Reklama
Rozwiń
Reklama

Niefrasobliwość i mędrcy Wschodu

Sprawa doktorowej Woyczyńskiej to zapewne najbardziej kuriozalna „operacja kontrwywiadowcza” w naszych dziejach.

Publikacja: 17.10.2009 15:00

Przypomnę: na miesiąc przed śmiercią marszałek Piłsudski wezwał do swego prywatnego mieszkania Sławoja i Wieniawę, by zlecić im dyskretne zbadanie, z kim kontaktuje się mieszkający bezpośrednio pod nim osobisty lekarz, wieloletni adiutant i serdeczny przyjaciel, Marcin Woyczyński. Piłsudskiego zaniepokoiło, że miewa „podejrzanych gości”.

W istocie okazało się, że do żony Woyczyńskiego przychodzą regularnie działaczki komunistyczne, w tym ponurej pamięci Wanda Wasilewska, z którymi zresztą doktorowa prowadzi wspólnie społeczną działalność w organizacji charytatywnej, będącej oczywistą przykrywką dla nielegalnej KPP. Co więcej, Sławoj z Wieniawą ustalili – teraz dopiero! – że państwo doktorostwo niedawno bawili na „kongresie naukowym” w Petersburgu na koszt władz sowieckich.

Jeśli ktoś zbiera przykłady kompromitujące sanacyjne porządki, to trudno o lepszy. Jeden z najbliższych Piłsudskiemu ludzi – w sensie najzupełniej dosłownym, bo Woyczyńscy mieszkali na parterze, a Marszałek na piętrze GISZ – nie był, jak widać otoczony żadną ochroną kontrwywiadowczą. I gdyby podejrzliwy Piłsudski nie uznał, że goście przychodzący do jego sąsiadów są dziwni, nawet ich wyjazd na więcej niż podejrzaną imprezę w ogóle nie wzbudziłby niczyjego zainteresowania. Niefrasobliwość i nieład po prostu niewiarygodny.

Ale znam inny przykład, jeszcze bardziej szokujący. Najbliższym wspólnikiem osławionego Rasputina był niejaki Badmajew, znany w owym czasie w Petersburgu specjalista „medycyny tybetańskiej”, jak sam się skromnie określał, „Mędrzec wschodu”. Mniemany Tybetańczyk był w istocie Buriatem o nazwisku Szamsaran, a Tybet może kiedyś widział, ale tylko na fotografiach. Po studiach w Irkucku przeniósł się do Petersburga, gdzie stopniowo zbijał na szarlatanerii majątek.

Odkąd poznał Rasputina, obaj uzdrowiciele przylgnęli do siebie jak płaszcz i podszewka, wspólnie kręcąc dworem, arystokracją i sferami rządowymi upadającego imperium. Nie wdając się w szczegóły, o których można by opowiadać długo i barwnie (ale zainteresowany czytelnik znajdzie te opowieści gdzie indziej), ograniczę się do zwrócenia uwagi, że o ile o współpracy Rasputina z wywiadem Kajzera można powiedzieć „domniemana”, o tyle związki z nim Badmajewa są pewne jak w banku.

Reklama
Reklama

Czy tylko z wywiadem Kajzera? Po rewolucji bolszewickiej Badmajew wraz z dwójką, jak byśmy dziś powiedzieli, celebrytów obalonego reżimu wybiera się do Finlandii i, co za pech, wpada w ręce mariaków ze zrewoltowanego kronsztadzkiego garnizonu. Dwoje jego towarzyszy na rozkaz bolszewickiej centrali zostaje odesłanych do miasta i po krótkim śledztwie rozstrzelanych. Badmajew zaś… jakimś cudem już wkrótce znajduje bezpieczną przystań w Berlinie, gdzie oczywiście robi to samo co dotąd – leczy esencjami lotosowymi całą tamtejszą śmietankę towarzyską, biorąc zapłatę nie tylko w gotówce, ale i w informacjach. Niekiedy najtajniejszych.

Ale nie sam Badmajew-Szamsaran jest dla nas postacią najciekawszą, tylko jego syn Włodzimierz, który w latach 20. otwiera praktykę w Warszawie. Oczywiście, podobnie jak tata, tylko dla gości z najwyższej półki – leczy między innymi prezydenta Wojciechowskiego, a potem przez wiele lat Mościckiego, pomagając mu uporać się z dokuczliwą nerwicą żołądka.

W niemieckich archiwach nie znaleziono informacji, by młody Badmajew miał jakieś związki z Abwehrą, archiwów sowieckich zaś długo jeszcze nie poznamy. Wystarczającym ich uchyleniem było ogłoszone kilka lat temu dossier płk. Kobylańskiego, szefa wydziału Wschód MSZ i jednego z najbliższych ludzi Becka, który pracował dla Stalina od wczesnych lat 20. Ale nawet on nie miał regularnego, prywatnego kontaktu z samym Mościckim…

Polski wywiad miał sukcesy – w Niemczech. Co do kierunku przeciwnego, łatwo zrozumieć, dlaczego 17 września był dla Rydza i Becka kompletnym zaskoczeniem.

Przypomnę: na miesiąc przed śmiercią marszałek Piłsudski wezwał do swego prywatnego mieszkania Sławoja i Wieniawę, by zlecić im dyskretne zbadanie, z kim kontaktuje się mieszkający bezpośrednio pod nim osobisty lekarz, wieloletni adiutant i serdeczny przyjaciel, Marcin Woyczyński. Piłsudskiego zaniepokoiło, że miewa „podejrzanych gości”.

W istocie okazało się, że do żony Woyczyńskiego przychodzą regularnie działaczki komunistyczne, w tym ponurej pamięci Wanda Wasilewska, z którymi zresztą doktorowa prowadzi wspólnie społeczną działalność w organizacji charytatywnej, będącej oczywistą przykrywką dla nielegalnej KPP. Co więcej, Sławoj z Wieniawą ustalili – teraz dopiero! – że państwo doktorostwo niedawno bawili na „kongresie naukowym” w Petersburgu na koszt władz sowieckich.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Reklama
Plus Minus
„Posłuchaj Plus Minus”: Czy inteligencja jest tylko za Platformą
Materiał Promocyjny
Czy polskie banki zbudują wspólne AI? Eksperci widzą potencjał, ale też bariery
Plus Minus
Odwaga pojednania. Nieznany głos abp. Kominka
Plus Minus
„Kubek na tsunami”: Żywotna żałoba przegadana ze sztuczną inteligencją
Plus Minus
„Kaku: Ancient Seal”: Zręczny bohater
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Plus Minus
„Konflikt”: Wojna na poważnie
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama