Lekcje pana Llosy

Li­sty do mło­de­go pi­sa­rza" to żar­li­we wy­zna­nie wia­ry: w li­te­ra­tu­rę, w po­wieść, w po­wo­ła­nie. W to, że nie au­tor wy­bie­ra te­ma­ty, lecz te­ma­ty wy­bie­ra­ją so­bie au­to­ra.

Aktualizacja: 27.01.2012 12:49 Publikacja: 27.01.2012 12:34

Lekcje pana Llosy

Foto: Rzeczpospolita

To praw­da, w dwu­na­stu krót­kich roz­dzia­łach twór­ca „Roz­mo­wy w ka­te­drze" roz­wa­ża spra­wy tech­ni­ki: sty­lu, ję­zy­ka, nar­ra­cji, per­swa­zji, ale pierw­szą część książ­ki spo­koj­nie da­ło­by się od­dzie­lić od resz­ty i za­ty­tu­ło­wać „Mój ma­ni­fest".

Zobacz na Empik.rp.pl

Jak brzmi cre­do Llo­sy? Nie wie­rzy w „do­tknię­cie ge­niu­szu" (chy­ba że u po­etów lub kom­po­zy­to­rów), ale od­rzu­ca też po­wo­ła­nie ja­ko wy­bór (su­ge­stia Sar­tre'a). Je­go zda­niem po­ten­cjal­ny twór­ca po­wie­ści zwy­kle od mło­dych lat po­sia­da pew­ne pre­dys­po­zy­cje róż­nią­ce go od in­nych (do two­rze­nia fa­buł, świa­tów, po­sta­ci), ale tyl­ko od je­go wy­tę­żo­nej pra­cy za­le­ży, czy po­czwar­ka za­mie­ni się w mo­ty­la. Od­rzu­ca kal­ku­la­cję, któ­ra pro­wa­dzi do po­wsta­wa­nia dzieł zgrab­nych, lecz pu­stych i chłod­nych. Pod­po­wia­da, że nie ma li­te­ra­tu­ry bez nie­uf­no­ści wo­bec świa­ta i nie­zgo­dy na ota­cza­ją­cą go rze­czy­wi­stość – co jest przy­czy­ną nie­ustan­nych kło­po­tów pi­sa­rza w dyk­ta­tu­rach wszel­kiej ma­ści. A zwią­zek twór­cy z ta­len­tem po­rów­nu­je do re­la­cji no­si­ciel – pa­so­żyt, w któ­rej ten ostat­ni ży­wi się tym pierw­szym cza­sem aż do je­go osta­tecz­ne­go znisz­cze­nia – ale czę­sto ze wspa­nia­łym efek­tem ar­ty­stycz­nym.

Jed­no­cze­śnie Llo­sa prze­strze­ga przed ta­ką kry­ty­ką li­te­rac­ką, któ­ra pró­bu­je sztucz­nie roz­dzie­lać i roz­trzą­sać kwe­stie for­mal­ne (te­ma­tu, sty­lu, punk­tu wi­dze­nia) i gu­bi w ten spo­sób sztu­kę ro­zu­mie­nia dzie­ła ja­ko ca­ło­ści. I przed wia­rą w to, że by­cia pi­sa­rzem ktoś mo­że nas na­uczyć. „Nikt ni­ko­mu nie wy­tłu­ma­czy, jak się two­rzy dzie­ło – pi­sze Llo­sa – co naj­wy­żej po­mo­że zdo­być umie­jęt­ność pi­sa­nia i czy­ta­nia. Resz­ty trze­ba się na­uczyć sa­me­mu, po­ty­ka­jąc się, upa­da­jąc i wsta­jąc, bez wy­tchnie­nia".

Lek­tu­ra „Li­stów..." przy­wo­dzi na myśl „Sztu­kę po­wie­ści" Mi­la­na Kun­de­ry. Au­tor „Żar­tu" po­dob­nie jak Llo­sa nie­zwy­kłą aten­cją da­rzył „Don Ki­cho­ta" Ce­rvan­te­sa, upa­tru­jąc w nim źró­dła współ­cze­snej po­wie­ści, oraz czcił „Tri­stra­ma Shan­dy" Lau­ren­ce'a Strern'e. I tak jak Llo­sa od­rzu­cał mę­dr­ca szkieł­ko i oko, pod­kre­śla­jąc: „Ob­cy jest mi świat teo­rii. Po­niż­sze re­flek­sje są re­flek­sja­mi prak­ty­ka". Róż­ni­ca mię­dzy ty­mi książ­ka­mi jest ta­ka, że choć obaj au­to­rzy są wy­śmie­ni­ty­mi ga­wę­dzia­rza­mi i znaw­ca­mi pi­sar­stwa, to jed­nak tyl­ko z książ­ki Llo­sy bi­je żar­li­wość, któ­ra do­wo­dzi, że po pro­stu jest w sztu­ce pi­sa­nia na za­wsze i po uszy za­ko­cha­ny.

To praw­da, w dwu­na­stu krót­kich roz­dzia­łach twór­ca „Roz­mo­wy w ka­te­drze" roz­wa­ża spra­wy tech­ni­ki: sty­lu, ję­zy­ka, nar­ra­cji, per­swa­zji, ale pierw­szą część książ­ki spo­koj­nie da­ło­by się od­dzie­lić od resz­ty i za­ty­tu­ło­wać „Mój ma­ni­fest".

Zobacz na Empik.rp.pl

Pozostało 89% artykułu
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Adwentowe zwolnienie tempa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą