"Katastrofa pod Smoleńskiem była czymś więcej niż zwykłą egzystencjalną tragedią. Fakt, że odczuwali to zwykli ludzie zakorzenieni w polskiej kulturze, dowodzi jej żywotności i wagi. Żeby to zrozumieć, trzeba wykroczyć poza ideologiczne formułki". Nie udało się to, zdaniem Bronisława Wildsteina, przedstawicielom nowej lewicy. "Krytyka Polityczna" zareagowała na sytuację błyskawicznie, wydając zbiorową pracę zatytułowaną „Żałoba”. "Wprawdzie o tytułowym fenomenie nic nie można się z niej dowiedzieć, jednak" - jak twierdzi Wildstein w tekście [b]"[link=http://www.rp.pl/artykul/61991,489632.html]Eksplozja antyrozumu[/link]"[/b] - "książka jest nie do przecenienia jako zwierciadło swojego środowiska".
"To, co wybija się na plan pierwszy, to jego lęk. Odmowa zrozumienia własnego społeczeństwa czy narodu i wypływający z tego strach przed jego reakcjami. Do tych obaw odwołuje się bezpośrednio wielu autorów „Krytyki”. Piszą wręcz, że boją się żałoby, wspólnotowych odruchów, własnych rodaków. Nie rozumieją ich, nie pojmują ich reakcji. Nie ma nawet próby wyjścia na przeciw niezwykłemu zjawisku, odwagi konfrontacji swoich poznawczych schematów z empirią.
Polska autorom „Żałoby” jawi się jako upiór. Skoro jednak upiorów nie ma, to żałoba narodowa była tylko skurczem umierającego świata, dawnej, saramacko-romantyczno-mesjańskiej Polski. Aż tak bardzo bać się czegoś, czego właściwie nie ma? Może więc żałoba pokazała autorom „Krytyki”, że nienawistna im Polska ma się całkiem nieźle?"
[srodtytul]+++[/srodtytul]
[b][link=http://www.rp.pl/artykul/61991,489622.html]"Zawsze byłem fundamentalistą"[/link][/b] - zapewnia Roberta Mazurka muzyk Paweł Kukiz, który na wstępie rozmowy deklaruje poparcie dla Marka Jurka. Na pytanie, jak to pogodzić ze sławną piosenką "ZChN zbliża się", rockman odpowiada: "To był reportaż. Był konkretny ksiądz, konkretna toyota i konkretny wypadek, tyle tylko, że nie podałem nazwy miejscowości i daty. Jedyne, czego żałuję, to to, iż używali jej później eseldowcy. Kiedy powstawała ta piosenka, w ZChN był nie tylko on, ale i Niesiołowski, Czarnecki czy ulubieniec narodu Kaziu Marcinkiewicz. I jedyną osobą, co do której się pomyliłem, a zweryfikowały to lata, był właśnie Marek Jurek. Reszta okazała się chorągiewkami i faryzeuszami. Wtedy nimi gardziłem i dziś nimi gardzę." W rozmowie pada też wiele słów o konserwatywnych wartościach, którymi kieruje się w życiu Kukiz, "choć w młodości zdarzały mi się pewne odstępstwa". Robert Mazurek nie byłby sobą, gdyby część rozmowy, w której muzyk opowiada o swojej walce z uzależnieniem od alkoholu, nie spuentował pytaniem, jak to można pogodzić z faktem, że jest on posiadaczem kilkuhektarowej winnicy...