Dzięki wydawnictwu Czytelnik, ukazała się wreszcie pełna wersja „Stromej ściany”, głośnej książki Eugenii Ginzburg, matki znakomitego pisarza Wasilija Aksionowa. Ginzburg, ideowa sowiecka działaczka, jak setki tysięcy komunistów w 1937 roku padła ofiarą wewnątrzpartyjnych czystek i dostała się w tryby NKWD.
Podczas siedmiominutowego procesu skazana została za „działalność terrorystyczną” na dziesięć lat. Dwa lata przesiedziała w ciężkim więzieniu jarosławskim, resztę wyroku odbyła w łagrach na Kołymie, a po zwolnieniu pozostała na „wiecznym osiedleniu” w Magadanie. Do europejskiej części ZSRR mogła wrócić dopiero w 1956 roku.
Poruszające wspomnienia Ginzburg nie mogły, wbrew nadziejom autorki, ukazać się oficjalnie w Sowietach. Robiły za to zawrotną karierę w samizdacie. Na Zachodzie pierwszy raz wydrukowano je w 1967 roku we Włoszech, potem posypały się kolejne przekłady. „Stroma ściana” stała się jedną z najważniejszych książek, na podstawie której intelektualiści na Zachodzie kształtowali i kształtują swoje poglądy na temat Związku Sowieckiego.
W niczym nie ujmując cierpieniom autorki, „Stroma ściana” jest jednak książką dezinformującą. To zadziwiające, że po 18 latach drastycznych, niezasłużonych represji, jakim została poddana, Ginzburg nie straciła wiary w komunizm i zaakceptowała propagandowe tezy ekipy Chruszczowa o „kulcie jednostki” i „błędach i wypaczeniach” dobrego w gruncie rzeczy systemu. I w tym duchu napisana jest „Stroma ściana”.
Oto, co Ginzburg pisze we wstępie książki: