Fascynacje kobietami, kontakty z SB. Pierwsza biografia zmarłego sześć lat temu ks. Jana Twardowskiego odkrywa wiele tajemnic z życia poety - pisze Agnieszka Rybak w tekście Ksiądz Jan od grzeszników, skreślonym na marginesie lektury książki „Ksiądz Paradoks". „Szukając, jaki naprawdę był ks. Twardowski, nie zdaje sobie Pani sprawy ze stopnia trudności zagadnienia. Jest to praca porównywalna do dochodzeń Sherlocka Holmesa" – to fragment listu znajomego Księdza. Magdalena Grzebałkowska zaczyna od niego własną opowieść o poecie w wydanej właśnie w Znaku książce. Autorce, z wykształcenia historykowi, a od trzynastu lat reporterce „Gazety Wyborczej", udało się odkryć kilka skrzętnie skrywanych tajemnic.
Znaki zapytania zaczęły się pojawiać już za życia. Kiedy popularność rosła, a nakłady wierszy przekraczały sto tysięcy egzemplarzy, czytelnicy zapragnęli dowiedzieć się, kim jest autor słów, które przemawiają do nich bardziej niż kazania. Ksiądz Jan Twardowski bronił jednak swej prywatności. W wywiadach mówił ogólnikami. Wiele pracy wkładał w zacieranie śladów. Darł korespondencję, wyrzucał do kosza. Jego przyjaciel powie później, że Twardowski nie chciał, by zostało po nim coś więcej niż poezja. Redaktorom i potencjalnym autorom proponującym pomoc w napisaniu autobiografii stanowczo odmawiał. Dopiero po jego śmierci – po otwarciu testamentu, w którym jedyną spadkobierczynią uczynił swoją wieloletnią edytorkę Aleksandrę Iwanowską, po awanturze z pogrzebem – stało się jasne, że „Jan od Biedronki", jak go często nazywano, nie był poczciwym, naiwnym piewcą uroków przyrody, urody życia i wszechmocy Boga. Prostolinijnym księdzem – poetą."
? ? ?
„Elity litewskie przestały się bawić w tolerancję. Rok temu wpływowy polityk partii socjaldemokratycznej Justinas Karosas powiedział publicznie, że jeśli Polakom na Litwie coś się nie podoba, to proszę bardzo, granica jest otwarta. Niech się wynoszą do swojej Polski. Wstrząsające jest to, że nie oburzył się i nie zareagował żaden poważny polityk litewski" — mówi jeden z rozmówców mai Narbutt, autorki reportażu Polacy dostają szkołę.
„Kiedy rozmawia się z litewskimi Polakami uderza, że ustawa o oświacie najbardziej zaskoczyła tych, którzy do tej pory wierzyli że można być Polakiem i dobrze funkcjonować w środowisku litewskim. Wystarczy doskonale opanować jeżyk litewski, być lojalnym obywatelem Republiki Litewskiej a w swojej dziedzinie być powiedzmy dwa razy lepszym niż etniczni Litwini. Czasem trzeba zacisnąć zęby i znieść jakieś upokorzenie, ale droga do kariery stoi otworem.