Kres dziejów po rosyjsku

Wystarczyło, że runął realny komunizm, a stare problemy znanego mordercy Rodiona Raskolnikowa nabrały ciężkiej wagi.

Publikacja: 04.01.2014 12:00

Filip Memches

Filip Memches

Foto: Fotorzepa, Magda Starowieyska MS Magda Starowieyska

Człowiek ten, podejmując decyzję o zabiciu starej lichwiarki, chciał nie tylko odkuć się finansowo, ale przede wszystkim wziąć udział w wielkim dziele naprawy świata rządzonego przez pieniądz.

W dzisiejszej Rosji resentymenty wobec oligarchów również mogą przybierać takie filozoficznie wzniosłe formy, jakie przybierały w czasach, w których Fiodor Dostojewski napisał „Zbrodnię i karę". „Nowi Ruscy" opływają w przepych kłujący w oczy ludzi wiążących ledwo koniec z końcem. Kontrasty wywołują w niejednym człowieku gniew, który pcha go w objęcia ugrupowań szermujących pojęciem sprawiedliwości społecznej, takich jak komuniści Giennadija Ziuganowa czy narodowi bolszewicy Eduarda Limonowa.

Ale obok tych wielkich spraw toczy się zwykłe życie, o czym przypominają chociażby filmy Andrieja Zwiagincewa. Postanowiłem nadrobić zaległość i obejrzałem jego „Elenę" z roku 2011. To trzecia pełnometrażowa produkcja tego reżysera, który bywa postrzegany jako spadkobierca twórczości Andrieja Tarkowskiego, między innymi ze względu na podejmowanie w swoich obrazach wątków metafizycznych.

Zwiagincew stawia pytania ostateczne w kontekście dramatów rodzinnych. Tak było w „Powrocie" i „Wygnaniu". Dotyczy to też „Eleny". Tytułowa bohaterka, w przeszłości pielęgniarka, jest żoną Władimira. Poznali się ileś lat wcześniej, kiedy ten majętny mężczyzna leczył się w szpitalu, w którym ona pracowała. Ich małżeństwo wygląda jak swoisty kontrakt. Oboje nie są już młodzi. Władimir znalazł w Elenie oddaną i troskliwą opiekunkę, która zajmuje się też ich domem. Czasami łączy ich seks. Ona z kolei dzięki małżeństwu z Władimirem doświadczyła awansu społecznego. Żyje w luksusach, o jakich niegdyś mogła tylko marzyć.

Zasadniczym problemem małżeństwa są kwestie finansowe. Władimir ma dorosłą córkę Katię. Określa ją mianem hedonistki, wyrażając tym samym dezaprobatę dla jej stylu życia. Ale nie szczędzi środków, żeby Katii pomagać. Z kolei Elena ma dorosłego syna Siergieja, któremu ciągle brakuje gotówki. Mieszka on z żoną i dwójką dzieci w obskurnym – będącym reliktem epoki sowieckiej – bloku i bynajmniej nie stara się poprawić bytu swojej rodziny. Oczekuje natomiast pomocy od Władimira. Ten dozuje pomoc Siergiejowi – przekazywaną za pośrednictwem Eleny –  uzasadniając to koniecznością wychowawczego traktowania syna swojej żony, którego uważa po prostu za lenia.

Elena ma więc pretensje do Władimira o faworyzowanie Katii kosztem Siergieja. Uważa, że jej syn przynajmniej płodzi dzieci, a córka jej męża nawet tego nie robi. Przychodzi jednak moment, w którym pilnie potrzebuje gotówki dla Siergieja. Chodzi o łapówkę, żeby jego syna (czyli wnuka Eleny) przyjęto na studia, dzięki czemu nie musiałby on iść do wojska. Elena zatem prosi męża o pomoc, ale ten odmawia. Kobieta wykorzystuje więc to, że jest on tuż po zawale serca, i postanawia doprowadzić do śmierci Władimira. Jako była pielęgniarka wie, jak tego dokonać, żeby zgon upozorować na nieszczęśliwy wypadek. Po śmierci Władimira jego majątek przypada pół na pół Elenie i Katii. Teraz wdowa może pomagać swojemu synowi w sposób, który uważa za właściwy. W scenie finałowej widzimy, jak rodzina Siergieja – „skrzywdzeni i poniżeni" z postsowieckiego blokowiska – wprowadza się do apartamentu Władimira.

Czyżby reżyser próbował w jakiś sposób usprawiedliwić działanie kobiety, którą do zbrodni z jednej strony pchnęła matczyna miłość, a z drugiej – skłoniło poczucie krzywdy wyrządzanej przez pogardzającego nieudacznikami męża? W wypowiedziach dla mediów Zwiagincew unikał wartościujących interpretacji tego, co można było zobaczyć na ekranie. Znamienny był natomiast odzew amerykańskich krytyków filmowych, dla których Rosja pokazana w „Elenie" to jedna wielka dżungla.

Zwiagincew zarzeka się, że chce tworzyć opowieści uniwersalne, abstrahujące od lokalnych uwarunkowań. W przypadku „Eleny" ewidentnie mu nie wyszło. Pierwotnie producentem filmu miał być Brytyjczyk Olivier Dungey, który chciał, żeby obraz wyreżyserowało czterech twórców – po jednym z Europy, Ameryki Północnej, Ameryki Południowej i Azji, a jako temat podsunął Zwiagincewowi Apokalipsę świętego Jana. W efekcie jednak powstał scenariusz ujawniający rosyjską mentalność autora i Dungey nie wziął udziału w projekcie.

Ale wątek apokaliptyczny daje w „Elenie" mocno o sobie znać. Pieniądz okazuje się najpotężniejszym żywiołem tego świata, a Bóg tak jakby milczał. Tytułowa bohaterka poszła za matczynym zewem krwi. Wybrała syna kosztem męża, czemu także sprzyjał niemal morganatyczny charakter związku, w którym tkwiła. A przecież gdy Władimir wywyższał się wobec niej, ona cytowała mu ewangeliczną frazę o tym, że ostatni będą pierwszymi. Zło jednak tu triumfuje.

Elena mimo wszystko nie jest współczesnym Raskolnikowem w spódnicy. Bo nie chce zbawiać ludzkości. Kieruje się wyłącznie biologią. Nie potrzeba już wystrzałów z „Aurory". Być może tak wygląda kres dziejów po rosyjsku.

Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Adwentowe zwolnienie tempa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą