Bezreligijność po bolszewicku

Osiemdziesiąt lat temu władze ZSRR przystąpiły do zdecydowanej walki z religią w szkołach. Uczniom dawano do rozwiązania zadanie: „Jeżeli 12 cerkwi przeznaczono na klub, trzy na dom kultury, pięć na kluby pionierskie, a łącznie zamknięto 25 cerkwi, to ile z nich przeznaczono na muzea”?

Aktualizacja: 14.11.2009 14:05 Publikacja: 14.11.2009 14:01

„Pająk o czterech twarzach: pop, rabin, mułła, ksiądz”. Karykatura z pisma „Bezbożnik”

„Pająk o czterech twarzach: pop, rabin, mułła, ksiądz”. Karykatura z pisma „Bezbożnik”

Foto: zbiory autora

Od pierwszych dni po rewolucji październikowej bolszewicy podjęli ostrą walkę z religią. Komunistyczna ideologia głosiła, że religia jest „burżuazyjnym opium dla mas”, które obietnicą wiecznego szczęścia w niebie odciąga robotników od rewolucyjnej walki i budowy nieba na ziemi. Ważny był jeszcze jeden aspekt.

Już w styczniu 1918 r. Rada Komisarzy Ludowych uchwaliła dekret „O wolności sumienia, stowarzyszeniach kościelnych i religijnych”, który pozbawiał Kościoły i związki wyznaniowe osobowości prawnej, a cały ich majątek przekazywał „w ręce ludu”. Na początku lat 20., mimo silnego, choć bezskutecznego oporu wiernych, komuniści brutalnie rozprawili się z prawosławiem, mordując kilka tysięcy kapłanów, zakonników i zakonnic, a potem ogałacając cerkwie z relikwii, przedmiotów liturgicznych, dzieł sztuki i kosztowności. Prawosławie w Rosji znalazło się na skraju zagłady. Na gruzach Cerkwi komuniści zamierzali stworzyć nowego człowieka. Jednym z najważniejszych katalizatorów tego procesu miała być sowiecka szkoła.

Jeszcze w 1919 r. w programie Rosyjskiej Komunistycznej Partii (bolszewików) znalazły się postulaty zmiany dotychczasowego systemu edukacji w „narzędzie komunistycznej przebudowy społeczeństwa”. Ale młoda Republika Rad była wówczas wyniszczona i biedna.Targały nią poważne polityczne, społeczne i narodowościowe problemy. Trudna sytuacja i świadomość własnych słabości zmuszały Lenina do ustępstw i kompromisów. Dotyczyło to także szkoły. Przytłaczająca część rosyjskich nauczycieli była ludźmi wierzącymi. Nawet gdyby komuniści zdecydowali się na rozpoczęcie radykalnej ofensywy antyreligijnej w szkole, to nie byłoby komu jej prowadzić. Na południu Rosji ostra akcja wymierzona w islam groziła otwartą wojną domową.

Oficjalnie obowiązywało więc hasło „bezreligijności”, co teoretycznie miało oznaczać neutralność światopoglądową szkoły. W praktyce był to czas konsekwentnego, choć nie brutalnego – jak na warunki sowieckie – zwalczania religii, mimo że odpowiednie treści przekazywano w sposób ostrożny i pozbawiony przymusu. W przeznaczonej dla sowieckiego aktywu nauczycielskiego gazecie „Nauczyciel Ludowy” w 1927 r. w sprawie propagandy antyreligijnej pisano: „po pierwsze nie należy mówić uczniom, że ją prowadzicie, że usiłujecie zniszczyć wiarę w Boga”. Najchętniej kładziono nacisk na pokazywanie rzekomych sprzeczności pomiędzy wiarą a wynikami badań naukowych. Chętnie sięgano więc po darwinizm czy proces Giordana Bruna.

Oczywiście i wtedy organizowano antyreligijne ekscesy i obraźliwe dla wierzących karnawały. Działania takie były jednak głównie domeną powstałego w 1925 r. Związku Bezbożników, a przede wszystkim Komunistycznego Związku Młodzieży (Komsomołu). Od tego rodzaju imprez na ogół szkołę trzymano daleko, wierząc w moc środków pedagogicznych.

