Decyzja niemieckiej kanclerz Angeli Merkel o otwarciu granic Niemiec dla ponad miliona uchodźców wynikała w znacznej mierze z przerażenia tym, co się działo u Orbána na Węgrzech. Kadry ukazujące całe rodziny prześladowanych uchodźców, którzy uciekali przed wojną, a których pakowano do przepełnionych pociągów, były dla wielu Niemców, pomnych Holocaustu, nazbyt bolesne i wyraziste.
Lecz o ile liberałowie zaczęli dostrzegać w Orbánie ludożercę, o tyle dla nowego rozdania populistycznych prawicowców, jak również dla tradycyjnych konserwatystów, zaniepokojonych myślą, że Unia Europejska straciła kontrolę nad własnymi granicami, stał się on bohaterem.