Silne państwo nie musi być państwem scentralizowanym. Jesteśmy dużym krajem. Nawet przy użyciu współczesnych technik nie da się nami zarządzać centralnie. Platforma Obywatelska owszem, mówi o decentralizacji, ale to, w jaki sposób ingeruje w funkcjonowanie samorządów regionalnych, pokazuje, że PO tylko werbalnie chce decentralizacji, w rzeczywistości preferuje ręczne sterowanie.
[b]Na przykład?[/b]
Proszę spojrzeć na województwa zachodniej części Polski. Śląsk, Dolny Śląsk, Lubuskie, Zachodniopomorskie – wszędzie zostali wymienieni marszałkowie województw. Tak naprawdę nie zostali wymienieni na skutek decyzji sejmików, owszem, sejmiki przegłosowały te operacje, ale osoby te odeszły w wyniku decyzji podjętej w partyjnych biurach politycznych. Rzecz przeszła cicho przez media, a powinno aż huczeć.
[b]Może się nie sprawdzali?[/b]
Jasne! I PO musiała na swoich radnych wymuszać to kolanem. Proszę wybaczyć, ale wymuszanie kolanem jest naruszeniem demokratycznych reguł gry. Żeby zrozumieć to, o czym mówię, wystarczy przypomnieć sobie atmosferę pierwszych po 1989 roku wyborów samorządowych i komitetów obywatelskich. Nic więcej nie trzeba. Różnica w myśleniu o samorządzie jest teraz kolosalna.
[b]Co właściwie się panu nie podoba w PiS i Platformie?[/b]
Dziś w partiach są generałowie i żołnierze, ale nie ma oficerów. Nie wyzwala to twórczej energii, zabija myślenie i kreatywność. I ten mechanizm przenosi się na funkcjonowanie państwa. Państwo funkcjonuje w tak scentralizowany sposób, że nie jest w stanie podejmować decyzji, zarządzając tak wielkim organizmem, jakim jest Polska.
W PiS nie podoba mi się jego archaiczność, czyli postrzeganie świata w kategoriach nieprzystających już do rzeczywistości. Platforma, której – jak się zdaje – nadrzędnym celem jest stabilne przetrwanie czasu rządów, boi się dużych projektów, wyzwań, odważnych decyzji, ponieważ jakąkolwiek trzeba by podjąć ważką decyzję czy jakkolwiek trzeba by podkręcić tempo, to rzecz będzie krytykowana. A teraz rzecz najważniejsza. Gdy zaczynałem pracę, budżet Wrocławia wynosił w 2003 roku miliard trzysta milionów, obecnie wynosi trzy miliardy. Bezrobocie wynosiło 14 proc., obecnie 3,5 proc. Lotnisko wrocławskie obsługiwało 230 tysięcy podróżnych, dziś 1,5 miliona rocznie. Wydawaliśmy na inwestycje 170 milionów złotych rocznie, obecnie miliard czterysta milionów. Zatem na inwestycje przeznaczamy 40 procent budżetu, więcej już nie możemy. Miastem o podobnej do Wrocławia wielkości jest Frankfurt nad Menem. Frankfurt wydaje na inwestycje pewnie kilkanaście procent, tylko te kilkanaście procent to jest więcej niż nasze 40, w wielkościach bezwzględnych, czyli pomimo dynamicznego rozwoju wciąż mniej inwestujemy w przyszłość niż Frankfurt. A to oznacza, że jeszcze szybciej musimy ich gonić, bo jeśli nie, to pozostaniemy na cywilizacyjnych peryferiach Europy i młodzi Polacy będą szukali swojej przyszłości gdzie indziej. Mój zarzut w stosunku do obydwu ugrupowań, które są mi tak bliskie, że nawet mam kota, o imieniu Popis, jest taki, że marnujemy czas. Otóż weszliśmy do Unii Europejskiej, obiektywne zjawiska nas popychają, ale my sami hamujemy piętą.
[b]Tyle że to wszystko wołanie na puszczy. Tak jak ta pikieta, która przed chwilą mijałam, gdy szłam na wywiad z panem. Pikieta o jedno-mandatowe okręgi wyborcze. Ileż to już lat ci ludzie o to walczą i nikt nie zwraca na nich uwagi.[/b]
Nieprawda, proszę zauważyć, że ja – byłem na tej pikiecie i zabierałem głos – jestem nie tylko zwolennikiem jednomandatowych okręgów wyborczych, ale też efektem ich funkcjonowania. Byłem wybrany na prezydenta Wrocławia dwukrotnie w jednomandatowych okręgach wyborczych. Zatem w Polsce daje się to zrobić i pewne rzeczy czasem się stają.
W ogóle można powiedzieć, że najważniejsze rzeczy w Polsce dzieją się albo poza układami partyjnymi, albo tylko wtedy, kiedy układy partyjne są w stanie z różnych powodów się porozumieć. Reforma samorządowa nie była wymyślona przez żadne partie, tylko przez paru mądrych ludzi. Dwa najważniejsze w sensie historycznym wydarzenia, czyli wejście do NATO i do UE, nie zostały „nagrane” przez mechanizmy partyjne, tylko były raczej budowane w ponadpartyjnej zgodzie. I teraz, moim zdaniem, zbliża się moment, kiedy trzeba będzie budować tego rodzaju silne poparcie na rzecz zmiany konstytucji, bo w pewnych miejscach gorset konstytucyjny zaczyna być dla nas krępujący.
[b]Ale co pan zrobi na rzecz zmiany konstytucji czy na rzecz wprowadzenia okręgów jednomandatowych? Ma pan piękne myśli, piękne hasła, niezłą diagnozę i… zero działań.[/b]
O sile moich dokonań i sile mojej osobowości niech świadczy Wrocław.
[b]Ale ja pytam o konstytucję, o wielką politykę i o działania polityczne.[/b]
– A ja pytam o to, jak przebudować Wrocław, bo on się staje symbolem dla wielu innych miast Polski. Bardzo bym prosił, żeby państwo zechcieli przyjąć do wiadomości, że ja sam będę wyznaczał tempo moich kroków: czy będę szedł, czy będę biegł. Perspektywa, którą postawiliśmy przed sobą jako ruch w sposób absolutnie otwarty, to rok 2010.
[b]Pytania o pana kandydowanie na urząd prezydenta RP są zupełnie naturalne. A pan się na nie złości. W sondażach prezydenckich ma pan między 4 a 9 proc.[/b]
Myślę, że jak na prezydenta zarządzającego 600-tysięcznym miastem, jak na osobę, która nie prowadzi kampanii wyborczej i która raczej unika kontaktów z mediami ogólnopolskimi, to niezły wynik. Proszę pamiętać, że ja jestem przede wszystkim prezydentem Wrocławia i tu głównie skupia się moja aktywność. Tworzymy ruch, który ma aspiracje obywatelsko-lokalno-regionalne. Plan jest taki, że na początek chcemy się silnie zbudować na poziomie obywatelsko-samorządowym.
[b]Ale ja wciąż pytam, jaki ma pan pomysł na rozbicie monopolu wielkich partii na scenie? Jak przy obecnej ordynacji i ustawie o finansowaniu partii politycznych chce pan zbudować nowy podmiot?[/b]
Pani oczekuje ode mnie prostych odpowiedzi, że na przykład jutro stanę na rynku i zakrzyknę: chce być prezydentem Polski.
[b]Nie musi pan krzyczeć. Wystarczy, że pan to powie teraz, w tym wywiadzie.[/b]
Kalendarz wyborczy daje szanse na otwarcie systemu politycznego. W 2010 i 2011 roku zaistnieje wyjątkowa koincydencja, bo zaraz po sobie następują wybory prezydenckie i parlamentarne. Wybory prezydenckie są szczególnie silną okazją do dokonania pewnego wyłomu, na bazie którego można walczyć w wyborach parlamentarnych. Ale czy tak się zdarzy, tego nie wiem i nawet trudno mi te szanse ocenić. I na pewno nie chcę jeszcze niczego na mur beton deklarować. Proszę mnie nie poganiać.
[b]A czemu?[/b]
Wkurza mnie sposób uprawiania polityki w Polsce. Na razie o tym opowiadam. A jak przyjdzie właściwy moment, to się do tego zabiorę!