Pierwszego Nobla dostała wraz z mężem Piotrem osiem lat wcześniej. Wtedy nie pojechali na oficjalną ceremonię. Nie widzieli konieczności, by stawić się tam osobiście.
Teraz Maria bez wahania wyruszyła w drogę, choć miesiąc wcześniej prasa rozpętała wokół niej piekło. Nie z powodów naukowych, ale za romans z żonatym fizykiem Paulem Langevinem. Pożywką sensacji brukowców stały się wykradzione i opublikowane listy kochanków. Po tym skandalu część naukowego środowiska przyłączyła się do głosów domagających się opuszczenia przez madame Curie Francji. Ostracyzm nie dotknął Langevina, tylko ją. W mieszczańskim społeczeństwie wobec kobiety i mężczyzny obowiązywały odmienne standardy moralne.
Głosy potępienia wobec Marii dotarły do Szwecji. Jeden z członków Komitetu Noblowskiego wysłał do niej list, w którym napisał, że nie przyznano by jej Nagrody Nobla, gdyby wiedziano wcześniej o aferze. Maria odpowiedziała dumnie, że nagrodę dostała za odkrycie radu i polonu. Nie zamierza akceptować poglądu, że na uznanie wartości pracy naukowej winny mieć wpływ oszczerstwa i pomówienia dotyczące prywatnego życia. Zawsze powtarzała, że w nauce nie powinniśmy interesować się ludźmi, lecz faktami.
Uroczystość w Sztokholmie minęła ostatecznie bez incydentów, ale po powrocie do Paryża Maria przeżyła głębokie załamanie nerwowe.
Szczegóły tej historii opisuje Barbara Goldsmith w znakomitej biografii „Geniusz i obsesja", uhonorowanej nagrodą amerykańskiego Instytutu Nauk Fizycznych. W Polsce ukazała się nakładem Wydawnictwa Dolnośląskiego. Goldsmith napisała książkę m.in. na podstawie ujawnionych w latach 90. XX w. archiwów rodziny Curie, w których dokumenty należące do Marii są ciągle radioaktywne. W dotarciu do nich pomogła jej Helene Langevin-Joliot, wnuczka Marii (i fizyk jądrowy), która wyszła za mąż za wnuka Paula Langevina.
Lekturę książki Barbary Goldsmith warto uzupełnić albumem „Maria Skłodowska-Curie. Fotobiografia", wydanym przez Studio Emka. Zebrano w nim znane i nieznane fotografie Marii z archiwów rodzinnych, muzealnych i agencji fotograficznych. Dziesiątki zdjęć pokazujących ją w różnych chwilach życia. W laboratorium, na sympozjach naukowych w gronie wybitnych naukowców (m.in. Einsteina) i w otoczeniu rodziny – z Piotrem i córkami Ireną i Ewą. Zdjęciom towarzyszą krótkie komentarze – wypowiedzi samej bohaterki lub cytaty z biografii napisanej przez córkę Ewę Curie, wybrane przez Małgorzatę Sobieszczak-Marciniak, dyrektor Muzeum Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie.
Każda z fotografii mogłaby być początkiem innego filmowego scenariusza. Jeśli zacząć od ulubionej fotografii Piotra Curie, na której Maria jest studentką paryskiej Sorbony, to nieuchronnie powstanie opowieść o niepospolitej emancypantce. Skłodowska była jedną z 23 kobiet pośród 2 tysięcy studentów przyjętych na paryski wydział nauk ścisłych. I pierwszą kobietą, której przyznano tytuł profesora zwyczajnego Sorbony.