Polacy powinni stać się Niemcami

"Czy Polacy byli nadludźmi?" – brzmi tytuł jednego z rozdziałów najnowszej książki Jarosława Marka Rymkiewicza "Reytan. Upadek Polski".

Publikacja: 21.06.2013 20:00

Filip Memches

Filip Memches

Foto: Fotorzepa, Magda Starowieyska MS Magda Starowieyska

Jak można się domyślać, nasz wielki współczesny wieszcz odpowiada na to stawiane przez siebie pytanie twierdząco. I powraca na nowo do – skądinąd przerabianej już na wszelkie sposoby – legendy o polskim pochodzeniu Fryderyka Nietzschego.

Rymkiewicz cytuje fragment listu, który do siostry niemieckiego myśliciela wystosował pewien lwowianin, spotkał się on z autorem „Ecce Homo" na Riwierze. Czytamy: „Brat pani oświadczył mi razu jednego: ja sam jestem Polakiem, właściwe nazwisko moje brzmi Nicki, co mnie niezmiernie cieszy, bo Nicki to po polsku znaczy nihilista, duch wiecznego przeczenia".

Poeta z Milanówka łączy osobę niemieckiego filozofa z liberum veto. Zdaniem Rymkiewicza, było ono wiekuistym przeczeniem temu wszystkiemu, co zagrażało bytowi Polaków. I w takim sensie wieszcz je broni. Tak też trzeba – sugeruje on – pojmować nihilizm Nietzschego – jako przeciwstawianie się kłamliwym, skompromitowanym wartościom kultury europejskiej ufundowanym na „lęku przed nicością". A zatem – możemy wnioskować – to nie płowe bestie w esesmańskich mundurach zasługują na miano nadludzi, lecz dumni Sarmaci.

Lektura „Reytana..." to dobre preludium do innej książki. Ukazał się właśnie wybór publicystyki Ernsta Jüngera z lat 1945–1960. Niemiecki prozaik, matuzalem kultury europejskiej (zmarł w roku 1998 w wieku blisko 103 lat!), prawdziwy świadek epoki, także brał się za bary z nihilizmem. I też próbował użyć go jako broni przeciw temu, co uważał za liche. Bo nihilizm dla – posiłkującego się myślą Nietzschego – Jüngera to jest coś, co ma charakter oczyszczający: kiedy wartości okazują się rzekome, kiedy są gruntem, który się usuwa spod nóg, wówczas nadchodzi katastrofa, ale także jako szansa na nowe otwarcie.

Gdy Hitler doszedł do władzy, Jünger udał się na emigrację wewnętrzną. Będąc jedną ze sztandarowych postaci ruchu intelektualnego, który przeszedł do historii jako rewolucja konserwatywna w Niemczech, nie mógł się odnaleźć w państwie rządzonym przez populistów z NSDAP, redukujących patriotyzm i rycerskość do jakichś chamskich, prymitywnych wyobrażeń (chociaż nie uchylił się od służby w Wehrmachcie).

Cofnijmy się więc do połowy lat 40. Druga wojna światowa dobiega końca. Ludzie się zastanawiają nad tym, jak zapobiec przyszłym krwawym koszmarom. Pojawiają się głosy o konieczności przeproszenia się ze starym, dobrym liberalizmem, który został odrzucony przez radykalne ideologie traktujące go jako oderwany od rzeczywistości mieszczański przesąd. Jünger jednak nie pozostawia wątpliwości: „Dawni liberałowie polemizujący z nihilistami podobni są do ojców uskarżających się na wyrodne dzieci i niedostrzegających, że winę za to ponosi złe wychowanie".

Mieszczańska cywilizacja pokładająca ufność w indywidualnej wolności i oświeconym rozumie okazała się bezradna wobec rosnącej potęgi mas oddających cześć „fetyszom ducha". Jünger uważa, że nowy porządek międzynarodowy nie może być wyłącznie oparty na traktatach. Europa – twierdzi – powinna wyciągnąć wnioski z tego, że wersalskie ustalenia bynajmniej nie zagwarantowały jej narodom pokoju – bez duchowego odrodzenia kolejny traktat okaże się znowu krótkotrwałym technicznym rozwiązaniem. Zresztą – zdaniem autora – pokój, będąc rewersem wojny, nie jest jakąś humanitarystyczną wartością samą w sobie – ma on sens tylko wtedy, kiedy służy rozwojowi społeczeństw.

Jünger oznajmia, że narody europejskie powinny dążyć do zjednoczenia („po raz pierwszy od czasu imperium Karola Wielkiego"), a wspólnym duchowym spoiwem miałoby tu być chrześcijaństwo. Z dzisiejszej perspektywy widzimy, że to się nie udało. Owszem, procesy zjednoczeniowe na Starym Kontynencie zaszły bardzo daleko, ale duchowe spoiwo wyparowało. Może dlatego właśnie Unia Europejska doświadcza czegoś, co określane jest jako kryzys tożsamości.

Kiedy Polska wchodziła do Unii, w pewnych kręgach polskiego „katolicyzmu otwartego" krążyły opowieści o tym, jak dzięki temu wejścu Polacy będą chrystianizować Europę. Opowieści te okazały się oczywiście zacnymi bredniami. Ale nie wszystko jest stracone.

Przestańmy się bać zjednoczenia Europy na warunkach niemieckich. A niechby nawet Berlin stał się faktyczną stolicą Starego Kontynentu. No i co z tego? Przecież Niemcy, którzy na przestrzeni dziejów w Polakach wywoływali popłoch, są w zaniku (kto wie, może ekscesy Eriki Steinbach to ich ostatnie podrygi). Za Odrą kształtuje się nowe wielonarodowościowe i wielokulturowe społeczeństwo, zawdzięczające swoją dzietność w dużym stopniu imigrantom.

W XIX stuleciu premierem rządu austriackiego mógł zostać Polak, o czym świadczy przykład Kazimierza Badeniego. Dlaczego zatem w wieku XXI Polak nie mógłby objąć urzędu kanclerza zjednoczonej, niemieckiej Europy i tym samym zainicjować jej duchowej odnowy? To wyzwanie godne zdolnych przezwyciężać swoje sarmackie fantasmagorie, polskich nadludzi, a nie politycznie małych polakopodobnych istot.

Ernst Jünger „Węzeł gordyjski", Wydawnictwo Arcana, Kraków 2013

Jak można się domyślać, nasz wielki współczesny wieszcz odpowiada na to stawiane przez siebie pytanie twierdząco. I powraca na nowo do – skądinąd przerabianej już na wszelkie sposoby – legendy o polskim pochodzeniu Fryderyka Nietzschego.

Rymkiewicz cytuje fragment listu, który do siostry niemieckiego myśliciela wystosował pewien lwowianin, spotkał się on z autorem „Ecce Homo" na Riwierze. Czytamy: „Brat pani oświadczył mi razu jednego: ja sam jestem Polakiem, właściwe nazwisko moje brzmi Nicki, co mnie niezmiernie cieszy, bo Nicki to po polsku znaczy nihilista, duch wiecznego przeczenia".

Pozostało 89% artykułu
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Adwentowe zwolnienie tempa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą