Solidarność zniewolonych

Kiedyś ukraińscy działacze ruchu dysydenckiego przykładali rękę do rozpadu Związku Sowieckiego. Dziś wierzą w to, że podobnie przegra putinowska Rosja, bo jak mówią, czuć już trupi zapach Imperium Rosyjskiego.

Publikacja: 23.05.2025 14:30

Ukraiński dysydent z czasów ZSRR Wiaczesław Czornowił (na zdjęciu pierwszy z lewej; w środku Mustafa

Ukraiński dysydent z czasów ZSRR Wiaczesław Czornowił (na zdjęciu pierwszy z lewej; w środku Mustafa Dżemilew) z dystansem odnosił się do rosyjskich opozycjonistów. Miał mówić, że „oni pozostają demokratami, póki nie wejdzie się na tematy narodowościowe”

Foto: Muzeum Szistdesiatnyctwa w Kijowie

Ruch dysydencki w obozie komunistycznym przyjmował różne oblicza. W Czechosłowacji jego korzenie sięgają muzycznego undergroundu, w Polsce – fabryk, a w Ukrainie – wieczorków literackich. W 1975 r. środowiska te otrzymały wspólny mianownik w postaci porozumień helsińskich i ochrony praw człowieka. Czechosłowaccy dysydenci stworzyli Kartę 77, Polacy powołali Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela (ROPCiO). W tym czasie w Związku Sowieckim zaczęły powstawać grupy helsińskie – w Moskwie, Erywaniu, Tbilisi, Wilnie i Kijowie.

Pozostało jeszcze 96% artykułu

Odbierz 20 zł zniżki - wybierz Płatności Powtarzalne

Czytaj o tym, co dla Ciebie ważne. Sprawdzaj z nami, jak zmienia się świat i co dzieje się w kraju. Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia, historia i psychologia w jednym miejscu
Plus Minus
„Hamlet”: Być albo nie być Englerta i Tarresa
Plus Minus
„Zamęt. Rebelia kontra Imperium”: Karciany asymetryzm
Plus Minus
„Listy 1911–1932”: Pani noblistka i pan przyszły noblista
Plus Minus
„Oszukać przeznaczenie: Więzy krwi”: Wnioski typowe dla horroru
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Ewa K. Czaczkowska: Każdy szczegół ma znaczenie