Dzisiaj muszę się dwa razy zastanowić, zanim zarezerwuję jakiś lot. Czasem nie pozostaje mi nic innego, jak zrezygnować z podróży samolotem, bo zwyczajnie nie mogę sobie na nią pozwolić – opowiada Kinga, 35-letnia menedżerka z Białegostoku, która po Europie latała dotychczas co najmniej kilka razy w roku. Uważa, że bilety z Warszawy do innych miast w Europie są co najmniej o ok. 20 proc. droższe niż przed pandemią.
A przecież latami, zwłaszcza dzięki wejściu na nasz rynek budżetowych linii lotniczych, Polakom bardziej opłacało się wsiąść na pokład boeinga, embraera czy airbusa niż do pociągu (nie mówiąc o własnym aucie), co wiązało się również z oszczędnością czasu. Wygląda jednak na to, że epokę lotów za półdarmo, która zdemokratyzowała podniebne podróże, mamy za sobą – przynajmniej na jakiś czas.