Myśląc o zawiłościach realiów prawnych w naszym kraju, nie mogę uwolnić się od „paradoksu Epimenidesa”. Jest to pętla logiczna, a raczej zimny prysznic dla tych, którzy uważają, że stwierdzenie najprostszej i najprawdziwszej prawdy jest prawdą ostateczną i nie ma swojego lustrzanego odbicia. Jak wiadomo, Kreteńczyk Epimenides w swoim poemacie stwierdził, że Kreteńczycy kłamią, a że on sam był Kreteńczykiem, zatem i on kłamie, mówiąc to zdanie, a zatem Kreteńczycy mówią prawdę, a zatem on też mówi prawdę, twierdząc, że Kreteńczycy kłamią itd. aż do ogłupienia. Inną, prostszą zabawą jest tzw. paradoks kartki i napis: „zdanie na odwrotnej stronie jest prawdziwe”. Na tej odwrotnej zaś trzeba napisać: „zdanie na odwrotnej stronie kartki jest fałszywe”. Możemy te kartki odwracać do końca życia, nie docierając do prawdy.