1. „Harry Potter i przeklęte dziecko" trójcy autorów, którą tworzą Joanne K. Rowling, John Tiffany i Jack Thorne (Media Rodzina), wieńczy dzieło, choć trudno być w pełni przekonanym, że to już definitywny koniec. W każdym razie zdumiewają informacje o wyeliminowaniu Harry'ego z listy lektur szkolnych. To wprawdzie nie moja bajka, ale już klasyka!
2. „Lampiony" Katarzyny Bondy (Muza) to przedostatnia część cyklu „Cztery żywioły Saszy Załuskiej". Ozdoba nadmorskiej policji tym razem wysłana zostaje do Łodzi, gdzie dzieją się tajemnicze a groźne rzeczy, mnożą wybuchy i podpalenia. Najciekawsza w całej książce jest prezentacja miasta, które autorka wyraźnie lubi, podoba się jej, a tego już w żaden sposób nie mogę zrozumieć.
3. W „Dam radę. Ostatniej rozmowie" ks. Jana Kaczkowskiego i Joanny Podsadeckiej (WAM) zmarły w marcu kapłan mówi: „Nigdy nie słyszałem, żeby ktoś się skarżył, że był biedny, całe życie musiał tyrać albo nie pojechał na Seszele. Ale wielokrotnie widziałem żal z powodu głupio zerwanych relacji. Tego, że się nie zdążył przytulić syna czy córki. Że się nie zawalczyło o małżeństwo, gdy się zaczynało walić. I że się rozpadła rodzina. Relacje rodzinne, przyjacielskie są życiodajne. Wysiłek, który włożymy w budowanie dojrzałych związków międzyludzkich, ochroni nas przed grubszymi moralnymi upadkami. Często jako pokutę polecam ludziom, żeby wyobrazili sobie twarz bliskiej im osoby i pomodlili się za nią tak bardzo, jakby chcieli ją przytulić".
4. „Ukryte terapie. Czego ci lekarz nie powie. Część druga" Jerzego Zięby (Egida Halina Kostka) to kontynuacja książki sprzedanej w ponadmilionowym nakładzie. Autor jeszcze bardziej niż w części poprzedniej skupia się na zagadnieniach dotyczących tłuszczów zwierzęcych i choroby wieńcowej serca. Twierdzi też, że zarówno pacjenci, jak i lekarze są od lat oszukiwani przez przemysł farmaceutyczny w kwestii cholesterolu.
5. „Światło między oceanami" (wydanie filmowe) M.L. Stedman (Albatros) – wyciskacz łez australijskiej pisarki, który doczekał się już ekranizacji. Tu latarnik ze swoją żoną wychowują dziecko uratowane z dryfującej łodzi, z czego wynikają dla nich potężne problemy. W polskim „Latarniku" Stawiński ma zupełnie inne kłopoty, za sprawą „Pana Tadeusza" zresztą. Zasadnicza różnica.