Przeprosił pan posła Johna Godsona?
Tak, podszedłem do niego i spytałem, czy poczuł się urażony. Powiedział, że to drobnostka, ale nie wyglądał na zachwyconego.
Aktualizacja: 04.02.2012 00:00 Publikacja: 04.02.2012 00:01
Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski
Przeprosił pan posła Johna Godsona?
Tak, podszedłem do niego i spytałem, czy poczuł się urażony. Powiedział, że to drobnostka, ale nie wyglądał na zachwyconego.
Dziwi się pan?
Przyjąłem to do wiadomości i dlatego go przeprosiłem.
Za co, skoro uważa pan, że nic złego nie zrobił?
Nie miałem nic złego na myśli, nie miałem żadnych złych intencji, ale nie wiem, jak ktoś to mógł odebrać, dlatego go przeprosiłem. Bo mimo wszystko to była niefortunna wypowiedź.
Niefortunna? Sprowadził pan Godsona do „Murzynka".
Absolutnie nie! To wydarzenie zostało wypaczone przez media. Podsłuchano prywatną przecież wypowiedź, a ludzie różne rzeczy mówią prywatnie. Niekoniecznie poprawne politycznie. Rozmawiałem wtedy z panią poseł Alicją Dąbrowską z PO...
Nie skarciła pana za „Murzynka"?
Nie, ona sama dość krytycznie wypowiadała się na temat posła Godsona, mówiąc, że możemy go sobie wziąć.
Zdaje się skądinąd, że Godson początkowo złożył akces do PiS.
Nie wiem, ale powiedziałem wtedy pani poseł: „Jak go nie chcecie, to my bardzo chętnie", bo my żadnych uprzedzeń do osób o innym kolorze skóry nie mamy.
Piękny widok: pan z Godsonem w jednym klubie...
Ale ja go naprawdę lubię! Miły człowiek, jesteśmy razem w jednej komisji.
I tak pan tego miłego człowieka załatwił.
On na Komisji Innowacyjności nie głosował razem z PO w sprawie poparcia przez rząd Tuska podpisania ACTA, a potem na posiedzeniu połączonych komisji już głosował tak jak wszyscy z Platformy. Przypuszczam, że został zmuszony do głosowania wbrew swojemu zdaniu. To jest pytanie: jak Godson został przez Platformę potraktowany? Naprawdę nie wiem, czy moja wypowiedź była gorsza od tego, jak PO łamała jego sumienie.
Pan więc stanął w obronie Godsona?
W jakimś sensie tak
Życie bez poczucia humoru, zwłaszcza, gdy jest się w polityce, byłoby straszne
Pan mówi poważnie? Przecież to jakaś kpina.
Mówię o całej rozmowie między mną a poseł Dąbrowską, która mówiła, że możemy sobie Godsona zabrać, a ja na koniec tej rozmowy użyłem tego pieszczotliwego określenia „murzynek".
Często pan pieści posłów?
Rzadko.
A tak serio: albo to było niefortunne, albo pieszczotliwe. Ale za pieszczoty się nie przeprasza.
Jeśli ktoś czuje się choć trochę urażony, to nawet jeśli nie chciałem go dotknąć i nie uważam wypowiedzi za obraźliwą, to z grzeczności przepraszam.
Tomasza Terlikowskiego trudno nazwać aktywistą lewicowym...
To prawda.
... A to on, nazywając pana „pisowskim buraczkiem", napisał: „Ta wypowiedź jest jawnie rasistowska. Suski uprzedmiotawia i depersonalizuje polityka PO, pokazując wyłącznie jego kolor skóry".
Mam nadzieję, że nie był to przepis na danie ze mnie, a buraczki bardzo lubię. Ale gdzie tak napisał?
Na Fronda.pl
A ja mam jego inną wypowiedź, w której pisze „bronię Suskiego".
Broni pana w sprawie żartów z zoofilii, ale twierdzi, że jest pan rasistą nieświadomym, bo do rasizmu świadomego jest pan niezdolny umysłowo.
Każdy ma prawo do własnych ocen, pan Terlikowski również. Używając w prywatnej rozmowie słowa „Murzynek", okazałem się rasistą? To absurd!
Pełnomocnik rządu do spraw równego statusu Agnieszka Kozłowska-Rajewicz żąda ukarania pana przez Komisję Etyki...
Pani minister mówi o „mowie nienawiści" i chce mnie wsadzić na trzy lata do więzienia. Ale za co? „Murzynek Bambo" to mowa nienawiści? Nawet jeśli moja wypowiedź była niestosowna, to jeszcze daleko od niej do mowy nienawiści czy chęci upokorzenia kogokolwiek. Propozycja, by żarty karać trzema latami więzienia, jest absurdalna.
Zgoda, gdyby za kiepskie żarty wsadzać do więzienia, sejmowe kworum byłoby na Rakowieckiej.
I połowa społeczeństwa siedziałaby z nami.
Więc tu będzie pan miał we mnie obrońcę, bo do więzienia pana bym nie wsadzał.
No to dziękuję, ulżyło mi. Wie pan, Platforma ma do mnie żal i poluje na mnie od dawna. Teraz znalazła pretekst i chce ze mnie zrobić rasistę i homofoba.
A czym im akurat pan tak strasznie podpadł?
Choćby wystąpieniami w Sejmie, kiedy wyliczałem, ilu swoich ludzi, członków rodzin, kuzynów i szwagrów bez wykształcenia, bez zdanych egzaminów powsadzali do spółek Skarbu Państwa. Nie tylko Platforma zresztą...
A kto jeszcze?
Przecież to ja wyciągnąłem Janowi Buremu z PSL, że balował za pieniądze elektrowni, że w założonej przez siebie spółce zarejestrował handel energią elektryczną, a jednocześnie był wiceministrem odpowiedzialnym za energetykę. Ja takie rzeczy wyciągałem rządzącym na posiedzeniach plenarnych Sejmu, na Komisji Skarbu, na konferencjach, więc nic dziwnego.
Nic dziwnego, że co?
Że pani minister Kozłowska-Rajewicz chce mnie nastraszyć, a najlepiej ukarać, może i zamknąć do loszku, a na pewno zamknąć usta.
Więzienie panu nie grozi, ale Komisja Etyki jest pewna.
Byłem już przez nią karany za cytowanie instrukcji finansowej Platformy Obywatelskiej pod zarzutem, że takiej instrukcji nie było. Kiedy ją przedłożyłem, to natychmiast zmieniono zarzut, mówiąc, że cytowałem ją tylko po to, by poniżyć Platformę, więc ja się tym razem spodziewam wszystkiego. W końcu większość parlamentarna jest, jaka jest...
Ale w Komisji Etyki nie ma większości, bo każdy klub ma po jednym przedstawicielu.
To nic nie zmienia, bo większość sejmowa to ci, którzy wspierają rząd. A przecież trudno powiedzieć, że na przykład Ruch Palikota jest opozycyjny wobec PO.
Powiedzmy, że czasem bywa.
Ma pan rację, czasem bywa.
Robert Biedroń z Ruchu Palikota kojarzy się panu z zoofilią?
A kto tak powiedział? To pan tak twierdzi, więc może zakończmy ten wywiad, bo opowiada pan jakieś głupstwa!
Nie twierdzę, tylko zadaję pytanie. Gdy Biedroń powiedział, że zwierzęta należy traktować po partnersku...
... No właśnie, użył zwrotu „traktować zwierzęta po partnersku", na który zareagowałem odpowiedzią: „Byleby nie związki partnerskie". No i co?!
I nic. Sam pan dodał, że ma na myśli zoofilię.
Tak, chodziło mi o to, żeby nie było związków partnerskich ze zwierzętami.
Ustalmy: kiedy Biedroń mówił o partnerskim traktowaniu zwierząt, to miał na myśli zoofilię?
Pan mi tu coś próbuje wcisnąć?
Jestem ostatni od wciskania panu czegokolwiek. Pytam, bo trudno mi zrozumieć pańskie intencje.
Nie kojarzę Biedronia z zoofilią, ale w ten sposób nie będziemy rozmawiać. Dziękuję, do widzenia! Opowiada pan niestworzone rzeczy!
Pan się unosi i obraża, zamiast...
Nie obrażam się, tylko nie odpowiada mi ton tej rozmowy.
Panie pośle, chcą pana postawić przed Komisję Etyki za dwie wypowiedzi. Ponieważ pan twierdzi, że zostały źle zrozumiane, to ja pytam o interpretację właściwą, kanoniczną.
Moja wypowiedź była jasna, ale na pańskie pytanie odpowiadam raz jeszcze: Nie, mnie Robert Biedroń nie kojarzy się z zoofilią. Teraz zrozumiałe? To był żart i nie miał bezpośredniego związku z panem posłem Biedroniem, którego nie znam, nie mam z nim kontaktu, a nawet nigdy z nim nie rozmawiałem.
Zostawmy to, ale pozostańmy przy poczuciu humoru. Jak się panu podoba wierszyk z jednej ze stron działaczy PO: „Kaczyński to down, wygląda jak clown, trzy zęby na przedzie i z gęby mu jedzie"?
O właśnie, to jest przykład prawdziwej mowy nienawiści! Pełen jadu i autentycznego chamstwa. To przykład opisywanego już „przemysłu pogardy" i to, że to się pojawia teraz w Internecie, zupełnie mnie nie dziwi. To przecież działacze Platformy mówili o nas „hieny", namawiali do zastrzelenia Jarosława Kaczyńskiego, wypowiadali nam wojnę...
Przyznam się panu do manipulacji. Ten wiersz pojawił się na profilach na Facebooku oraz Twittera warszawskiego PiS i nie był o Kaczyńskim, lecz o Hannie Gronkiewicz-Waltz...
No to nieładnie. Jeśli się mówi o kimś „down", wszystko jedno, o kim, to jest to wyjątkowo nieładne.
To niestosowne głównie wobec chorych na zespół Downa. A taki wierszyk to mowa nienawiści?
Uważam, że takie rzeczy nie powinny mieć miejsca.
Jak pan widzi, taki język jest po dwóch stronach...
No tak, znalazł pan gdzieś jakiś przykład po stronie PiS i od razu takie tezy pan stawia!
Niczego nie szukałem, to sprzed dwóch dni.
To tylko pokłosie tego wszystkiego, co się wydarzyło: tych wściekłych, obrzydliwych ataków na nas. A człowiek atakowany, czując się zagoniony, może czasem odpowiedzieć pięknym za nadobne, i to się właśnie stało. Ubolewam nad tym.
A radny PiS nazywający prezydenta Komorowskiego bydlakiem...
... Też mi się nie podobał.
Tym razem oszczędny pan w słowach.
(cisza)
Co znaczy ten brak komentarza?
Potwierdzenie, że jestem oszczędny w słowach.
To wszystko?
A co mam panu jeszcze powiedzieć? Potwierdziłem, że bez względu na to, kto jest autorem takich wypowiedzi, są one niewłaściwe. Choć muszę dodać, że liczba i ranga osób z tamtej strony, które nas atakują w ten sposób, jest dużo wyższa i poważniejsza, ale tego pan nie zauważa.
Ja?
No tak, zapomnijmy o wszystkim, nie mówmy o przeszłości...
Ja tak piszę?
Czytałem.
To ciekawe, gdzie?
Może to było pisane ironicznie. Pan opowiada mi o wpisach na stronach PiS, ale pod artykułami o mojej wypowiedzi pojawiły się komentarze w rodzaju: „Zastrzelić, to zamknie mordę".
Przejmuje się pan tym?
Wie pan, słyszałem, że zabójca z Łodzi miał w swoim kajecie również adres biura PiS w Radomiu... Jeżeli ktoś panu mówi, że pana zastrzeli, to pewnie nie sprawia to panu przyjemności?
Rozumiem, że po zabójstwie w Łodzi takie wpisy przestały być niewinne i niegroźne.
W końcu to członek Platformy Obywatelskiej zamordował członka PiS w jego biurze, a nie na odwrót, więc skutki języka nienawiści rozpętanego przez tę partię są tragiczne właśnie dla nas, a nie dla nich. Zresztą przypomnę, że dyrektor mojego biura też zginął w niewyjaśnionych okolicznościach.
To jakiś czas temu, prawda?
Tak, kilka lat temu wyszedł po gazetę i znaleziono go zasztyleto- wanego. Sprawcy nie wykryto, a do nas zadzwonił telefon: „Ty k..., będziesz następny".
Czuje się pan zagrożony?
Wydaje mi się, że to takie tam pisanie i nic z tego nie będzie, ale wolałbym się nie przekonać, że znowu ktoś nie żartował. Można by się nie bać, można by to całkowicie lekceważyć, gdyby podobne historie nie miały miejsca.
Zmieńmy temat. Ma pan poczucie humoru?
Mam nadzieję! Życie bez poczucia humoru, zwłaszcza gdy się jest w polityce, byłoby straszne.
A z żartów z siebie się pan śmieje?
To zależy, czy śmieszne.
„Murzynek Suski" się panu spodobał?
Ta charakteryzacja była słaba profesjonalnie. Mówię panu jako zawodowiec.
Tak, wiem, pan charakteryzator z Teatru Wielkiego...
No dobrze, usta były niezłe, reszta słaba. Pojawiło się też kilka wierszyków nawiązujących do tej całej historii i do „Murzynka Bambo", zamieściłem je w swoim blogu, chociaż autor jednego nie oszczędzał mnie.
Czemu pańskie żarty nie cieszą się uznaniem?
A czyim?
Ogółu.
Chyba ogółu pewnych ruchów.
Jakich?
Choćby ruchów gejów i lesbijek. W tamtym środowisku zostały pewnie uznane za niestosowne, ale ja tu mam wydruk z dyskusji w Internecie i wielu internautów wypowiada się pozytywnie. A zatem nie jest prawdą, że ogółowi się nie podobają. Dlaczego pan uważa, że nie wolno żartować z gejów?
Ja? Ja uważam, że wolno, bo inaczej byłaby to dyskryminacja gejów.
Więc jeżeli wolno żartować, to w czy problem?
W jakości żartów.
Ubolewam więc nad tym, że ktoś uznaje tę jakość za niską.
Nie ma pan problemu z własnym poczuciem humoru, ale raczej z jego odbiorem przez ludzi?
Kiedy czytam pańską rubrykę w „Uważam Rze", to myślę, że mamy podobne, trochę przyciężkie poczucie humoru...
Niezłe, ale gdzie mnie tam równać się z mistrzem...
Sądząc po tym, jak pan mnie traktuje w tej rubryce, nie wiem, czy warto się było spotykać. Tam się pojawiają ciągle jakieś przytyki pod moim adresem...
Najmocniej przepraszam, ale nie obiecuję poprawy. Drażliwy pan na swoim punkcie...
Nieszczególnie.
Pamięta pan „Perukarza"?
Przezwisko było jeszcze bardziej złośliwe, bo człowiek, którego musiałem wyrzucić z partii, mścił się i kolportował przez Internet przezwisko „Mister Peruka".
Obrażał się pan?
Zawodowa charakteryzacja, którą się zajmowałem, to również umiejętność zrobienia peruki. Więc ja potrafię zrobić perukę i nie obrażam się, gdy ktoś o tym wspomina.
A jak Dorn nazwał pana Susłowem?
To było śmieszne.
Jakoś nie ubawił się pan setnie, bo wyzłośliwiał się pan nad nim.
(śmiech) Skoro on był złośliwy, to i ja mu odpłaciłem pięknym za nadobne, ale to wcale nie znaczy, że się obraziłem. Nawet mnie to rozbawiło.
A naprawdę mówią na pana w partii Susłow?
Wszyscy tak na mnie na pewno nie mówią...
Domyślam się, że żona mówi „Marku", ale pytam o PiS.
Żona mówi różnie, ale to już moja sprawa... (śmiech) A znajomi mówili „Suseł", pewnie i „Susłow" po tym, Ludwik to wymyślił.
Ale wie pan, że Susłow...
... Znam historię i wiem, kim była ta wyjątkowa kanalia.
To nawet nie to. On był symbolem twardogłowego i niezbyt lotnego działacza.
To już nie moja wina, że mam nazwisko podobne do tamtego aparatczyka komunistycznego.
A pan nie jest aparatczykiem pisowskim?
Może i jestem, lecz wierzę, że w dobrej sprawie, ale to niech już ocenią ludzie.
© Licencja na publikację
© ℗ Wszystkie prawa zastrzeżone
Źródło: Plus Minus
Przeprosił pan posła Johna Godsona?
Tak, podszedłem do niego i spytałem, czy poczuł się urażony. Powiedział, że to drobnostka, ale nie wyglądał na zachwyconego.
Czy Europa uczestniczy w rewolucji AI? W jaki sposób Stary Kontynent może skorzystać na rozwiązaniach opartych o sztuczną inteligencję? Czy unijne prawodawstwo sprzyja wdrażaniu innowacji?
„Psy gończe” Joanny Ufnalskiej miały wszystko, aby stać się hitem. Dlaczego tak się nie stało?
W „Miastach marzeń” gracze rozbudowują metropolię… trudem robotniczych rąk.
Spektakl „Kochany, najukochańszy” powstał z miłości do twórczości Wiesława Myśliwskiego.
Bank wspiera rozwój pasji, dlatego miał już w swojej ofercie konto gamingowe, atrakcyjne wizerunki kart płatniczych oraz skórek w aplikacji nawiązujących do gier. Teraz, chcąc dotrzeć do młodych, stworzył w ramach trybu kreatywnego swoją mapę symulacyjną w Fortnite, łącząc innowacyjną rozgrywkę z edukacją finansową i udostępniając graczom możliwość stworzenia w wirtualnym świecie własnego banku.
Choć nie znamy jego prawdziwej skali, występuje wszędzie i dotyka wszystkich.
Na pięć tygodni przez przejęciem władzy przez Donalda Trumpa przywódcy Polski i Francji uzgodnili wspólne warunki zakończenia wojny w Ukrainie.
Fundacja Identitas przyznała nagrodę specjalną byłemu dyrektorowi Muzeum Historii Polski Robertowi Kostrze.
Coraz bliżej rewolucji w szkołach. Kończą się właśnie prace nad profilem absolwenta, które są pierwszym krokiem do reformy edukacji planowanej na 2026 r. Dodatkowo MEN zastanawia się, czy nie zmienić sposobu oceniania w szkole.
Partia Razem, która od 2019 roku posługiwała się nazwą Lewica Razem, zdecydowała o powrocie do starej nazwy. Jej zdaniem zmiana jest „raczej techniczna niż faktyczna”, jednak podjęta w symbolicznym momencie.
Złoty w czwartek notował nieznaczne zmiany wobec euro i dolara. Większy ruch było widać w przypadku franka szwajcarskiego.
Rzecznik dyscyplinarny przy ministrze nauki wszczął postępowanie wyjaśniające w sprawie dyscyplinarnej dr. Michała Sopińskiego, rektora-komendanta Akademii Wymiaru Sprawiedliwości w Warszawie - poinformowało w czwartek Ministerstwo Sprawiedliwości.
Rok rządu Donalda Tuska to w bardzo dużym stopniu rok kontynuacji poprzednich rządów. Wystarczy spojrzeć jak wygląda budżet państwa na 2025 rok – ocenia Stanisław Tyszka, europoseł Konfederacji.
W idealnym świecie PKW powinna podporządkować się decyzji SN i wydać nową uchwałę o przyjęciu sprawozdania komitetu wyborczego PiS oraz odblokować środki, którymi dysponuje minister finansów. Jednak w logice wadliwości KRS jest inaczej. Decyzję podjęli ludzie zależni od polityków i w ich interesie.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas