I znowu przypadł mi w udziale felieton w ciszy wyborczej. Naprawdę niełatwo jest odejść myślami od naszych spraw. Postaram się więc nie tylko odejść, ale odjechać, i to jak najdalej się da. Odjechać w czasie i przestrzeni, choć jednak tu i teraz. Czy to możliwe? Do niedawna wydawało mi się, że nie, dopóki nie natknęłam się na króciutki film o plemieniu Hadzabe. Ja akurat mam pewną pasję , a mianowicie przyciąga mnie wszystko, co pierwotne, co pradawne, co pomaga zrozumieć, jakie były nasze początki, nasza półdzikość, nasze pierwsze drogi. Nie jest więc dziwne, że zatrzymała mnie krótka rolka z grupką czarnoskórych, którzy mają przedziwny język. Nie tylko to jednak zwróciło moją uwagę. Ludzie ci pokładali się ze śmiechu na widok swoich twarzy w lusterku ofiarowanym im przez jakąś białą rękę, widoczną na obrazie. Moje zainteresowanie poskutkowało oczywiście pojawianiem się kolejnych rolek i tak stałam się obserwatorką plemienia Hadzabe.