I jednym, i drugim. Każdy mężczyzna z mojego pokolenia był wtedy zmuszony albo do pójścia do wojska, albo do dokonania jakichś ekstremalnych wyborów, żeby tego uniknąć. Jeśli chodzi o mnie, to uniknąłem wojny przez przypadek. Poszedłem na Uniwersytet w Pittsburghu, miałem stypendium sportowe, byłem zapaśnikiem. W tamtych czasach, w 1961 roku, jeśli odniosło się kontuzję i nie można było dalej uprawiać sportu, uniwersytet nie był zobowiązany, żeby dalej finansować edukację. Zapasy to kontuzjogenna dyscyplina sportu, więc zrobiłem coś takiego, na co wpadło też wielu moich rówieśników. Zapisałem się w Pittsburghu na szkolenie oficerskie, czyli niejako zapisałem się do wojska. W ten sposób zabezpieczyłem się na wypadek kontuzji; gdybym musiał przerwać uprawianie sportu, wojsko przejęłoby odpowiedzialność za finansowanie mojego wykształcenia. Jednakże cztery lata później otrzymałbym stopień podporucznika i w latach 1965 – 1966 najpóźniej byłbym dowódcą plutonu w Wietnamie – tego mnie uczono, w tym celu byłem szkolony. Ale miałem 19 lat i nie zwracałem uwagi na to, na co się godzę. W 1963 r. złożyłem w wojsku podanie o zgodę na studia w kraju niemieckojęzycznym. Uznałem, że kiedy otrzymam stopień oficerski, będę mógł wstąpić do wywiadu i wyślą mnie do Berlina. Uczyłem się wtedy kryptografii i doszedłem do wniosku, że życie szpiega to coś w sam raz dla mnie. Kiedy wybrałem się nie do Berlina, ale do Wiednia w roku 1963, Stany Zjednoczone już były aktywne w Wietnamie, ja jednak nie zwracałem na to uwagi. Potem zamordowano prezydenta Kennedy’ego w listopadzie 1963 r., a ja nie zwróciłem również uwagi na to, że zdążył on wcześniej wydać rozporządzenie, w myśl którego ojcowie dzieci byli zwolnieni ze służby. Jakoś nigdy o tym nie czytałem. Natomiast latem 1964 roku spowodowałem ciążę u pewnej dziewczyny w Grecji. Była to katoliczka, o aborcji nie było mowy, więc się z nią ożeniłem, wróciłem do USA i na trzy miesiące przed otrzymaniem dyplomu uniwersyteckiego, w marcu 1965 r. urodził się mój syn. Wtedy poszedłem z cygarem do pułkownika, mojego przełożonego. Pyta się: „A co to jest?”. Ja na to: „To dla pana, bo właśnie urodziło mi się dziecko”. A on: „No nie, wojsko zmarnowało na ciebie tyle forsy. Zmiataj z mojego gabinetu”. Poszedłem do domu, wcale nie myśląc, że mam szczęście, tylko czułem się winny, ponieważ nie starałem się wymigać od czegokolwiek. Trzy miesiące później byłem na przyjęciu weselnym u jednego z moich kolegów. Ja już byłem żonaty i miałem dziecko i czułem się strasznie doświadczony przez los. Bardzo siebie żałowałem, bo byłem strasznie ciekawy, jak to jest na wojnie. I zazdrościłem szalenie koledze, z którym byliśmy razem mistrzami ceremonii, bo wybierał się właśnie do Wietnamu. Nazywał się Dick Pershing, był wnukiem słynnego generała „Black Jacka” Pershinga, to była rodzina o wielkich tradycjach wojskowych. Dick na University Yale mieszkał w akademiku w jednym pokoju z Johnem Kerrym. Zginął zaraz po przyjeździe do Wietnamu. Dopiero znacznie później, gdy zobaczyłem, ilu innych jeszcze moich przyjaciół zginęło na wojnie, zdałem sobie sprawę, że mały dzieciak, mój syn, uratował mi życie.
[b]Rzeczywiście, udało się panu, gdyż chroniąc się przed poborem, młodzi mężczyźni, zwłaszcza w tamtych pacyfistycznych czasach, robili nieraz głupstwa.[/b]
Kiedy pisałem „Modlitwę za Owena”, wyobraziłem sobie sytuację o wiele bardziej dramatyczną. Przyjaciel ratuje Owena przed zaciągiem do Wietnamu, obcinając mu palec wskazujący, ten, który jest potrzebny do naciśnięcia spustu. Używa do tego tarczy czy piły diamentowej. Takie rzeczy się działy, ludzie strzelali sobie w kolana. Ale co dziwi najbardziej, to ówczesna dyskryminacja wobec homoseksualistów. Była ona wówczas tak zakorzeniona, że moi przyjaciele, którzy byli gejami, przynajmniej większość z nich, nigdy nie przyznawali się do swojej orientacji seksualnej, mimo że był to dobry sposób na wyreklamowanie się od wojska. Znam tylko jednego faceta, który w ten sposób postąpił. Wszystko to, co mówimy o rewolucji seksualnej lat 60., zupełnie nie tyczy się gejów. To stało się później.
[b]Zdecydowanie tak, ale czy nie bierze pan pod uwagę tego, że pańscy przyjaciele geje po prostu chcieli pójść na wojnę?[/b]
Tak jak ja?