Reklama
Rozwiń

Antonin Scalia i Ruth Bader Ginsburg. Przyjaźń konserwatysty z liberałką jest możliwa

Antonina Scalię i Ruth Bader Ginsburg różniło niemal wszystko: religia, światopogląd, rozumienie prawa czy roli Sądu Najwyższego. Łączyła ich jednak przyjaźń, a także to, że wybór ich następców stał się kluczowy dla sporu światopoglądowego w Stanach Zjednoczonych.

Aktualizacja: 25.09.2020 22:51 Publikacja: 25.09.2020 00:01

Choć Antonin Scalia i Ruth Bader Ginsburg skrajnie różnili się poglądami, wiele ich łączyło. „Oboje

Choć Antonin Scalia i Ruth Bader Ginsburg skrajnie różnili się poglądami, wiele ich łączyło. „Oboje urodzili się w Nowym Jorku, mniej więcej w tym samym czasie, choć w różnych dzielnicach. Wzajemnie się rozśmieszali, i oboje uwielbiali operę. Ich małżonkowie także byli przyjaciółmi. Moja mama, Maureen, uwielbiała Marty’ego Ginsburga, a łączyła ich miłość do gotowania” – opowiadał syn sędziego Eugen Scalia amerykańskim mediom

Foto: AFP

"Trzęsienie ziemi" – tak o sytuacji po śmierci 87-letniej Ruth Bader Ginsburg piszą amerykańskie media. Wybitna, liberalna prawnik od kilku lat była ciężko chora, a w ciągu ostatnich kilku miesięcy kilkakrotnie, w stanie ciężkim, trafiła do szpitala. Sama powtarzała w rozmowach z przyjaciółmi, że żyje jeszcze tylko siłą woli, bo chce doczekać elekcji Joe Bidena, by to on mianował jej następcę. Jej śmierć umożliwi zrobienie tego Donaldowi Trumpowi, a to może wywołać proces zmian prawnych i światopoglądowych, które trudno przewidzieć.

Pozostało jeszcze 96% artykułu

Czytaj o tym, co dla Ciebie ważne.

Sprawdzaj z nami, jak zmienia się świat i co dzieje się w kraju. Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia, historia i psychologia w jednym miejscu.
Plus Minus
Chaos we Francji rozleje się na Europę
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: Przereklamowany internet
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Joanna Opiat-Bojarska: Od razu wiedziałam, kto jest zabójcą
Plus Minus
„28 lat później”: Memento mori nakręcone telefonem
Plus Minus
„Sama w Tokio”: Znaleźć samą siebie
Plus Minus
Michał Kwieciński: Trzy lata z Chopinem