Podobna polityka wobec dzieci i młodzieży przynosiła komunistom niezłe rezultaty. Autorytet propagandy posiadający stempel wiedzy naukowej dokonywał znaczących zmian w umysłach młodych ludzi. Prawie połowa dzieci (w tym około 60 proc. dziewczynek) przychodzących do sowieckiej szkoły deklarowała się jako osoby wierzące. W miarę kolejnych lat edukacji odsetek ten systematycznie malał. Ponieważ rodzice nie mogli protestować lub nie protestowali, uznając, że ich dzieci muszą się przystosować do nowych czasów, po kilku latach młodzież stanowiła najbardziej zeświecczoną część sowieckiego społeczeństwa. Mimo wszystko jednak w Rosji funkcjonowała mocno wyniszczona Cerkiew, byli nauczyciele i uczniowie otwarcie deklarujący się jako wierzący. Istniała też sieć szkół o religijnym charakterze, zwłaszcza wśród mniejszości narodowych (np. szkoły muzułmańskie). Kiedy pod koniec lat 20. Józef Stalin przygotowywał ZSRR do „wielkiego skoku” w industrializację i kolektywizację, religijne pozostałości „przeszłego” potraktowano jako kamień obrazy.

[srodtytul]Nowa ofensywa[/srodtytul]

Wydarzenia nabrały tempa po wystąpieniu Józefa Stalina na zebraniu moskiewskiej organizacji partyjnej 13 kwietnia 1928 r. Sowiecki satrapa wspomniał w nim o konieczności podjęcia zdecydowanej akcji, która doprowadziłaby do całkowitego wyeliminowania religii z życia publicznego. Przestrzegał jednak przed metodami zastosowanymi w latach 1921 – 1923, które wzbudziły niezadowolenie społeczne, niekiedy zbrojny opór. Teraz zamierzano prowadzić szeroką akcję „uświadamiającą”, po której nie władze, ale sami obywatele (czyli nominalni właściciele majątku Kościołów) doprowadziliby do zamykania świątyń. Zdaniem Stalina należało dbać, żeby nowa kampania „była zrozumiała dla mas i popierana przez masy”. To były tylko słowa. W latach 1929 – 1932 cerkwie po staremu zamykano pod przymusem, aresztując bardziej opornych i strasząc resztę łagrami.

Jednym z najważniejszym pól bitwy z religią miała być sowiecka szkoła. Wyrosły już w niej nowe kadry nauczycieli, którzy byli przygotowani do prowadzenia brutalnej indoktrynacji. W Ludowym Komisariacie Oświaty pisano wprost, że młodzi ludzie, zwłaszcza dzieci, nie mają wyrobionego światopoglądu, a zatem będą najmniej odporni na perswazję i manipulację. W antyreligijnej ofensywie ważną rolę miały również odegrać Komunistyczny Związek Młodzieży (Komsomoł) oraz Sojusz Bezbożników z Emilianem Jarosławskim na czele. Cel akcji był prosty: „trzeba wywoływać u uczniów wrogi stosunek do religii jako ogromnego zła społecznego, zapoznawać dzieci z klasową istotą religii i tym, że służący kultom religijnym duchowni sieją nieuctwo i ciemnotę, odciągając pracujących od budowy lepszego świata na ziemi”.

24 stycznia 1929 r. Biuro Polityczne Komitetu Centralnego WKP(b) przyjęło rezolucję „O metodach wzmocnienia pracy antyreligijnej” – oficjalną doktrynę sowieckiej polityki w dziedzinie oświaty. Porzucono wszelki liberalizm na rzecz „uderzenia w religię w szkole”. Drukowano tony literatury propagandowej, w tym „bezbożne” pisma i dodatki do pism dla dzieci. Przygotowano nowe programy szkolne, kładąc w nich silny akcent na walkę z religią.

Z programu usuwane były „zbyt religijne” klasyczne utwory literatury rosyjskiej (np. Dostojewskiego czy bajki Puszkina). Zastępowano je partyjną poligramotą o bohaterskich pionierach zamieniających cerkiew na dom kultury. „Czystek” starych książek, które uznano za „religijne”, dokonywano również w szkolnych bibliotekach. Teraz bohaterką sowieckiej szkoły miała być Walentyna Dyko ze wsi Kuncewo pod Moskwą, która mimo ciężkiej choroby, umierając, odmówiła matce przyjęcia krzyża. Na jej cześć E. Bagricki napisał poemat „Śmierć pionierki”.

Nauczyciele wierzący w Boga mieli być ze szkół usuwani. Zresztą nie tylko oni. „Bezbożna” prasa opublikowała artykuł-instrukcję dotyczący nauczycielki z guberni moskiewskiej o nazwisku Sokołowska, którą wyrzucono tylko dlatego, że nie prowadziła na lekcjach antyreligijnej propagandy.

Pod hasłem „przepędzania popowsko-kułackich agentów” ze szkół usuwano członków rodzin duchownych, którzy byli w ZSRR pozbawieni praw obywatelskich (tzw. liszeńcy). Ceną ich powrotu do szkoły często było wyparcie się rodziców, choć i takie deklaracje nie zawsze okazywały się skuteczne. Jedna z wyrzuconych dziewczynek – córka prawosławnego duchownego – pisała do władz szkolnych: „Mój naczelniku, puścicie mnie do szkoły. (…) Jeżeli ojciec przekreśla moje istnienie, to ja go porzucam. Dajcie mi tylko kromkę chleba i nastawienie, co robić w moim młodym życiu”. Dziewczynka dostała lapidarną odpowiedź: „Jesteście takim elementem, że będziecie zarażać innych”.

[srodtytul]Wojujące bezbożnictwo [/srodtytul]

Do zdecydowanej ofensywy antyreligijnej władze sowieckie przystąpiły w 1929 r. Na lekcjach w szkole przy okazji omawiania zagadnień dotyczących literatury, historii czy nawet fizyki pojawiały się silne akcenty antyreligijne. Historię nauki przedstawiano jako walkę postępu z „religijną ciemnotą”. Na lekcjach biologii mówiono o tym, jak niehigieniczne jest całowanie krzyży i ikon. Typowe zadanie na równanie z jedną niewiadomą brzmiało: „Jeżeli 12 cerkwi przeznaczono na klub, trzy na dom kultury, pięć na kluby pionierskie, a łącznie zamknięto 25 cerkwi, to ile z nich przeznaczono na muzea?”. Inne zadania matematyczne dotyczyły liczby zdejmowanych z wież cerkiewnych dzwonów oraz procentów młodych ludzi, którzy wstępują do Armii Czerwonej jako wierzący, a wychodzą jako bezbożnicy. Organizowano też lekcje „bezbożnictwa” z generalnym przesłaniem: „Boga nie ma”.

W szkołach urządzane były „bezbożne kąciki”, w których wieszano materiały propagandowe i organizowano zebrania. W moskiewskim parku kultury urządzono wiec, na który zwieziono tysiące uczniów z okolicznych szkół. Podczas imprezy uroczyście spalono zbudowane wcześniej makiety cerkwi, meczetu i synagogi.

Młodzież zmuszana była do prenumerowania i czytania przeznaczonej dla niej „bezbożnej” prasy, w której znajdowały się nie tylko artykuły ideologiczne, lecz także rozmaite konkursy, żarty i zabawy mające zainteresować dzieci. Kpiono w nich z ludzi wierzących, w tym rodziców, księży, mułłów i rabinów. Ogłaszano konkursy na sposób, w jaki można odwieść ojca od pójścia do cerkwi. Nazwiska zwycięzców, którzy prześlą najciekawsze pomysły, gazeta „Bezbożnik” obiecała opublikować.

Całość jednej ze stron wspomnianego tytułu ozdobiona była rysunkiem lecącego w powietrzu prawosławnego duchownego, który otrzymał od „szkolnego bezbożnika” tzw. kopniaka w tylną część ciała. W innych karykaturach pochwalano podpalanie kościołów w zanarchizowanej Hiszpanii i, na długo przed powstaniem III Rzeszy, przedstawiano rabinów jako „robactwo”.

Wydano wojnę świętom religijnym. Wiosną 1929 r. Ludowy Komisariat Oświaty rozesłał dyrektywę „O wprowadzeniu zajęć w Boże Narodzenie, Paschę i Święto Zmartwychwstania”. Nakazywała ona organizowanie w dniach świąt religijnych obowiązkowych zajęć szkolnych. Zamiast nich wyznaczano czasem tzw. dni klubowe, w które urządzano potańcówki i zabawy karnawałowe.

Organizowane były zabawy, na których dzieci bawiły się w przebraniach wyszydzających religijne rytuały. Jednocześnie zwalczano wszelkie oznaki przywiązania do religijnej tradycji, takie jak noszenie krzyżyka czy noszenie przez dziewczynki czadorów. W szkołach organizowane były „sądy nad Biblią”, które kończyły się potępieniem „narkotyku i ciemnoty”. Jak grzyby po deszczu wyrastały rozmaite „bezbożne kółka teatralne” czy „bezbożne kółka figlarzy”, w których uczono dzieci dowcipów o religii.

Jednak życie młodzieży i dzieci wciągniętych do ruchu „młodych bezbożników” wypełniały przede wszystkim rozmaite doraźne akcje. W jednej ze szkół zobowiązano dzieci do przyniesienia z domu ikon i świętych obrazków. Za niewypełnienie zadania przewidziano sankcje. W rezultacie tej akcji zebrano i publicznie spalono około 1600 ikon.

Do najważniejszych „bezbożnych akcji” należały jednak te „antypaschowe” i „antybożonarodzeniowe”, w ramach których za wszelką cenę odciągano dzieci od uczestnictwa w nabożeństwach. Często ogłaszano przymusowe prace społeczne zamiast świętowania „kułacko-popowskiej Paschy”. Uczono też dzieci zwalczania w domu „tumaniących lud” tradycji: ubierania choinki czy malowania jajek. Teraz miały je zastąpić zbiórki pieniędzy na budowę „bezbożnego” czołgu. W 1931 roku zorganizowano kwestę na okręt podwodny „Wojujący bezbożnik”.

[srodtytul]Dziecięca krucjata[/srodtytul]

Władza sowiecka nie uważała młodych ludzi wyłącznie za adresata antyreligijnej krucjaty. W dokumentach partyjno-państwowych podkreślano, że zwłaszcza dzieci można wykorzystać w zwalczaniu religijności rówieśników, a nawet starszego pokolenia. Głównym narzędziem organizującym młodzież do walki z religią stał się Związek Bezbożników. Na drugim zjeździe tej organizacji w 1928 roku przyjęto szereg radykalnych rezolucji. Zmieniono też nazwę na Związek Wojujących Bezbożników (ZWB). Dużo ważniejsze było jednak obniżenie wieku członków z 18 do 14 lat i organizowanie z dzieci w wieku lat 8 – 14 „młodych wojujących bezbożników” („junyje woinstwujuszczije bezbożniki”). „Potrzebujemy każdego dziecka – mówił na jednej z konferencji Emilian Jarosławski – które będzie bojownikiem z religią wszędzie, w szkole i w rodzinie”. Łącznie do ruchu wciągnięto kilka milionów dzieci.

Dzieci dzielono na „bezbożne brygady” kierowane przez „brygadzistów” i wykorzystywano do akcji „bezbożnego siewu”. W miejscach, gdzie wysoki procent uczniów zapisał się do ZWB, powoływano „bezbożne szkoły uderzeniowe”. Grupy „młodych wojujących bezbożników” wykorzystywano do bieżącej akcji antyreligijnej, takiej jak zbieranie podpisów pod petycjami domagającymi się zamknięcia cerkwi i przeznaczenia ich na „cele społeczne”.

W innych akcjach przy ich udziale urządzano wyśmiewające religię karnawały, pochody i demonstracje. Artykuły propagandowe instruowały „młodych bezbożników”, że trzeba informować nauczycieli, którzy z koleżanek i kolegów wybrali się do cerkwi albo na przykład do bożnicy. Było to zgodne z zaleceniami podręcznika metodycznego dla nauczycieli z 1931 r., w którym nakazywano używanie uczniów „do ujawniania i brania na celownik religijnych dzieci”. Wobec takich „sługusów ciemnoty” organizowane były różne formy ostracyzmu i regularne szykany.

Starsza młodzież często wymigiwała się od udziału w akcjach, mówiąc czasem wprost: „nie my budowaliśmy cerkiew i nie my będziemy ją zamykali”. Najczęściej jednak w sprawie antyreligijnych imprez „głosowała nogami”. Także część nauczycieli sprytnie unikała zaangażowania, tłumacząc na przykład, że jest tak „bezbożna”, że nie zna Biblii i nie jest w stanie rozmawiać na jej temat z uczniami. Nawet małe dzieci potrafiły odpowiedzieć nauczycielowi, że są wierzące i nie będą działać z „bezbożnikami-chuliganami”. Ale generalnie większość z nich była bezbronna wobec brutalnej akcji antyreligijnej, w której wciągano je nawet do szykanowania swoich koleżanek i kolegów.

W jednej ze szkół w Bobrujsku „młodzi bezbożnicy” podjęli rezolucję, że w zbliżające się żydowskie święto religijne 100 proc. uczniów stawi się w szkole. Presja była tak silna, że nie przyszedł tylko jeden chłopiec. Jego koledzy narysowali więc plakat-karykaturę, który uroczyście powieszono na domu „przestępcy”. Podobnie traktowano dzieci duchownych i „kułaków”. Nawet w szkołach najniższego szczebla urządzano „sądy” dzieci nad ich „obcymi klasowo” lub wierzącymi rówieśnikami.

Szczególną rolę w ruchu odgrywały grupy „udarników” („uderzeniowców”) i grupy dzieci „ikonoborców” („zwalczających ikony”), do których należały akcje niszczenia pozostałości kultów religijnych. Przy okazji dochodziło do bójek i awantur. Przemocy często używały też inne grupy „młodych bezbożników”, które – zamykając swych kolegów w domu lub „obstawiając” cerkiew „posterunkami” – siłą nie dopuszczały innych uczniów do udziału w uroczystościach religijnych.

Wieści o akcjach organizowanych w Rosji przy udziale „młodych wojujących bezbożników” dotarły do Rzymu. Papież Pius XI wspomniał w jednym z listów pasterskich o „antyreligijnych ekscesach” organizowanych z udziałem dzieci. Taką interpretację akcji odrzucały władze sowieckie, nazywając ich uczestników prawdziwymi uczestnikami budownictwa socjalistycznego.

[srodtytul]Rozwalimy fetysz rodziny[/srodtytul]

Jednym z ważniejszych obszarów działania „młodych wojujących bezbożników” była rodzina. Pod hasłem „pomóżmy rodzicom” namawiano uczniów do walki z wiarą ich ojców. Gazety przeznaczone dla dzieci i młodzieży opisywały przykłady sprytu „bezbożników”, dzięki któremu udało im się wytropić, wynieść z domu i spalić ukrywane przez rodziców ikony czy święte obrazki. Jedna z młodych moskiewskich bojowniczek w 1932 r. napisała do szkolnego wydania gazety „Bezbożnik” list, w którym chwaliła się kolejnymi sukcesami w walce z „popowską ciemnotą”.

Na koniec listu stwierdziła jednak, że w domu wiszą jeszcze ikony: „mama nie chce ich zdejmować, więc je zostawiłam, dopóki ona chce”. Taka deklaracja wywołała odpowiedź członka władz ZWB A. Bakunowej, która stwierdziła, że takie stanowisko „nie licuje z tytułem aktywnego, wojującego bezbożnika”.

Propaganda sowiecka wprost zachęcała do wystąpień przeciwko religii w domu i okazywania rodzicom w kwestiach wiary otwartego nieposłuszeństwa. Wywoływało to konflikty pomiędzy religijnymi rodzicami a ich „wojującymi” dziećmi. Czasem przybierały one dramatyczny obrót. Jeden z „młodych bezbożników” skarżył się władzom partyjnym, że z powodu jego działalności spotyka go ostra reprymenda ze strony matki: „odwrócisz się od krzyża, to śpij ze świniami, bo ja do domu nie wpuszczę”.

W wielu miejscach w obronie dzieci i rodziny protestowali rodzice. Nawet w mocno zeświecczonych dużych miastach, jak Moskwa czy Leningrad, rozbijano antyreligijne dziecięce wiece, żądano zaprzestania i „podjudzania dzieci” przeciwko rodzicom, grożąc zabraniem ich ze szkoły. Ale akcje takie, poza wyładowaniem emocji, mogły przynieść wyłącznie represje.

Komunistyczni ideolodzy doskonale zdawali sobie sprawę, że antyreligijna ofensywa uderza w rodzinę. Wpisywała się ona w szerszy kontekst propagandy ZSRR, która zwalczała fetysz rodziny na rzecz luźnych stosunków między kobietą a mężczyzną.

Jedna z twórców sowieckiej polityki edukacyjnej Nadieżda Krupska mówiła wprost, że „osłabienie wpływu rodziny jest jednym z warunków upichcenia młodego pokolenia w kotle komunistycznego uspołecznienia”. W konfliktach pomiędzy zbuntowanymi dziećmi a ich rodzicami sowieckie władze stawały oczywiście po stronie dzieci.

W 1929 roku Ludowy Komisariat Oświaty, a także ZWB, Komsomoł i partia komunistyczna ruszyły do kampanii przeciwko „Przemocy wobec dziecka”. Termin ten oznaczał rzekome prześladowania bezreligijnych dzieci przez rodziców. Następne dekrety ograniczały kolejne prawa rodziców.

Dziecięce „wojujące bezbożnictwo” miało wielu przeciwników, nawet w aparacie partyjno-państwowym ZSRR. Wskazywano na zgubne skutki wytwarzania schizofrenicznej sytuacji, w której dziecko staje między rodzicami a szkołą, twierdząc, że lepsze i bardziej adekwatne byłyby metody pedagogiczne, a nie siłowe. Także rodzice pytali, jak w sytuacji organizowania domowego buntu mają uczyć dzieci szacunku dla starszych, prawa i zwyczajnej przyzwoitości? Nie mniejsze wątpliwości wzbudzało uczenie nieletnich prześladowań religijnych, używania przemocy i donosicielstwa. Ale takie głosy nie miały wpływu na oficjalną politykę w ZSRR.

Nie wiadomo dokładnie, jak głębokie i długofalowe skutki spowodowała antyreligijna akcja z przełomu lat 20. i 30., choć powszechnie mówi się o deprawacji, niszczeniu tkanki społecznej, ciągłości pokoleń i tradycji. Co do jednego znawcy przedmiotu są wyjątkowo zgodni: bolesne skutki społeczne całej operacji są w Rosji odczuwalne do dziś.

Od pierwszych dni po rewolucji październikowej bolszewicy podjęli ostrą walkę z religią. Komunistyczna ideologia głosiła, że religia jest „burżuazyjnym opium dla mas”, które obietnicą wiecznego szczęścia w niebie odciąga robotników od rewolucyjnej walki i budowy nieba na ziemi. Ważny był jeszcze jeden aspekt.

Już w styczniu 1918 r. Rada Komisarzy Ludowych uchwaliła dekret „O wolności sumienia, stowarzyszeniach kościelnych i religijnych”, który pozbawiał Kościoły i związki wyznaniowe osobowości prawnej, a cały ich majątek przekazywał „w ręce ludu”. Na początku lat 20., mimo silnego, choć bezskutecznego oporu wiernych, komuniści brutalnie rozprawili się z prawosławiem, mordując kilka tysięcy kapłanów, zakonników i zakonnic, a potem ogałacając cerkwie z relikwii, przedmiotów liturgicznych, dzieł sztuki i kosztowności. Prawosławie w Rosji znalazło się na skraju zagłady. Na gruzach Cerkwi komuniści zamierzali stworzyć nowego człowieka. Jednym z najważniejszych katalizatorów tego procesu miała być sowiecka szkoła.

Pozostało 94% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Świąteczne prezenty, które doceniają pracowników – i które pracownicy docenią
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy