Musiało się tak skończyć. Tim Burton uchodzi przecież za miłośnika czarnego humoru oraz specjalistę od dziwolągów i odludków. W kinie debiutował filmem o Pee-Wee Hermanie, dorosłym dziecku będącym alter ego kontrowersyjnego amerykańskiego komika Paula Reubensa. Publiczność oczarował, ale też trochę zniesmaczył; wielu widzów nie wiedziało, jak traktować groteskowego bohatera. W kolejnych filmach, „Soku z żuka”, a zwłaszcza „Edwardzie Nożycorękim”, Burton rozwijał te fascynacje. Potrafił wydobyć z samotników piękno i uczynić atrakcyjnymi na tle kolejnych upiornych wersji naszego świata. Rodzina Addamsów wydawała się dla niego stworzona.