Reklama

„Szkice warszawskie”: Odcienie miasta

Wielkie miasto to nie tylko kompleks gmachów, ulic, placów i mostów. Wielkie miasto, a właściwie każde miasto, które ma swoją historię, to przede wszystkim kompleks myśli i uczuć, wspomnień i czynów ludzi, którzy w nim mieszkają i mieszkali" – napisał Paweł Hertz (1918–2001) w eseju „Moja dzielnica".

Aktualizacja: 05.08.2016 02:29 Publikacja: 04.08.2016 12:22

Paweł Hertz, „Szkice warszawskie”, Muzeum Warszawy, Warszawa 2016

Paweł Hertz, „Szkice warszawskie”, Muzeum Warszawy, Warszawa 2016

Foto: Plus Minus

W sierpniowe dni, kiedy wspominamy wielkie i tragiczne dni Warszawy, warto się zagłębić w „Szkice warszawskie" Hertza i wraz tym pisarzem, edytorem i wychowankiem warszawskiego gimnazjum Reja odbyć przechadzkę po jego ukochanych miejscach.

Ulica Hipoteczna, gdzie mieszkał przed wojną, Nowy Świat, przy którym znajdowało się jego powojenne mieszkanie, Ogród Botaniczny i Saski, plac Teatralny z ulicą Senatorską i stojącym przy niej kościołem św. Antoniego. Wymieniać można dłużej, ale każde spojrzenie Hertza na warszawskie uliczki, zaułki i place ma wymiar szczególny: jest wypełnione czułością i zadumą nad przemijaniem formy i trwaniem treści, która jest ulotną istotą tego niezwykłego i tajemniczego miasta nad Wisłą. Poznać ją mogą tylko ci, dla których życie w Warszawie ma charakter bezustannej medytacji nad czasem i miejscem.

Ważna jest pora dnia, pora roku, pora nocy. W szkicu „Noce miejskie" autor poddał analizie różne odcienie warszawskiej nocnej pory, zabierając czytelnika m.in. na postój taksówek, mroczny Zieleniak („widać tylko to tu, to tam błyskające ogieńki papierosów, które ćmią bezsenni woźnice") i Dworzec Główny. Hertz esteta z właściwą sobie ironią nie zawahał się pokazać nam brzydoty MDM: „Ogromny fragment kolumnady widziany poprzez wyłom w ruinach Hożej w dzień wydaje się groteską, w nocy nabiera godności jakiegoś rzymskiego akweduktu lub greckiej świątyni". I dalej: „(...) stoję między ciemnością i brzaskiem, dziwiąc się własnej ciekawości, która we dnie i w noce każe mi patrzeć, myśleć i pracować". Czytać Pawła Hertza należy nieśpiesznie, najlepiej na ogrodowej ławce w Łazienkach albo przy mrożonej kawie w ciemnym, chłodnym lokalu na Starym Mieście, któremu w „Szkicach warszawskich" pisarz poświęcił tak wiele miejsca.

Inny charakter mają teksty zebrane w książce „Tyrmand warszawski". Inny charakter, bo temperament Leopolda Tyrmanda (1920–1985) tak bardzo różnił się od pełnej refleksji i zadumy osobowości Pawła Hertza. Warszawiak Tyrmand był bystrym obserwatorem miejskiego życia, a w latach 1945–1956 napisał do prasy wiele artykułów poświęconych stolicy.

Główny temat to odbudowa miasta po wojennych zniszczeniach. Autor jest wyraźnie zafascynowany jej tempem i entuzjazmem, z jakim warszawiacy do niej przystąpili. Tym samym zostaje obalony mit, który – podsycany przez czerwoną propagandę – długo funkcjonował w społeczeństwie, głosząc, że „komuna odbudowała Warszawę".

Reklama
Reklama

Nie rząd i nie partia, lecz zwykli ludzie, którzy rozproszeni wojenną zawieruchą wrócili tu z obozów, ze zsyłek, z różnych miejsc w Europie i Azji. Koczowali w ruinach i natychmiast rozpoczęli odgruzowywanie swoich domów. Bo – jak pisze Tyrmand – jest to miasto „od którego nie chce się odejść, którego nie chce się tracić".

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej":

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Plus Minus
„Stara-Nowa Pastorałka”: Chrześcijanie mieli poczucie humoru
Plus Minus
„A.I.L.A.”: Strach na miarę człowieka
Plus Minus
„Nowoczesne związki”: To skomplikowane
Plus Minus
„Olbrzymka z wyspy”: Piłat wieczny tułacz
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Michał Zadara: Prawdziwa historia
Materiał Promocyjny
W kierunku zrównoważonej przyszłości – konkretne działania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama