W takim razie jakie powody mógł mieć Mieszko, by wierzyć, że nowy Bóg będzie silniejszy od starych?
Bardzo możliwe, że gdy Mieszko został pokonany przez Niemca Wichmana w 963 roku, przyszło mu do głowy, że ważną rolę mógł w tej bitwie odegrać chrześcijański Bóg. To dla dzisiejszych ludzi brzmi nieprawdopodobnie, ale ta teza naprawdę jest godna uwagi. W końcu w 967 roku, czyli rok po chrzcie, Mieszko z tymże Wichmanem już wygrał. A jeżeli miał wątpliwości, który Bóg czy którzy bogowie są silniejsi, to myślę, że ta wygrana bitwa nie dość, że je rozwiała, to jeszcze pomogła mu przekonać całe wojsko, dwór oraz establishment, że chrzest był naprawdę dobrym pomysłem. Że dzięki mocy nowego Boga Polanie stali się silniejsi...
A małżeństwo z Dobrawą było przyczyną czy skutkiem przyjęcia chrztu?
To ciekawe pytanie. Uważamy, że najpierw było małżeństwo, a dopiero rok później chrzest. Z tym że równie dobrze ta chronologia może być błędna, bo to wcale za specjalnie nie trzyma się kupy... Ale załóżmy, że właśnie tak było: ślub w 965 roku i chrzest w 966 roku. Otóż ślub z czeską księżniczką miał rozbić sojusz Czechów z Wieletami, który był oczywiście skierowany przeciwko Mieszkowi. To był ruch taktyczny, a nie religijny. A to, że Dobrawa zgodziła się na ślub z poganinem, nie byłoby wcale żadnym ewenementem. W ówczesnej historii mamy wiele podobnych przykładów.
Gdy Władysław Jagiełło brał ślub z królową Jadwigą, najpierw przyjął chrzest...
I dlatego też w Polsce panuje przeświadczenie, że taka kolejność była modelem właściwym dla całego średniowiecza. Ale przecież inaczej było z Chlodwigiem i Klotyldą we Francji, Ethelbertem i Berthą w Anglii, Erykiem i Świętosławą (córką Mieszka i Dobrawy) w Szwecji. Wiemy od Thietmara, że Dobrawa nie zgodziła się dzielić z Mieszkiem łoża, póki nie zrzeknie się on swoich siedmiu żon i nie przejdzie na chrześcijaństwo. Ale to brzmi trochę jak ckliwa historia moralizatorska. Nawet jeśli Thietmar pisał prawdę, to i tak to nie wyjaśnia dostatecznie motywacji Mieszka. Przecież nawet gdyby chodziło mu tylko o seks z Dobrawą, to nadal pozostawałaby kwestia strachu przed reakcją swoich poddanych czy nawet zemsty pogańskich bogów.
Niektórzy senatorowie opozycji twierdzą, iż cała ta kłótnia została wywołana przez to, że akcent w uchwale upamiętniającej jubileusz 1050-lecia chrztu Polski został położony na postać Mieszka I, a nie na sam chrzest.
Uważają pewnie, że ten chrzest był nieunikniony. A wcale nie był. Chrzest wziął się z zaskakującej i tak naprawdę niepotrzebnej wtedy decyzji Mieszka. Dlatego koniecznie trzeba podkreślać rolę Mieszka. W przypadku Szwedów, Duńczyków, Anglików, Litwinów i w gruncie rzeczy w przypadku wszystkich innych narodów europejskich wiemy, że chrześcijaństwo dotarło do nich z zewnątrz. Były misje, aktywna chrystianizacja itd. A na naszych terenach nie ma najmniejszego śladu chrześcijaństwa sprzed chrztu Mieszka. Dlatego powiedziałem, że on grał przed orkiestrą... O ile wiem, nigdzie w Europie żaden inny władca tak się nie zachował. Mieszko był ewenementem.
Co zazwyczaj wpływało na przyjęcie chrześcijaństwa?
Często regularne misje. Z tym że na przykład pierwsze misje do Szwecji to trzecia dekada IX wieku. A Szwedzi chrześcijaństwo przyjęli dopiero 200 lat później. Gdzie indziej istotną rolę odgrywało położenie geograficzne. Gdy chrzest przyjmował Jagiełło, to z każdej strony otoczony był chrześcijańskimi krajami. Ze wschodu miał Moskali z ich prawosławiem, z zachodu Polaków i Niemców z katolicyzmem.
A czym różniło się położenie państwa Mieszka? Z zachodu Niemcy, z południa Czesi...
Co ciekawe, państwo Mieszka przed rokiem 966 nie graniczyło ani z Niemcami, ani z Czechami. Na południu graniczyło ze Śląskiem, którego Czesi jakoś nie spieszyli się chrystianizować. Niby ten Śląsk był od Czechów formalnie zależny, ale należał do nich tak, jak Księżyc do USA po lądowaniu Armstronga. A z zachodu Mieszko graniczył z Połabiem, które jeszcze 200 lat pozostało pogańskie. Co prawda, była od 963 r. mała wspólna granica z Niemcami, ale bez przesady! Dlaczego Mieszko, najpotężniejszy władca słowiański na wschód od Niemiec, miał niby bać się tych Niemców i z tego strachu przyjąć chrzest, a władcy połabscy mogli pozostać poganami do drugiej połowy XII wieku?
Czy Mieszko był gorliwym chrześcijaninem i chrystianizatorem?
Brakuje nam na to dobitnych dowodów, ale są różne poszlaki. Pierwsze kamienne budowle, jakie znamy z czasów panowania Mieszka, to właśnie obiekty sakralne. Do tego nie ma śladów po żadnych przejawach synkretyzmu u Mieszka, czyli nie było tak, że oficjalnie przeszedł na chrześcijaństwo, a tak naprawdę dalej czcił pogańskich bogów. A to jest bardzo ważna poszlaka. Praktycznie zawsze, gdy władca przyjmował chrzest jedynie z powodów politycznych, gdy traktował to jako fortel – pozostawały ślady po tym, że dalej czcił starych bożków. Do tego nie przeprowadzał żadnych szeroko zakrojonych akcji chrystianizacyjnych, żadnych masowych chrztów, a nawet nie budował obiektów sakralnych. Tak choćby zachowywał się węgierski władca Gejza, ojciec Stefana Wielkiego.
A Mieszko prowadził masowe akcje chrystianizacyjne?
Tu jest kłopot, bo rzeczywiście nie mamy żadnych informacji na ten temat. Ale wszystko wskazuje na to, że Mieszko naprawdę uwierzył w Boga, że naprawdę zrozumiał, na czym polega monoteizm. O gorliwości i autentyczności wiary Mieszka pisali i Brunon z Kwerfurtu, i Thietmar. Jedno jest pewne: jeśli pochylamy się nad chrztem Polski, to cześć należy się właśnie Mieszkowi. Bez niego na pewno w X wieku do tego chrztu by nie doszło.
—rozmawiał Michał Płociński
Philip Earl Steele jest amerykańskim historykiem, redaktorem, tłumaczem i ewangelikiem mieszkającym w Polsce. Jest autorem książki „Nawrócenie i chrzest Mieszka I". Wkrótce ma się ukazać jej drugie, rozszerzone wydanie. Na podstawie książki powstaje także dokumentalny film według scenariusza Grzegorza Górnego w reżyserii Macieja Pawlickiego
PLUS MINUS
Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:
prenumerata.rp.pl/plusminus
tel. 800 12 01 95