Czy na takie upamiętnienie zasługuje człowiek, który w ostatnich latach swojego życia w sposób brutalny atakował politycznych przeciwników, nazywając ich dewiantami psychicznymi, odreagowującymi swoje problemy osobowościowe na narodzie? Człowiek, który publicznie chwalił Janusza Palikota za stwierdzenie, że Jarosław Kaczyński jest sprawcą śmierci swojego brata? Człowiek, który nazywał prezesa PiS politycznym nekrofilem, naśmiewał się z tego, że jest samotnym kawalerem hodującym „zwierzęta futerkowe", i porównywał go do pijaka rzygającego w autobusie?
Oczywiście, że zasługuje. W życiorysie Bartoszewskiego nie są najważniejsze lata, gdy jako starszy pan został wykorzystany przez salony III RP, gdy obsadzono go w roli brutalnego pałkarza, który miał współpracować w dziele wdeptywania w ziemię przeciwnika politycznego. Te lata tak naprawdę należałoby zapomnieć, niegrzeczne wypowiedzi złożyć na karb wieku i obwinić raczej otoczenie, które nie miało moralnych oporów, aby wykorzystać Władysława Bartoszewskiego do czysto politycznych celów.
Zapamiętać natomiast trzeba lata najlepsze. Gdy trafił do Auschwitz, a potem przygotował raport o swoim pobycie w obozie. Gdy był w Armii Krajowej, pomagał Żydom jako członek „Żegoty" i walczył w Powstaniu Warszawskim. Gdy po wojnie związał się z PSL Mikołajczyka, został aresztowany przez komunistów i skazany na osiem lat więzienia za szpiegostwo. Gdy od lat 70. był współtwórcą opozycji w PRL i został internowany w stanie wojennym.
Tę listę można ciągnąć w nieskończoność. Mało kto z naszych współczesnych tak jak Bartoszewski zasługuje na monument w centrum Warszawy, może nawet na Krakowskim Przedmieściu, nieopodal pomnika prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który – mam nadzieję – niebawem tam stanie.
Jest tylko jeden problem. Inicjatorem postawienia tego pomnika jest to samo środowisko, które wykorzystywało Władysława Bartoszewskiego w swoich politycznych gierkach od 2005 roku. Adam Michnik, Tomasz Lis, Bronisław Komorowski, Mateusz Kijowski, Radosław Sikorski, Stefan Niesiołowski, Jacek Żakowski – wymieńmy tylko najznaczniejszych spośród tych, których nazwiska znalazły się w komunikacie na Facebooku.