Na hasło „Manteuffel" pojawiają się obok siebie w internetowej wyszukiwarce, pozbawieni kontekstu miejsca i czasu. Edwin Karl Rochus von Manteuffel, pruski feldmarszałek z zawadiacko zakręconym lokiem. Hasso von Manteuffel w mundurze niemieckiego generała z czasów II wojny światowej, dowódca Trzeciej Armii Pancernej, a po wojnie deputowany FDP do Bundestagu. Ryszard Manteuffel-Szoege, profesor SGGW – elegancki, z muszką, w rogowych okularach. Wybitny historyk Tadeusz Manteuffel na werandzie, z książką rozłożoną na kolanach. I wielu innych.
Córki Tadeusza Manteuffla – Anna Szarota, historyk, i Małgorzata Cymborowska, biochemik – na pytanie o Hasso von Manteuffla reagują zdumieniem. Nie znają generała. Mówią: Manteufflów można spotkać wszędzie!
Prof. Tomasz Szarota, zięć Tadeusza Manteuffla: – Profesor dostał kiedyś w języku niemieckim zawiadomienie o ślubie kogoś z tamtej rodziny. Podziękowania wysłał po francusku.
Z królem duńskim nad Bałtyk
Trzynaście gałęzi rodu uznaje się dziś za Niemców, Polaków, Szwedów lub Rosjan. Ci, którzy wywodzili się z terenu Niemiec, poprzestawali na jednym członie nazwiska. Ci z Inflantów, Kurlandii i Estonii dodawali do niego drugi człon: Szoege, Zoege, Soie, Sey. Tradycje tej części rodu sięgają XIII wieku, kiedy jako wasale króla duńskiego przenieśli się z Dolnej Saksonii nad Bałtyk.
Pierwszym udokumentowanym Manteufflem, który opowiedział się po stronie króla polskiego, był w czasie wojny ze Szwecją lat 1601 – 1620 rotmistrz Andrzej. Nie wyszedł na tym dobrze – stracił nabyte przez ojca dobra Enneberg, które pozostały po stronie szwedzkiej. Andrzejowi udało się jednak wyjść z opresji dzięki dobremu ożenkowi. Przejął dobra teścia w Kurlandii, a jego syn Jan Otomar, major wojsk polskich, stał się protoplastą polsko-inflanckiej linii Manteufflów-Szoege.
Przejście na katolicyzm zajęło rodzinie trzy wieki i znalazło symboliczny wyraz w dwóch kościołach, które Fryderyk Adam Mikołaj, szambelan króla Stanisława Augusta, ufundował w swoich dobrach w Berzygale. Położony na wzgórzu kościół ewangelicki jest dziś ruiną, katolicki służy nadal jako kościół parafialny.
Historia ubożenia rodziny wiąże się z nazwą „Ruhenthal" i imieniem „Karol", które potem należało przemilczeć w rodzinnych opowieściach. Ruhenthal to dobra położone w Kurlandii. Fryderyk Adam Mikołaj zapragnął je nabyć, inwestując pieniądze rodziny. Pech chciał, że właśnie ten majątek caryca Katarzyna upatrzyła sobie na siedzibę dla jednego z faworytów. Manteufflom zwrócono zaledwie niewielką część wpłaconych już pieniędzy. Karol Manteuffel, kuzyn Fryderyka Adama Mikołaja, procesował się o nie długo i nieskutecznie, a wiadomość o tym, że sprawę ostatecznie przegrał, doprowadziła do śmierci ukochaną żonę Fryderyka Adama Mikołaja, Marię z Kulniewów.