Co to za święta?

Czy użycie słów „Boże Narodzenie”, w życzeniach składanych klientom łamie konstytucję? W Ameryce jak co roku wybuchła kolejna odsłona kulturowej wojny

Publikacja: 05.12.2009 14:00

fot: The Patriot Ledger Greg Derr

fot: The Patriot Ledger Greg Derr

Foto: AP

Gdy tylko skończyło się Halloween, miejsce po dyniach, sztucznych kłach i kostiumach wampirów w amerykańskich sklepach szybko zajęły mikołaje, renifery, a także różnego rodzaju ozdoby związane ze świętami Bożego Narodzenia. O przepraszam – od kilku lat poprawni politycznie mieszkańcy Stanów Zjednoczonych nie używają takich słów, bo wspominając o narodzinach Chrystusa, mogliby kogoś urazić. Walka między zwolennikami a przeciwnikami wspominania o chrześcijańskiej tradycji stała się tak zacięta, że komentatorzy piszą wprost o „wojnie o Boże Narodzenie”.

[srodtytul]Czym jest choinka[/srodtytul]

Jednym z polityków, którzy w tym roku wytoczyli już działa poprawności politycznej przeciw Bożemu Narodzeniu, był demokratyczny gubernator Kentucky. Steve Beshear oświadczył, że wysokie zielone drzewko, które jak co roku stanie we Frankfort – stolicy stanu – nie będzie przez urzędników nazywane „choinką bożonarodzeniową” (Christmas tree), lecz po prostu „choinką świąteczną” („holiday tree”). – Jeśli ktoś mówi o drzewku świątecznym, to jakie święta ma na myśli? Nie stawiamy przecież choinki na Wielkanoc, Nowy Rok czy Święto Dziękczynienia. Robimy to tylko w Boże Narodzenie – przekonuje w rozmowie z „Rz” wielebny Jeff Fugate, pastor z parafii w Lexington. – Gdy się o tym dowiedziałem, byłem niezwykle rozczarowany. Gubernatorowi nie przeszkadzała bowiem choinka jako taka. Usunął tylko określenie Boże Narodzenie, bo przypomina o tym, że w tym czasie świętujemy narodziny Chrystusa – dodaje Jeff Fugate.

Rzeczniczka gubernatora tłumaczyła jednak, że drzewko to symbol ferii zimowych, które są specjalnym okresem w roku dla wielu różnych mieszkańców Kentucky, nie tylko dla chrześcijan, ale też dla Żydów, którzy obchodzą Chanukę. Taki argument nie przekonał jednak wszystkich posłów opozycji i wielu mieszkańców. – Chrześcijanie wreszcie zaczęli bronić swoich poglądów. Pod wpływem ogromnej presji gubernator nie tylko przywrócił choince tradycyjną, bożonarodzeniową nazwę, ale zgodził się nawet na publiczne śpiewanie kolęd w stolicy stanu – cieszy się pastor Lexington.

Chrześcijanie stoczyli też w tym roku bitwę o ornamenty na 25-metrowej choince, która ma stanąć przed Kongresem. W październiku urzędnicy federalni zabronili dzieciom przygotowującym ozdoby wypisywania na nich haseł politycznych czy religijnych. Nielegalny byłby więc zarówno ornament z napisem „Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, Jezusie” – który szykował uczeń z Arizony – jak i zawierający zwykłe życzenia „Wesołego Bożego Narodzenia”. Przeciw takiemu zarządzeniu zaprotestowała organizacja broniąca praw chrześcijan Alliance Defense Fund. – Napisaliśmy w liście do władz, że chrześcijańscy uczniowie nie powinni być dyskryminowani i pozbawiani możliwości wyrażania swoich przekonań religijnych. Taki zakaz byłby sprzeczny z pierwszą poprawką do konstytucji – opowiada „Rz” Jonathan Scruggs, prawnik organizacji.

W niektórych regionach rządzącym politykom udało się jednak przeforsować między innymi zakaz wystawiania w centrum miasta lub państwowych szkołach bożonarodzeniowych szopek czy wywieszania na miejskich budynkach czerwonych i zielonych światełek. Mogłyby się bowiem kojarzyć z religią chrześcijańską i obrażać członków innych wyznań. Czerwono-zielonych ubrań nie wolno też nosić niektórym uczniom. Poszczególne amerykańskie uniwersytety zakazują zaś pracownikom wywieszania w miejscach publicznych wszelkich ozdób kojarzących się z chrześcijaństwem.

W wielu stanowych szkołach od lat zabronione jest śpiewanie kolęd. W New Jersey zakaz obejmuje nawet chrześcijańskie melodie w prostych instrumentalnych wersjach. – Ta rażąca antychrześcijańska polityka to kolejny przykład totalnej wrogości, z jaką wiele szkół publicznych podchodzi do chrześcijan i świąt Bożego Narodzenia – podkreślał przy okazji rozpatrywania sądowej apelacji w tej sprawie Richard Thompson, prezes Centrum Prawa im. Tomasza Moore’a, renomowanej organizacji adwokackiej walczącej z dyskryminacją katolików w Stanach Zjednoczonych. Adwokat, który reprezentuje w tej sprawie Centrum przed sądem, podkreślał zaś, że Boże Narodzenie to święto narodowe, a religijna muzyka rozbrzmiewająca w szkołach publicznych to tylko jeden z jego elementów. – Ci, którzy z wrogością podchodzą do tej tradycji, chowają się pod płaszczykiem tolerancji tylko po to, by promować brak tolerancji – zaznaczał Robert Muise.

[srodtytul]To tylko ferie zimowe[/srodtytul]

Niektórzy dyrektorzy – co opisywał między innymi John Gibson w książce „Wojna o Boże Narodzenie” – pod wpływem nacisków ze strony przedstawicieli Amerykańskiej Unii Swobód Obywatelskich (ACLU) zabraniają jednak nie tylko chrześcijańskich melodii czy kolęd, ale nawet użycia słów „Boże Narodzenie” na określenie ferii zimowych.

Poprawność polityczna idzie w tym względzie tak daleko, że w tym roku rada opracowująca nowy program nauczania dla szóstoklasistów w Teksasie zaproponowała, by w ogóle nie męczyć uczniów szczegółami dotyczącymi Bożego Narodzenia. Jeśli projekt zostanie przyjęty, od 2011 roku dzieci będą się uczyć tylko o znaczeniu chrześcijańskiej Wielkanocy, muzułmańskiego ramadanu, żydowskiego święta Jom Kippur i hindustycznego Diwali. Boże Narodzenie zniknie wówczas ze szkolnych podręczników i testów. – To oburzające, że w naszym kraju wciąż toczy się wojna z Bożym Narodzeniem. Próby dezinformowania uczniów są haniebne i muszą być powstrzymane – komentował tę propozycję Jonathan Saenz z konserwatywnej Free Market Foundation, cytowany przez Associated Press. – Politycy i zwolennicy poprawności politycznej chcą usunąć chrześcijaństwo z życia publicznego i z amerykańskiego dziedzictwa kulturowego. Próbują więc napisać historię od nowa, usuwając wpływ chrześcijan na dzieje Ameryki. A przecież Stany Zjednoczone powstały jako kraj chrześcijański – podkreśla Jeff Fugate, obawiając się, co się stanie, gdy przeważający głos w tej debacie będzie miało nowe pokolenie, które w szkołach poznaje już inną historię „ferii zimowych”. – Jeśli w Ameryce nie dojdzie do duchowego przebudzenia i odrodzenia roli Kościoła, to będą oni mogli ostatecznie pozbyć się Bożego Narodzenia, doprowadzając do laicyzacji tych świąt – ostrzega pastor z Lexington.

[srodtytul]Dylemat przy kasie[/srodtytul]

W wojnie o Boże Narodzenie biorą też udział właściciele sieci handlowych. Wiele z nich nakazało pracownikom, by życzyli klientom po prostu „Wesołych świąt”, by przypadkiem nie obrazić klientów, którzy nie chcą słyszeć życzeń, które kojarzą im się z chrześcijaństwem. – Wielu handlowców robi tak nie tylko ze względu na presję wynikającą z politycznej poprawności, ale również dlatego, że są przekonani, iż wymaga tego prawo. A to zupełna nieprawda. Życzenia „Wesołego Bożego Narodzenia” są całkowicie zgodne z konstytucją – podkreśla prawnik Jonathan Scruggs.

– Gdy Wal-Mart przestał życzyć „Szczęśliwych świąt Bożego Narodzenia”, przestaliśmy robić tam zakupy. Kiedy menedżerowie poczuli, że taka akcja szkodzi ich wynikom, zmienili swoją politykę – zauważa Jeff Fugate. Z tego samego powodu bożonarodzeniowe życzenia można znów usłyszeć w sieciach sklepów Target czy Kohl’s. .

Z kolei menedżerowie Gap, Banana Republic czy Old Navy nadal wolą unikać nawiązania do religii. Właśnie dlatego Amerykańskie Stowarzyszenie Rodzin (AFA) – największa chrześcijańska organizacja w Stanach Zjednoczonych – wezwało ponad dwa miliony swoich członków, by przez najbliższe dwa miesiące omijali sklepy tych znanych sieci. Do bojkotu handlowców, którzy celowo unikają chrześcijańskiej symboliki świąt, wzywa też organizacja prawnicza Liberty Counsel.

Wielu Amerykanów nie rozumie jednak chrześcijańskiego oburzenia, a akcje wzywające do bojkotu sieci handlowych uważają za przejaw religijnego ekstremizmu. – Co za różnica, czy sprzedawca powie „Wesołego Bożego Narodzenia” czy „Wesołych świąt”. Przekaz jest dokładnie taki sam, a ta druga wersja jest po prostu bardziej uniwersalna w stosunku do Żydów czy muzułmanów – przekonuje mnie Mohammed z muzułmańskiego centrum w Silver Spring. Dodaje jednak, że jeśli jemu ktoś życzyłby udanych świąt Bożego Narodzenia, z pewnością nie poczułby się urażony.

Chrześcijanie wpadli też na inny pomysł przekonywania handlowców do składania im „nacechowanych religijnie” życzeń. Od trzech lat można kupić znaczki „It’s OK. Wish Me A Merry Christmas” („W porządku. Życz mi wesołego Bożego Narodzenia”). – Sprzedaliśmy ich już ponad 200 tysięcy – chwali się w rozmowie z „Rz” Lena Little. Opowiada, że pomysł sprzedaży takich znaczków zrodził się trzy lata temu, gdy jej szefowa zobaczyła, że nawet jeśli pierwsza mówiła przy kasie „Wesołego Bożego Narodzenia”, wielu kasjerom nie wolno było jej w ten sposób odpowiedzieć. Na amerykańskim rynku dostępnych jest coraz więcej podobnych znaczków czy naklejek na samochody.

– Chrześcijanie zaczęli częściej walczyć o swoje konstytucyjne prawa. A to już połowa wygranej – podkreśla Jonathan Scruggs.

[i]Jacek Przybylski z Waszyngtonu[/i]

Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy