Pierwszy był Edward Hope Smith. 14-latek pochodzący z biedoty, czarnoskóry. Zginął od strzału z broni palnej. Mieszkał w tzw. housing project, na osiedlu komunalnym, które w Stanach Zjednoczonych buduje się dla najuboższych. Mogą to być blokowiska, domki, szeregowce – architektura jest wtórna, ważniejsza jest bieda i kolor skóry, zazwyczaj ciemny.
Drugi był Alfred Evans. 13-latek, którego matka miała więzienną przeszłość. Jego z kolei uduszono, choć identyfikacja zwłok zajęła prawie rok. Można ich w zasadzie liczyć razem, bo obydwa ciała znaleziono w tym samym miejscu, w chaszczach przy rzadko uczęszczanej drodze na przedmieściach Atlanty. Znalazła je kobieta zbierająca puszki. To był lipiec 1979 roku. W śledztwie wyszło na jaw, że chłopcy lubili popalać marihuanę, policja więc szybko podchwyciła trop narkotykowych porachunków. Tylko dlaczego Evans miał na sobie nie swoje, całkowicie czarne ubranie i pasek, którego nikt z jego bliskich nie kojarzył?