Czy mózg udaje, że jest mną myślącym o mózgu, czyli o sobie? Nikomu nie potrafię już zaufać, a tym bardziej sobie. Jestem powstałą w tajemniczych okolicznościach świadomością i żadna to dla mnie pociecha, że są miliardy innych. To właśnie oświadczyłem studentom, po czym zebrałem swoje książki i wyszedłem z sali".

Andrew jest naukowcem, kognitywistą. Zwierza się ze swego pokręconego losu dialogującemu z nim psychoterapeucie (zwanym tu doktorkiem), a my się zastanawiamy, czy to jego mózg zrobił mu to wszystko, czy może zadecydowały jednak cechy charakteru, wychowanie, traumy dzieciństwa. A może po prostu wszystkim rządzi przypadek? Jedno jest pewne – niemożliwy do zaakceptowania świat okazał się silniejszy nawet od satyry samego Marka Twaina, pisarza wciąż dyskretnie obecnego w historii Andrew. „Spójrzcie na mrówkę, powiada, jaka jest głupia i nieporadna, wlecze gdzieś skrzydło muchy, przeciąga je przez kamienie, które pojawiają się na jej drodze, wspina się na źdźbła trawy, bo nie wie, że można inaczej; i dokąd ona zmierza, zapytuje MT – donikąd, tam właśnie zmierza".

Andrew reprezentuje współczesną świadomość amerykańską: w imię prawdy próbuje się wyrzec wszelkich uprzedzeń, uczuć, rodziny, szkoły, kościoła i narodu, balastu cywilizacyjnych zdobyczy. Życie dopada go jak podeszwa buta mrówkę: śmierć dziecka, odejście żony, urodziny drugiego dziecka i znowu jego utrata. I nakazuje bezustannie analizować słuszność wyborów. W tej krótkiej prozie skupia się całe życie, nasycone silnymi emocjami, często pokrywanymi ironią i sarkazmem. „Umysł Andrew" to świat, może niezbyt zachęcający do eksploracji, ale na pewno prawdziwy, bo bohater ostatniej powieści Edgara Laurence'a Doctorowa jest postacią pełnokrwistą, czyli taką, z którą chciałoby się nawiązać nić porozumienia. Zacząć rozmowę.

W tej książce najlepsze są strony, które autor „Ragtime'u" poświęca rodzącej się miłości Andrew do dwudziestodwuletniej studentki. Ten na pozór odmieniec i świr, typowy produkt amerykańskiego kampusu, wyzwolony, rozwiedziony i nieszczęśliwy, nie może się oprzeć czemuś bardzo tkliwemu i pierwotnemu. Odczytujemy to w opisach wyglądu i zachowania dziewczyny, epizodach, takich jak wycieczka w góry Wasatch czy wizyta u rodziców w Kalifornii. Związek, którego owocem stało się dziecko, zasnuwa swą smugą okrutna codzienność. Doctorow w bardzo udany sposób połączył historię swoich bohaterów z zamachami z 11 września, o czym czytamy na końcowych stronicach ostatniej książki nowojorskiego pisarza, którą pożegnał się z literaturą i czytelnikami. Czy to zdarzyło się naprawdę, czy to tylko praca umysłu Andrew?

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95