Oglądając plakaty sprzed 60 lat, można zauważyć, że dominującymi hasłami dla Europy były: rozwój i pokój. W późniejszych latach doszły inne spoiwa, takie jak otwartość i solidarność. Stały się one orientacją polityczno-filozoficzną pozwalającą poszerzyć Unię o kraje Europy Środkowej.
Obecny kryzys Europy ma charakter aksjologiczny i kulturowy. Poziom ekonomicznego dobrobytu Starego Kontynentu oraz wyeliminowanie konfliktów zbrojnych na kilkadziesiąt lat dały niespodziewany efekt uboczny w postaci zepsucia samych Europejczyków: wszak na problemy gospodarcze narzekają mieszkańcy najbogatszej części świata. Głównym celem współczesnej Unii stało się pomnażanie dóbr, słowa „rozwój" i „zysk" pojawiają się niemal w każdej wypowiedzi polityków, a wszystkie inne cele zostały temu podporządkowane. Zapomniano, że w gnuśności przesyconych rodzą się tak samo niebezpieczne pomysły, jak w głowach wygłodniałych; współczesne choroby polityczne wywołujące stany zapalne, takie jak Brexit, wiszący w powietrzu Frexit czy pojawiające się nacjonalistyczne mrzonki, to nic innego, jak syndrom spasłych kotów, które nie muszą już walczyć o przetrwanie i nie pamiętają, skąd się bierze pożywienie.