że państwo polskie jest tak słabe, że ogromnie wielu rzeczy zrobić nie potrafi. Jest zbyt scentralizowane, a równocześnie ma za słabe instytucje, które na dodatek nie mają tzw. pamięci instytucjonalnej. Inną rzeczą jest to, że nie ma wystarczającego zrozumienia w Polsce co do tego, jakie powinny być priorytety rozwojowe. Jak powinien się dokonać nasz skok cywilizacyjny. Uważam, że jednym z rzeczywistych priorytetów powinna być edukacja, nauka i budowana na niej innowacja. Jeżeli ocena poziomu uprawiania polityki zależy zaś od tego, czy ja Schetynę wyprosiłem z gabinetu, czy nie, to jesteśmy kompletnie w innych światach. Relacje pomiędzy Grzegorzem Schetyną a mną są naszymi relacjami i bardzo proszę – zachowajmy do tego dystans.

Jan Krzysztof Bielecki powiedział kiedyś, że głupio robię, wszczynając walkę o Europejski Instytut Technologiczny, ponieważ jeśli chodzi o innowacje, to jest tak, jakbym oczekiwał, że Europa, dając Instytut Polsce, przeniesie się do Afryki. Bo my jesteśmy na tak niskim poziomie. On uważa, że trzeba sobie dać spokój, a ja, że tym bardziej trzeba się tą sprawą zająć.

[b]Ale wyszło na jego.[/b]

[wyimek]Rządy są w tej chwili stabilniejsze, ale mamy spetryfikowany system partyjny, który w ogóle pomija rzeczywistość, żyje sam dla siebie[/wyimek]

Nie! Wyszło na moje. Nigdy dotąd Politechnika Wrocławska nie miała tylu kandydatów na jedno miejsce co po naszej batalii o Europejski Instytut Technologiczny. Nigdy dotąd nie mieliśmy tak silnego zainteresowania firmami wyższych technologii jak właśnie na skutek tej batalii. Budujemy kilka projektów tworzących we Wrocławiu gospodarkę opartą na wiedzy.

[b]Dlaczego nie wystarcza panu Wrocław?[/b]

Całkowicie mi wystarcza i jestem głęboko tym zajęty i usatysfakcjonowany. Ale kiedy się zajmuję Wrocławiem, natrafiam na bariery rozwojowe Wrocławia, a obalenie tych barier leży na zewnątrz. Ponad 60 lat po II wojnie światowej nie ma porządnej drogi pomiędzy Wrocławiem a Warszawą. Przed wojną pociąg pospieszny relacji Wrocław – Berlin jeździł dwie godziny. W tej chwili szczęśliwie jeździ pięć. Jedną z największych bolączek niszczących polskie miasta i Polskę w ogóle są korki w dużych aglomeracjach miejskich. Ale przez 20 lat nie potrafiliśmy zrozumieć rzeczy, która w Europie jest znana od średniowiecza, że miasta są centrami cywilizacyjnego rozwoju, że miastom, szczególnie dużym, trzeba stworzyć możliwości rozwoju właśnie poprzez zdecentralizowanie decyzji oraz finansów publicznych. Żadnego z polskich miast nie stać samodzielnie na zbudowanie systemu komunikacji zbiorowej. To muszą być albo projekty na poziomie państwowym, albo państwo musi być tak silne, także w sensie finansowym zdecentralizowane, aby nas było stać na tego rodzaju rozwiązania. Politykom zasiadającym w parlamencie i w kolejnych rządach nie starczyło mądrości, by taką rzecz zrozumieć.

[b]Mam wrażenie, że mówi pan jak skrzyżowanie polityka Platformy z politykiem PiS. PiS mówi o wzmocnieniu państwa i o niewydolności instytucji państwowych, Platforma mówi o potrzebie zdecentralizowania i dodaniu władzy samorządom.[/b]

Silne państwo nie musi być państwem scentralizowanym. Jesteśmy dużym krajem. Nawet przy użyciu współczesnych technik nie da się nami zarządzać centralnie. Platforma Obywatelska owszem, mówi o decentralizacji, ale to, w jaki sposób ingeruje w funkcjonowanie samorządów regionalnych, pokazuje, że PO tylko werbalnie chce decentralizacji, w rzeczywistości preferuje ręczne sterowanie.

[b]Na przykład?[/b]

Proszę spojrzeć na województwa zachodniej części Polski. Śląsk, Dolny Śląsk, Lubuskie, Zachodniopomorskie – wszędzie zostali wymienieni marszałkowie województw. Tak naprawdę nie zostali wymienieni na skutek decyzji sejmików, owszem, sejmiki przegłosowały te operacje, ale osoby te odeszły w wyniku decyzji podjętej w partyjnych biurach politycznych. Rzecz przeszła cicho przez media, a powinno aż huczeć.

[b]Może się nie sprawdzali?[/b]

Jasne! I PO musiała na swoich radnych wymuszać to kolanem. Proszę wybaczyć, ale wymuszanie kolanem jest naruszeniem demokratycznych reguł gry. Żeby zrozumieć to, o czym mówię, wystarczy przypomnieć sobie atmosferę pierwszych po 1989 roku wyborów samorządowych i komitetów obywatelskich. Nic więcej nie trzeba. Różnica w myśleniu o samorządzie jest teraz kolosalna.

[b]Co właściwie się panu nie podoba w PiS i Platformie?[/b]

Dziś w partiach są generałowie i żołnierze, ale nie ma oficerów. Nie wyzwala to twórczej energii, zabija myślenie i kreatywność. I ten mechanizm przenosi się na funkcjonowanie państwa. Państwo funkcjonuje w tak scentralizowany sposób, że nie jest w stanie podejmować decyzji, zarządzając tak wielkim organizmem, jakim jest Polska.

W PiS nie podoba mi się jego archaiczność, czyli postrzeganie świata w kategoriach nieprzystających już do rzeczywistości. Platforma, której – jak się zdaje – nadrzędnym celem jest stabilne przetrwanie czasu rządów, boi się dużych projektów, wyzwań, odważnych decyzji, ponieważ jakąkolwiek trzeba by podjąć ważką decyzję czy jakkolwiek trzeba by podkręcić tempo, to rzecz będzie krytykowana. A teraz rzecz najważniejsza. Gdy zaczynałem pracę, budżet Wrocławia wynosił w 2003 roku miliard trzysta milionów, obecnie wynosi trzy miliardy. Bezrobocie wynosiło 14 proc., obecnie 3,5 proc. Lotnisko wrocławskie obsługiwało 230 tysięcy podróżnych, dziś 1,5 miliona rocznie. Wydawaliśmy na inwestycje 170 milionów złotych rocznie, obecnie miliard czterysta milionów. Zatem na inwestycje przeznaczamy 40 procent budżetu, więcej już nie możemy. Miastem o podobnej do Wrocławia wielkości jest Frankfurt nad Menem. Frankfurt wydaje na inwestycje pewnie kilkanaście procent, tylko te kilkanaście procent to jest więcej niż nasze 40, w wielkościach bezwzględnych, czyli pomimo dynamicznego rozwoju wciąż mniej inwestujemy w przyszłość niż Frankfurt. A to oznacza, że jeszcze szybciej musimy ich gonić, bo jeśli nie, to pozostaniemy na cywilizacyjnych peryferiach Europy i młodzi Polacy będą szukali swojej przyszłości gdzie indziej. Mój zarzut w stosunku do obydwu ugrupowań, które są mi tak bliskie, że nawet mam kota, o imieniu Popis, jest taki, że marnujemy czas. Otóż weszliśmy do Unii Europejskiej, obiektywne zjawiska nas popychają, ale my sami hamujemy piętą.

[b]Tyle że to wszystko wołanie na puszczy. Tak jak ta pikieta, która przed chwilą mijałam, gdy szłam na wywiad z panem. Pikieta o jedno-mandatowe okręgi wyborcze. Ileż to już lat ci ludzie o to walczą i nikt nie zwraca na nich uwagi.[/b]

Nieprawda, proszę zauważyć, że ja – byłem na tej pikiecie i zabierałem głos – jestem nie tylko zwolennikiem jednomandatowych okręgów wyborczych, ale też efektem ich funkcjonowania. Byłem wybrany na prezydenta Wrocławia dwukrotnie w jednomandatowych okręgach wyborczych. Zatem w Polsce daje się to zrobić i pewne rzeczy czasem się stają.

W ogóle można powiedzieć, że najważniejsze rzeczy w Polsce dzieją się albo poza układami partyjnymi, albo tylko wtedy, kiedy układy partyjne są w stanie z różnych powodów się porozumieć. Reforma samorządowa nie była wymyślona przez żadne partie, tylko przez paru mądrych ludzi. Dwa najważniejsze w sensie historycznym wydarzenia, czyli wejście do NATO i do UE, nie zostały „nagrane” przez mechanizmy partyjne, tylko były raczej budowane w ponadpartyjnej zgodzie. I teraz, moim zdaniem, zbliża się moment, kiedy trzeba będzie budować tego rodzaju silne poparcie na rzecz zmiany konstytucji, bo w pewnych miejscach gorset konstytucyjny zaczyna być dla nas krępujący.

[b]Ale co pan zrobi na rzecz zmiany konstytucji czy na rzecz wprowadzenia okręgów jednomandatowych? Ma pan piękne myśli, piękne hasła, niezłą diagnozę i… zero działań.[/b]

O sile moich dokonań i sile mojej osobowości niech świadczy Wrocław.

[b]Ale ja pytam o konstytucję, o wielką politykę i o działania polityczne.[/b]

– A ja pytam o to, jak przebudować Wrocław, bo on się staje symbolem dla wielu innych miast Polski. Bardzo bym prosił, żeby państwo zechcieli przyjąć do wiadomości, że ja sam będę wyznaczał tempo moich kroków: czy będę szedł, czy będę biegł. Perspektywa, którą postawiliśmy przed sobą jako ruch w sposób absolutnie otwarty, to rok 2010.

[b]Pytania o pana kandydowanie na urząd prezydenta RP są zupełnie naturalne. A pan się na nie złości. W sondażach prezydenckich ma pan między 4 a 9 proc.[/b]

Myślę, że jak na prezydenta zarządzającego 600-tysięcznym miastem, jak na osobę, która nie prowadzi kampanii wyborczej i która raczej unika kontaktów z mediami ogólnopolskimi, to niezły wynik. Proszę pamiętać, że ja jestem przede wszystkim prezydentem Wrocławia i tu głównie skupia się moja aktywność. Tworzymy ruch, który ma aspiracje obywatelsko-lokalno-regionalne. Plan jest taki, że na początek chcemy się silnie zbudować na poziomie obywatelsko-samorządowym.

[b]Ale ja wciąż pytam, jaki ma pan pomysł na rozbicie monopolu wielkich partii na scenie? Jak przy obecnej ordynacji i ustawie o finansowaniu partii politycznych chce pan zbudować nowy podmiot?[/b]

Pani oczekuje ode mnie prostych odpowiedzi, że na przykład jutro stanę na rynku i zakrzyknę: chce być prezydentem Polski.

[b]Nie musi pan krzyczeć. Wystarczy, że pan to powie teraz, w tym wywiadzie.[/b]

Kalendarz wyborczy daje szanse na otwarcie systemu politycznego. W 2010 i 2011 roku zaistnieje wyjątkowa koincydencja, bo zaraz po sobie następują wybory prezydenckie i parlamentarne. Wybory prezydenckie są szczególnie silną okazją do dokonania pewnego wyłomu, na bazie którego można walczyć w wyborach parlamentarnych. Ale czy tak się zdarzy, tego nie wiem i nawet trudno mi te szanse ocenić. I na pewno nie chcę jeszcze niczego na mur beton deklarować. Proszę mnie nie poganiać.

[b]A czemu?[/b]

Wkurza mnie sposób uprawiania polityki w Polsce. Na razie o tym opowiadam. A jak przyjdzie właściwy moment, to się do tego zabiorę!

[b]Rz: Założył pan ruch obywatelski Polska XXI. Ale czytam deklarację ruchu, zaglądam na portal i… „nuda, panie”. Nic się nie dzieje. Nie ma w tym ani życia, ani siły.[/b]

Ale to, co pani czyta na portalu albo w deklaracji, to nie jest nasza odezwa wyborcza ani apel do wyborców, tylko nasz sposób myślenia o tym, jak widzimy pewne rzeczy w kraju.

Pozostało 98% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy