Jakub Ekier: Cichy głos profesor Puzyniny

O tym, jak sama była czynna w Szarych Szeregach, pani profesor nie napomykała. Ani o latach pracy naukowej. Jakby to nie było ważne...

Publikacja: 21.03.2025 14:10

Jadwiga Puzynina

Jadwiga Puzynina

Foto: PAP/Leszek Szymański

Niezwykła osobowość umie choćby jednym zdaniem dać do myślenia na resztę życia. Kimś takim była Jadwiga Puzynina, zmarła niedawno w wieku 97 lat dama Orderu Orła Białego, wielka postać polskiego językoznawstwa.

40 lat temu, z wyroku rządzących jeszcze nie pani profesor, na warszawskiej polonistyce prowadziła konwersatorium o Norwidzie. Ze swoim zespołem redagowała słownik języka tego poety, pierwszy w Polsce poświęcony jednemu autorowi. W szybach szafek bibliotecznych pracowni przesuwały się odbicia chmur znad Wisły, a jej młodzi współpracownicy i my, studenci, pochylaliśmy się nad słowami Norwidowskiego wiersza. Jaką wartością są nacechowane? Jakie znaczenia miały w ciągu wieków? Pani docent z rzadka coś dopowiadała, z łagodnością, jaką daje siła. Jej głos miał w sobie coś kruchego, wysoka postać – coś książęcego.

Czytaj więcej

Jakub Ekier: Tysiąc pierwszy cud

Wtedy jeszcze nie wiedziałem o jej niemiecko-rosyjskich przodkach. W późniejszych wspomnieniach radiowych pani profesor opowiadała między innymi o dwojgu z nich: dekabryście Wasylu Dawydowie i Nadieżdzie von Meck, mecenasce Piotra Czajkowskiego. Ale także o modrzewiowym dworze w Rożyszczach, gdzie dorastała z rodzeństwem. Ich ojca Aleksandra Zapolskiego, ważną osobę w tym wieloetnicznym wołyńskim miasteczku, cechowała otwartość wobec ludzi innych nacji.

Dzięki temu, kiedy w 1939 roku wkroczyli Sowieci, ich rodzinie pomagali uciec tamtejsi Niemcy, Ukraińcy i Żydzi. Nikt jednak w dalszych latach wojny nie uchronił jednej z czterech sióstr od śmierci na tyfus, a drugiej – od zamordowania przez czerwonoarmistów. O tym, jak sama była czynna w Szarych Szeregach, pani profesor nie napomykała. Ani o 60 latach własnej pracy naukowej. Jakby to nie było ważne... Zwierzała się z jeszcze jednej tragedii: jej zięć Janusz Krupski, znany działacz opozycji demokratycznej, później wydawca i urzędnik państwowy, zginął w Smoleńsku. Zakończyła słowami o swoich dzieciach, wnukach i prawnukach.

Jadwiga Puzynina. Szacunek dla drugiego wyrażała każdym słowem i gestem

Słyszę w tej opowieści zdania równie proste jak te, które znajduję w pracach pani profesor. W jej książce „Język wartości” czytam na przykład: „To, co dla Anny jest ładne, dla Marii może być brzydkie”. Była w kraju prekursorką aksjolingwistyki, nauki o nazywaniu wartości. Ale choć miała sama ich niezłomną hierarchię, uczyła także poważać odmienne. Szacunek dla drugiego wyrażała – sam pamiętam – każdym słowem i gestem. Temu służyły też jej prace o propagandzie. Od lat 50. Jadwiga Puzynina zajmowała się słowotwórstwem, leksykografią i innymi badaniami, jednak z początkiem lat 80. zaczęła też uodparniać rodaków na wszelkie wmówienie i uprzedmiotowienie. Stała się, obok Michała Głowińskiego, pionierką polskich badań nad nowomową.

Czytaj więcej

Jakub Ekier: Miasto niepokochane

Świadomość nadużyć ze strony władz, pamięć bolesnej historii i wiara chrześcijańska: to wszystko, jak myślę, kazało Jadwidze Puzyninie związać się z opozycją demokratyczną. Podpisała Memoriał 101 przeciwko zmianom w konstytucji, współpracowała z KOR, działała w Solidarności. Ale zdawała się utożsamiać nie z grupą ludzi, tylko z czymś ponad: z wartościami. Protestowała, kiedy w latach 80. na uczelni oceniano naukowców według postawy politycznej. W referacie „Jak język pomaga manipulatorom”, niezapomnianym dla mnie od tamtego czasu, przyznała, że bardziej niż podstępu totalistów boi się „manipulacji we własnym stosunku do innych [...], a także w naszym solidarnościowym ruchu”. Chyba mało kto bywał tak pokornie bezstronny w ówczesnej atmosferze prześladowań i walki.

Świadomość nadużyć ze strony władz, pamięć bolesnej historii i wiara chrześcijańska: to wszystko, jak myślę, kazało Jadwidze Puzyninie związać się z opozycją demokratyczną. 

A w wolnej Polsce profesor Puzynina przy Radzie Języka Polskiego utworzyła Zespół Etyki Słowa. Do jego członków (jak mówiła „Teologii Politycznej” w roku 2016) apelowała, by w tej pracy byli ponadpolityczni. „Musimy przekonywać” – dodała – „że zawsze trzeba rozmawiać”. Ze wszystkimi potrafił rozmawiać jej ojciec. A w tamtym dawnym referacie podkreśliła: „Wszyscy jesteśmy w kratkę”.

Właśnie to prościutkie zdanie zapadło we mnie na zawsze. Od lat 80. prawie nie widywałem pani profesor. Ale łączność z kimś takim nie urywa się łatwo. Jej cichy głos ciągle do nas mówi.

Niezwykła osobowość umie choćby jednym zdaniem dać do myślenia na resztę życia. Kimś takim była Jadwiga Puzynina, zmarła niedawno w wieku 97 lat dama Orderu Orła Białego, wielka postać polskiego językoznawstwa.

40 lat temu, z wyroku rządzących jeszcze nie pani profesor, na warszawskiej polonistyce prowadziła konwersatorium o Norwidzie. Ze swoim zespołem redagowała słownik języka tego poety, pierwszy w Polsce poświęcony jednemu autorowi. W szybach szafek bibliotecznych pracowni przesuwały się odbicia chmur znad Wisły, a jej młodzi współpracownicy i my, studenci, pochylaliśmy się nad słowami Norwidowskiego wiersza. Jaką wartością są nacechowane? Jakie znaczenia miały w ciągu wieków? Pani docent z rzadka coś dopowiadała, z łagodnością, jaką daje siła. Jej głos miał w sobie coś kruchego, wysoka postać – coś książęcego.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
„Ostatnia lekcja”: Przyszłość teatru i złowrogi profesor
Plus Minus
„Suknia i sztalugi”: Sztuka kobiet w wiekach mężczyzn
Plus Minus
„Trakty i kontrakty”: Za garść bursztynów
Plus Minus
„Dzikie pomysły natury. Jak przyroda inspiruje świat nauki”: Nauka od natury
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Plus Minus
„Cassandra”: Opiekuńcza tyrania