Katedra na piasku

Artykuł p. Zbigniewa Lewickiego „Katedra na piasku" („Rz" 7-9 kwietnia 2012 r.) jest nader interesujący. Jednakowoż i ja wrzucę kamyczek do tego ogródka.

Niegdyś tłumacz Jamesa Joyce'a również potknął się i to nie byle gdzie, bo na samym tytule dzieła o wiele ważniejszego niż „Finnegans Wake", a mianowicie utworu „Ulysses". Dlaczego wybitny translator zdecydował się na wersję łacińską (czyli rzymską) imienia słynnego bohatera spod Troi, skoro w tradycji polskiej (w odrożnieniu od anglosaskiej) funkcjonuje grecka?

Nikt nie pyta przecież: „Kiedyż to Ulisses wroci do swej Itaki?", lecz mowi się o Odysie vel Odyseuszu. Czyż nie tak zatem powinno brzmieć tłumaczenie tego imienia na język polski? Opinię taką wyraził kiedyś wybitny filolog, erudyta i wykładowca akademicki, więc zapewne jest ona słuszna. A jednak tłumacz wolał Ulissesa. Czy Odyseusz brzmiał zbyt „imperialistycznie"?

Zgadzam się z Autorem artykułu, że należy tłumaczyć albo dobrze albo wcale. W tym drugim przypadku można przecież zająć się nauczaniem języka obcego. Wtedy więcej osob będzie miało możliwość czytania dzieł w oryginale.

—Helena Grzegorczyk