Historia zaczęła się dla mojej babki w październiku 1945 roku. I to nie tylko w tym sensie, że dziś jest to najdawniejsza data, którą potrafi powiązać z konkretnymi wydarzeniami ze swojego życia. Tego pamiętnego miesiąca spotkała historię – w całym jej majestacie i grozie.
Choć wczesna młodość Ani przypadła na czas wojny, dziewczynka pozostawała błogo nieświadoma tego potężnego zwarcia państw, ludzi i maszyn. Ominęły ją najgorsze skutki wojennej zawieruchy, a te, które dotarły w okolice Sołki, brała za normalną kolej rzeczy. Trudności ze zdobyciem jedzenia, ostrożność matki, która zakazywała włóczenia się z dala od domu, nawet w towarzystwie starszego rodzeństwa, wielomiesięczna nieobecność ojca – wszystko to było dla niej po prostu codziennością. Innego świata nie znała.