Nie będę ukrywał, że byłem zaskoczony, gdy okazało się, że jeden z tygodników opinii postanowił uczynić mnie okładką swojego numeru. „Adwokat Judasza” podpisał moje zdjęcie (zabrakło na nim tylko doprawionych rogów) „Do Rzeczy”. W środku numeru znaleźć zaś można było dwa teksty na mój temat – Kai Godek i Piotra Semki.
Pierwszym zajmować się nie będę, bo autorka skupiła się głównie na wyjaśnieniu, dlaczego brzydzi się innymi ludźmi, ale tekst Semki godny jest uwagi, świetnie bowiem pokazuje, jak część z publicystów postrzega Kościół i miejsce w nim katolików świeckich. Jaka ma być nasza rola? Odpowiedź jest, zdaniem Semki, prosta: słuchanie i wykonywanie poleceń. I to jest jasno w tym tekście wskazane, gdy publicysta przekonuje, że moim celem nie jest opuszczenie Kościoła, ale wpływanie na Niego, tak by zmieniał się on w kierunku, jaki jest mi bliski. „Na tej drodze nie będzie się liczył z tradycyjną strukturą Kościoła złożoną z episkopatów, biskupów i proboszczów, a raczej przyjmować będzie rolę kogoś, kto poucza hierarchów. I ponad ich głowami będzie się starał dotrzeć do serc i uczuć polskich katolików” – oznajmia Semka. Zarzut to oczywiście nie jest, bo identycznie w ten sam sposób działa choćby naczelny Semki, czyli Paweł Lisicki, który swoją publicystyką także próbuje zmieniać Kościół.
Czytaj więcej
Dwie najbardziej radykalne polskie organizacje pro-life nie tylko szkodzą sprawie ochrony życia. Jeśli uważnie wczytać się w ich przekaz, widać, że propagują proputinowską narrację polityczną. Nie należy tego lekceważyć.
Nie jest tak, że świeccy nie mają głosu w Kościele. Bez nich Kościół nie istnieje
Istotne jest jednak co innego, a mianowicie przedstawienie tradycyjnej struktury Kościoła jako „episkopatów, biskupów i proboszczów”. Zostawiam na boku, że w teologii Kościoła Piotra Semki zabrakło papieża i że z niewiadomych powodów administracyjną (pozbawioną teologicznego zakorzenienia) strukturę episkopatu krajowego uznał za element „tradycyjny”, istotniejsze jest bowiem to, że w strukturze kościelnej brakuje miejsca dla świeckich. Oni w Kościele Semki są nieistotni, ich głos nie ma znaczenia, ich godność wynikająca z chrztu się nie liczy. Mają być niemym przedmiotem władzy biskupów.
Jednak obraz ten jest kompletnie nieprawdziwy. To nie jest tak, że świeccy nie mają głosu w Kościele, że są pozbawionym znaczenia przedmiotem, którym przewodzić mają pasterze. I teologia św. Pawła oraz doktryna katolicka – szczególnie mocno wyrażona podczas Soboru Watykańskiego II – jasno wskazują na podmiotowy charakter laikatu. Kościół bez świeckich bowiem nie istnieje, a nasze spostrzeżenia, opinie i wiara mają znaczenie. Media są zaś miejscem, w którym owe opinie, przekonania i przemyślenia mogą być prezentowane.